Kto prowadzi pannę młodą do ołtarza? Niektóre wybory mogą zaskakiwać. "Ważne jest, żeby ten dzień przeżyć po swojemu"

Ojciec idzie z Panną Młodą
fot. Getty Images
Ślub to jedna z najbardziej wyjątkowych chwil w życiu, a moment wejścia do kościoła zostaje w pamięci na zawsze. Dlatego panny młode przykładają dużą wagę do tego, kto poprowadzi je do ołtarza. Choć w Polsce wciąż większość kobiet wchodzi do kościoła z narzeczonym, to zdarza się, że towarzyszy im inna osoba. Kogo wybrać do tej wyjątkowej roli i czym się kierować, aby uniknąć dodatkowego stresu?

Kto prowadzi pannę młodą do ołtarza?

Organizacja ślubu i wesela to niełatwe zadanie, a ilość zadań, o których należy pamiętać, może przyprawić o ból głowy. W gąszczu intensywnych przygotowań łatwo zapomnieć, że oprócz pięknej oprawy muzycznej i wystroju kościoła ważne jest także to, kto poprowadzi pannę młodą do ołtarza. W Polsce najczęściej narzeczeni wspólnie wchodzą do kościoła.

Najczęściej stosowany jest zwyczaj, który polega na tym, że to para młoda czeka na księdza przy wejściu do kościoła, a zaproszeni goście są już w środku. Gdy ksiądz podchodzi do pary młodej, wszyscy wstają. W takim przypadku ksiądz idzie jako pierwszy i prowadzi parę młodą do ołtarza. Po uroczystości nowożeńcy wychodzą z kościoła już bez księdza, a za nimi ustawia się orszak gości, spośród których najważniejsi są rodzice państwa młodych. Zaraz za nowożeńcami idą druhny lub dziewczynki, które trzymają welon albo sypią kwiatki

- wyjaśnia Irena Kamińska-Radomska, ekspertka z zakresu etykiety, protokołu dyplomatycznego i dress code'u.

Zwyczaj, aby para młoda szła do ołtarza razem, ma swoje szczególne uzasadnienie. Zgodnie z polską tradycją przed ślubem przyszli nowożeńcy otrzymują od swoich rodziców błogosławieństwo. Najczęściej odbywa się ono w domu panny młodej, gdzie tuż przed ceremonią zjawia się bliska rodzina. Po błogosławieństwie państwo młodzi wspólnie udają się do kościoła, dlatego ze względów praktycznych narzeczony nie czeka na swoją wybrankę przy ołtarzu. Oczywiście, można nieco zmodyfikować ten zwyczaj i zaplanować błogosławieństwo dzień przed ślubem. W ten sposób para zobaczy się dopiero w kościele.

Do ołtarza z ojcem - dobry pomysł?

Nie ma co ukrywać, niemal wszyscy miłośnicy komedii romantycznych choć przez moment marzyli, aby ich ślub wyglądał tak, jak w hollywoodzkim filmie. Stąd też coraz popularniejszy w naszym kraju jest zwyczaj, aby do ołtarza pannę młodą poprowadził jej ojciec. Niewątpliwie jest to niezwykle wzruszający moment, a na dodatek niesie za sobą pewną symbolikę. W ten sposób tata powierza opiekę nad córką mężczyźnie, który za moment zostanie jej mężem. Świadczy także o bliskiej relacji łączącą ojca z córką. W ten sposób panna młoda podkreśla, jak ważną osobą w jej życiu jest ukochany tata. Co więcej, jego obecność w tak ważnej chwili może dodać jej otuchy i pomóc opanować stres.

Świetnym przykładem jest historia Pauliny Talarek, której ślub odbył się w maju 2020 roku.

Do ołtarza prowadził mnie tata, ale nie po to, żeby oddać mnie albo moją rękę narzeczonemu. Poprosiłam o to, ponieważ mamy bardzo silną więź i chciałam, żeby tego dnia był blisko mnie i dodał mi otuchy i odwagi. Był to bardzo ważny i wzruszający moment zarówno dla mnie, jak i dla taty. Mimo początku pandemii, ograniczeń i zakazów ślub był najpiękniejszym dniem w życiu i chciałam zacząć tę ceremonię z tatą, a zakończyć z mężem. Mój tata bardzo się zaangażował, czytał porady, po której stronie powinien iść, jak "pożegnać się" ze mną przy ołtarzu, co powiedzieć mojemu przyszłemu mężowi. W praktyce wyglądało to tak: trzymałam tatę pod lewą rękę, ponieważ chciał mnie mieć po stronie serca, pocałował mnie w czoło w opiekuńczym geście, a narzeczonemu powiedział: "opiekuj się moim największym skarbem"

fot. Archiwum prywatne Pauliny Talarek

Kto może poprowadzić pannę młodą do ołtarza?

Niestety zdarza się, że relacja ojca z córką pozostawia wiele do życzenia. W takim przypadku decyzja, aby pannę młodą do kościoła wprowadził tata, wiąże się z dodatkowym stresem, którego warto sobie oszczędzić. Bywają także inne okoliczności życiowe, które wykluczają taką możliwość. Gdy z przyczyn losowych ojciec nie może poprowadzić córki do ołtarza, istnieją alternatywy.

W kulturze anglosaskiej - zarówno w Wielkiej Brytanii, jak i w Stanach Zjednoczonych - pan młody czeka na swoją wybrankę przy ołtarzu, natomiast pannę młodą prowadzi jej ojciec. W przypadku, gdy ojciec wcześniej zmarł, tę rolę może pełnić najstarszy brat albo inna wskazana do tego osoba

- mówi Irena Kamińska-Radomska.

Dobrym pomysłem jest poproszenie o to nestora rodu. Jeśli panna młoda ma bliską relację ze swoim dziadkiem, będzie to dla wszystkich bardzo wyjątkowa chwila. Taką właśnie decyzję podjęła Weronika.

W maju tego roku do ołtarza prowadził mnie dziadek. Osoba, która jest dla mnie ogromnym wsparciem, zwłaszcza, że w moim życiu od 5 lat nie ma taty i dziadek mi go zastępuje. Moją mamę również odprowadzał do ołtarza i wydawało mi się to też fajną klamrą - najstarsza córka, najstarsza wnuczka

- wspomina nasza rozmówczyni.

Jak wiadomo, życie pisze różne scenariusze i zdarzają się sytuacje, gdy do ołtarza nie może poprowadzić ani ukochany tata, ani żaden inny członek rodziny. Co ciekawe, w takich przypadkach coraz więcej panien młodych chce, aby rolę tę pełnił przyszły teść.

Możliwe jest także wyznaczenie ojca pana młodego jako osobę, która poprowadzi pannę młodą do ołtarza. Przykładem był ślub Meghan Markle i księcia Harry’ego, na który jej ojciec nie został zaproszony. Panna młoda początkowo szła do ołtarza sama, dopiero w głównej nawie kościoła czekał na nią Książę Karol, czyli przyszły teść

- opowiada ekspertka z zakresu etykiety.

Choć w pierwszej chwili taki wybór może zaskakiwać, to w niektórych przypadkach jest jak najbardziej uzasadniony. Zdarza się, że więź łącząca przyszłą pannę młodą z ojcem narzeczonego przypomina tę córki z ojcem. Dowodem na to jest historia Kingi Strzelczyk, która planując wesele, zdecydowała, aby w tej ważnej chwili towarzyszył jej właśnie przyszły teść.

Mój tata zmarł, kiedy byłam nastolatką, więc kiedy się zaręczyliśmy, pierwszą myślą było: idziemy razem czy idę sama? Chciałam jednak, żeby mój narzeczony Stef nie widział mnie przed ślubem. Pierwszą osobą, o której pomyślałam, kogo chciałam wyróżnić i przy kim czułabym się wyjątkowo, był właśnie "tata Leszek". To wspaniały człowiek, mamy świetny kontakt. Mieszkam w Wielkiej Brytanii, a moja rodzina jest daleko. Tata Stefa jest dla mnie jak mój własny. Przemiłe było to, kiedy zapytałam go o to, a on ze łzami w oczach odpowiedział, że będzie to dla niego zaszczyt

Samotna droga do ołtarza

Co zrobić, gdy nie możemy pójść do ołtarza z ojcem, bratem ani teściem? Oczywiście poza tradycyjnym wariantem, który zakłada wejście do kościoła z narzeczonym, istnieje także inna możliwość. Coraz częściej zdarza się, że przyszła panna młoda decyduje się pójść… sama. Inspiracją może być Meghan Marke, która większość drogi do kościoła przeszła samotnie. Dopiero w głównej nawie kaplicy św. Jerzego w Windsorze czekał na nią przyszły teść, książę Karol, który poprowadził ją do ołtarza. Choć wokół tego tematu było wiele kontrowersji, to część osób oceniała ten gest jako dowód na jej niezależność. W ten sposób księżna Sussexu podkreśliła, że nie należy za wszelką cenę starać się sprostać oczekiwaniom innych. Podobną decyzję podjęła przyszła panna młoda Agnieszka Dobrowolska, która na ślubnym kobiercu stanie w październiku tego roku.

Mojego taty na ślubie nie będzie. Życie niestety pisze swoje scenariusze. Nie chciałam, żeby to była inna osoba z rodziny czy np. tata mojego narzeczonego. Od zawsze, kiedy myślałam o momencie wejścia do kościoła, wiedziałam, że chciałabym pójść sama. Dla mnie ważne jest, żeby ten dzień przeżyć po swojemu, nie patrząc na innych, bo czegoś nie wypada. Myślę, że nawet jeśli miałabym możliwość iść z tatą, to i tak zrobiłabym tak, jak teraz. I w moim odczuciu nie jest to zły wybór

Jak widać, nie ma jednej odpowiedzi na pytanie, kto powinien towarzyszyć pannie młodej w drodze do ołtarza. Ważne jest, aby wybór był przemyślany a osoba, którą wybierzemy, była nam bliska. Dzięki temu nie tylko podkreślimy, jak ważną rolę pełni w naszym życiu, ale będziemy mieć pewność, że w tym szczególnym momencie u naszego boku stanie ktoś, kto doda nam otuchy.

Zobacz także:

Zobacz wideo: Co na ślubie przyniesie szczęście, a co pecha?

Dzień Dobry TVN

Autor: Martyna Trębacz

podziel się:

Pozostałe wiadomości