Obóz koncentracyjny z perspektywy kobiet
Stutthof był pierwszym i najdłużej działającym obozem koncentracyjnym na terenie Polski. Osadzonych w nim było 46 tysięcy kobiet . Ich relacje przeleżały w archiwach dziesiątki lat. Przyszedł czas, żeby oddać im głos. Wrażliwość, dramatyczne dylematy i niezwykła siła sprawiają, że kobieca perspektywa jest wyjątkowa.
„Stutthof w kobiecych narracjach” to zbiór wspomnień byłych więźniarek, zapis ich cierpienia oraz sposobów na ucieczkę od koszmarnej rzeczywistości.
Kobiety w obozach koncentracyjnych nie miały taryfy ulgowej. Było im dużo trudniej niż mężczyznom. Po przyjeździe musiały rozebrać się przed grupą nazistowskich żołnierzy. Poddawano je upokarzającym badaniom ginekologicznym. Rozdzielano z mężami, zabierano dzieci. A po odarciu z resztek godności zmuszano do pracy ponad siły.
Mascha trafiła do obozu w wieku 18 lat. Pracowała przy krematorium, musiała dźwigać zwłoki. Kiedy fizycznie nie dawała rady, była bita przez pilnującą ją Niemkę. Ukrainka Marusia była piękną dziewczyną. Okaleczyła się, żeby nie trafić do puffu, czyli nazistowskiego domu publicznego. Kobiety w obozach koncentracyjnych nie mogły np. nosić biustonoszy. Jeżeli któraś złamała zakaz, była za to surowo karana. Mimo to, nie poddawały się, chciały żyć. W codziennym piekle znajdowały siłę, żeby przetrwać.
Ucieczka od rzeczywistości
Niektóre więźniarki spędziły w Stutthofie nawet kilka lat. To nie był dzień, tydzień, a nawet miesiąc. Nie mogły wyjść z obozu, kiedy stwierdziły, że mają dosyć. Przez długi czas żyły
w koszmarze, od którego nie miały ucieczki. Musiały znaleźć sposób, żeby przetrwać. Opowiadają o tym w swoich relacjach.
Waleria była przewodniczką artystyczną. Prowadziła po kryjomu grupę teatralną, organizowała święta w obozie. Starała się wlać odrobinę radości w tragiczną codzienność. Mówiła, że jej zadaniem było osuszanie łez. Często nie miała siły, ale nie zważała na zmęczenie i pocieszała smutne koleżanki. Bo jej wiersze dawały nadzieję, opowiadane historie rozweselały, a pogoda ducha sprawiała, że „Ciocia Wala”, bo tak o niej mówiono, potrafiła uspokoić nawet najbardziej przerażone więźniarki. Jej wiersze się zachowały i część z nich znalazła się w książce.
Kwitną niezapominajki, pachnie łąki skraj, Świat ma urok cudnej bajki, którą stworzył maj. A ja siedzę za drutami, smutna patrzę w dal I że pustka jest przed nami, jest mi żal.
Helena Jarocka w swojej relacji wspomina wieczory literackie. Kobiety po kryjomu spotykały się
w izbie, z pamięci recytowały fragmenty książek, cicho śpiewały piosenki. Gdyby ktoś je usłyszał, mogły stracić życie. Ale to był ich sposób na moment zapomnienia o obozowych realiach.
Namiastka normalności
Organizowanie kursów gotowania w obozie koncentracyjnym, w którym dzienne wyżywienie nie przekracza 200 kcal, wydaje się nierealne. Ale nie dla nich. Chciały chociaż wyobrazić sobie, że żyją w normalnym świecie bez wojny. Taki kurs był namiastką domu. Kartki z przepisami, którymi się wymieniały, chowały do senników z nadzieją, że kiedy przeżyją, zabiorą je do domów. Ugotują wtedy prawdziwy posiłek, na który za drutami nie mogły liczyć. ”Zupa” ze zgniłych warzyw, którą dostawały, przypominała pomyje, a zimą, żeby głód nie dokuczał tak bardzo, jadły nawet śnieg i sople.
Były chętne do nauki. Chciały być samodzielne i niezależne. Anna Paszkowska była lekarką. Prowadziła tajne kursy sanitarne. Mówiła o objawach i leczeniu chorób. Pokazywała dziewczynom, jak wykonywać opatrunki, żeby w razie powstania mogły pomóc.
Kobiety Kobietom
Książka „Stutthof w kobiecych narracjach” jest o tyle wyjątkowa, że została stworzona przez kobiety i w hołdzie kobietom. Wirginia Węglińska, podczas pracy nad doktoratem natknęła się na relację Anny Paszkowskiej, jednej z bohaterek. Sama nie była w stanie przepisać wszystkich wspomnień. Zaproponowała współpracę przy redagowaniu dwóm polonistkom z Gdyni. Anita Rzeszowska i Marzena Dworak nie miały wątpliwości, temat podchwyciły od razu. Zaangażowały do pomocy także swoje uczennice.
Praca nad książką może stanowić inspirację dla współczesnego młodego odbiorcy, który bez względu na czas historyczny, powinien walczyć o swą godność, stanąć w obronie tych samych wartości, co nasze odważne bohaterki
- powiedziała Anita Rzeszowska.
Redaktorkom książki zależy przede wszystkim na tym, by - oprócz zachowania pamięci o ofiarach II wojny światowej - wcielić w życie słowa "Nie bądź obojętnym" . To swoiste jedenaste przykazanie, które podczas obchodów 75-lecia wyzwolenia Auschwitz-Birkenau wypowiedział Marian Turski, były więzień tego obozu.
75. rocznica wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau
27 stycznia to Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu. Także w tym roku uroczystości, w których oddano hołd ofiarom, odbyły się na terenie byłego niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego Auschwitz Birkenau. Niemcy zgładzili tam co najmniej 1,1 miliona ludzi, głównie Żydów, a także Polaków, Romów, jeńców sowieckich i osób innej narodowości.
Autor: Anna Korytowska