Morska ucieczka z Kapsztadu do Gdańska. Polscy żeglarze nie schodzą na ląd

Hanna Leniec-Koper i Mariusz Koper płyną z Kapsztadu do Polski. Ich jacht jest w rejsie od 26 marca. Koronawirus i zamknięte porty sprawiły, że para rozpoczęła swoją przygodę życia na morzu. Polscy żeglarze płyną do Gdańska bez schodzenia po drodze na ląd.

Bydgoszczanka, kapitan Hanna Leniec-Koper i inowrocławianin, kapitan Mariusz Koper płyną z Kapsztadu do Polski. W obawie przed „aresztowaniem” ich jachtu wracają do Polski bez schodzenia na ląd. Mają za sobą już ponad 8000 mil morskich. Katharsis II powinien wpłynąć do portu w Gdańsku 20 maja.

Hanna Leniec-Koper i Mariusz Koper - żeglarze uciekają przed epidemią

Hanna Leniec-Koper i Mariusz Koper mają za sobą długi rejs na Antarktydę. Wrócili pod koniec lutego. Po tej wyprawie zacumowali w Kapsztadzie. Łódką zajął się ich przyjaciel, oni sami wrócili do kraju.

Na kolejny rejs mieli wyruszyć pod koniec marca. Ale wcześniej sytuacja epidemiczna się zaostrzyła, a kolega nie mógł dłużej czuwać przy jachcie. Kiedy zorientowali się, że porty lotnicze w Polsce będą nieczynne a granice zostaną zamknięte, postanowili wyjechać, zanim do tego dojdzie. Jacht nie mógł bowiem zostać bez opieki.

W sobotę 14 marca byli już na lotnisku. W RPA było wtedy bardzo niewiele przypadków zachorowań. Polscy żeglarze byli przekonani, że przeczekają ten trudny czas w Kapsztadzie i po świętach wyruszą w rejs, ale rzeczywistość zmieniła się dosłownie z dnia na dzień.

Tydzień później ogłoszono, że od czwartku kraj zamiera. Zaplanowano zamknięcie szkół, wszystkich instytucji, urzędów, firm. Zapowiedziano wprowadzenie zakazu wychodzenia z domu, a na ulice wyjść miała policja i wojsko. Zamknięty miał być też port. Dlatego postanowili wypłynąć na Ocean Atlantycki w czwartek, tuż przed zamknięciem mariny i kraju.

Podjęliśmy decyzję, że musimy Kapsztad opuścić. Mieliśmy na to, żeby się przygotować do rejsu raptem dwa dni

- wspomina kapitan Hanna Leniec-Koper.

Paradoksalnie żeglując po oceanie jesteśmy bezpieczniejsi niż na lądzie. Od wypłynięcia minęły już ponad dwa tygodnie, a jak mówią lekarze to czas inkubacji wirusa. Obawialiśmy się, wypływając z Kapsztadu, co będzie, jeśli tam złapaliśmy chorobę (choć bardzo się pilnowaliśmy), a jej objawy pojawią się, kiedy będziemy na wodzie, bez możliwości uzyskania pomocy. Na szczęście jesteśmy zdrowi, mamy się świetnie

- mówi żeglarka w wywiadzie dla "Nowości. Dziennik Toruński"

Hanna Leniec-Koper i Mariusz Koper żeglują bez przerwy

Porty są pozamykane albo obowiązują na nich specjalne zasady dotyczące kwarantanny. Dlatego postanowili na ląd wyjść dopiero w Polsce. Mieli zapasy jedzenia i paliwa.

Byliśmy przygotowani na to, żeby być samowystarczalnymi, niezależnymi przez pół roku

- opowiada żeglarka.

Powiedzieliśmy sobie, że płyniemy w nieznane - podkreśla kapitan Mariusz Koper

Bardzo szybko okazało się, że cały świat zamyka się na żeglarzy. Stąd po kilku dniach podjęliśmy decyzję o tym, by płynąć do Polski

- mówi kapitan Koper. Ich jacht Katharsis II powinien wpłynąć do portu w Gdańsku 20 maja.

Reportaż o ich niezwykłym rejsie zobaczycie w Dzień Dobry TVN w sobotę 23 maja.

Zobacz też:

Autor: Luiza Bebłot

Źródło: Nowości. Dziennik Toruński

podziel się:

Pozostałe wiadomości