Początek pasji zawodnika MMA
Pasja Łukasza Brzeskiego narodziła się w dosyć nietypowy sposób. Jako dziecko był on bowiem niezwykle otyły. Grał bardzo dużo na komputerze, a aktywność fizyczna nie zajmowała mu wiele czasu. Podjął decyzję, że przyszedł czas na zmiany, gdy w wieku zaledwie 16 lat ważył prawie 140 kilogramów. Uznał, że to dobry moment, by coś z tym zrobić.
- Szukałem różnych alternatyw, żeby schudnąć. Zacząłem od biegania, siłowni, ale nic mnie tak naprawdę nie cieszyło, jak sporty walki. Właśnie wtedy zacząłem uprawiać MMA. (...) Dość sporo czasu zajęło mi takie odzyskiwanie poczucia własnej wartości. Zawsze czułem się niedowartościowanym dzieciakiem . Gdzieś z czasem zaczęło to się zgrywać i zacząłem nabierać pewności siebie. Teraz już jestem zupełnie innym człowiekiem - mówił Łukasz Brzeski w Dzień Dobry TVN.
Treningi Łukasza Brzeskiego
Kiedy nabrał formy i dzięki treningom wyrzeźbił swoje ciało, przez kilka lat pracował jako ochroniarz w klubie. Uważa, że była to fajna przygoda i sposób na życie. Wówczas sporo przeszedł, dlatego dziś żadnej pracy się nie boi. Równocześnie rozwijał swoją karierę sportową. Nie stoczył walk amatorskich, tylko od razu stanął do dwóch walk w formule semi-pro, po czym przeszedł na zawodowstwo. Co ciekawe, przed MMA trenował kick-boxing i nigdy nie przegrał walki. Dziś żyje ze sportu i prowadzi treningi personalne. Marzy także o dostaniu się do federacji UFC, dlatego też intensywnie przygotowuje się do sierpniowej walki. Oprócz częstych treningów pomaga mu w tym medytacja.
- Medytacja pomaga mi w każdym aspekcie mojego życia. Nie tylko pomaga w pewien sposób tłumić myśli, ale też radzić sobie łatwiej ze stresem i ze wszystkim, co mnie spotyka w życiu - z wszelkiego rodzaju emocjami - czy to negatywnymi, czy pozytywnymi. Pomaga mi nie przywiązywać się tak mocno do mojego ego, które kieruje moim życiem często w negatywny sposób . (...) Ta medytacja uczy też mnie samodyscypliny - tłumaczył w naszym programie zawodnik MMA.
Podczas walki 31 sierpnia w Las Vegas przeciwnikiem Łukasza będzie Lorenzo Hood. Amerykanin imponuje sylwetką, ale istnieją duże szanse na to, że Polak go pokona.
- Myślę, że moje szanse są bardzo duże, bo Lorenzo nie walczył nigdy z przeciwnikiem mojego kalibru. Ja może mam mniej doświadczenia, ale przeciwnicy, z którymi walczyłem do tej pory, to są bardzo solidni przeciwnicy zarówno z Europy jak i ze świata. Przeciwnicy Lorenza nie byli tak solidni - dodał Łukasz Brzeski.
Zobacz także:
- Rewolucja w liniach lotniczych. To koniec klasycznych strojów stewardess. "Idą z duchem czasu i stawiają na komfort"
- Pakowanie walizki, czyli co prawdziwa fashionistka powinna wziąć ze sobą na tegoroczne wakacje?
- Jakie jeansy nosić latem? Sprawdź, które spodnie spiszą się w ciepłe dni
Wszystkie odcinki Dzień Dobry TVN i Dzień Dobry Wakacje znajdziesz w serwisie Player.pl
Autor: Sabina Zięba