Sukces sportowca jest w głowie
Mateusz Kusznierewicz to żeglarz, mistrz olimpijski z Atlanty (1996), brązowy medalista olimpijski z Aten (2004), wyróżniony tytułem "Żeglarza Roku" ISAF (1999). Pięciokrotny olimpijczyk: Atlanta (1996), Sydney (2000), Ateny (2004), Pekin (2008), Londyn (2012). Za wszystkim sukcesami kryje się jednak sporo porażek, wahań i dylematów. Jak sportowiec radzi sobie z trudami swojego zawodu? Jak przyznał, w jego życiu zawsze ważną rolę odgrywała wspierająca rodzina.
- Nie uwierzycie, co usłyszałem od mojego taty, kiedy wróciłem ze złotym medalem olimpijskim. I to jest sposób myślenia i wychowania, który wyniosłem z domu. Po wylądowaniu na Okęciu, gdzie było szaleństwo na sali przylotów, zabrano mnie do telewizji, żebym w studiu olimpijskim opowiedział, jak do tego doszło. Potem pojechaliśmy na drugi koniec Warszawy do mojego domu rodzinnego. Wszyscy chcieli zrobić sobie ze mną zdjęcie, pogratulować. Mój tata czekał przy ogrodzeniu, aż mi wszyscy dadzą spokój. Po jakiejś godzinie czy dwóch w końcu miał mnie tylko na wyłączność. Podszedł, popatrzył na medal i powiedział "wiesz co Mateusz, super ten medal, ale w czwartym wyścigu to mogłeś trochę bardziej poluzować żagiel po bomie. Miałbyś dobrą prędkość, ale jeszcze lepszą ostrość względem przeciwników" – powiedział.
Jak przyznał sportowiec, nastawienie taty wcale go nie zdziwiło. Gdyby usłyszał bowiem, że jest najlepszy, prawdopodobnie osiadłby na laurach.
- Drugą rzecz, jaką usłyszałem od taty to: "Mateusz ten twój sukces to jest dowód na to, że drzemie w tobie potencjał". To jest w tej książce, którą Mateusz napisał. To jest myślenie sportowców, którzy nastawiają się na długą drogę, która nie zawsze będzie okraszona sukcesami – wyjaśnił żeglarz.
Jak przyznał sportowiec, należy także zaznaczyć różnicę, między porażką a przegraną. Jemu wytłumaczyła to dawniej Joanna Jędrzejczyk. Kiedy przegrywamy, nic z tym dalej nie robimy, poddajemy się, zamiatamy sytuację pod dywan. Przegrana jest zaś wtedy, gdy nie dowozimy wyniku. Wyciągamy z tego wnioski, przeorganizujemy się i podejmujemy kolejne wyzwania.
Medal nie jest wyznacznikiem sukcesu
Psycholog podkreślił zaś, że w życiu sportowców znacznie ważniejszą rolę odgrywa gotowość do działania niż zebrane medale.
- To jest też rola mentorów, trenerów, rodziców, który w najmłodszym już wieku przekazują swoim dzieciom, młodym sportowcom, że gotowość do wygranej nie jest postrzegana wyłącznie przez pryzmat tego, czy w danym momencie wygrałem ten medal, tylko czy byłem gotowy i czy przygotowywałem się w odpowiedni sposób. Chwalenie i wyciąganie wniosków powinno opierać się na rozmowie o pracy włożonej, a nie osiągniętym wyniku – powiedział psycholog.
Czy zatem reagowanie złością po przegranej to dobry sposób nad wyrzucenie z siebie emocji, czy może wyraz słabości?
- Złość jest jedną z najbardziej adaptacyjnych emocji, jakie mamy w swoim wachlarzu naturalnych emocji. Jeśli będzie blokować coś, co jest naturalne, to pozbawiamy się szansy na to, żeby przeżywać odpowiednio zarówno porażki, jak i sukcesy w naszym życiu. To jest początek tego procesu powracania. Sztuka powracania jest jedną z najtrudniejszych dla sportowca. Przegrałem, ale nie odniosłem porażki, wiec jak się zmobilizować do tego, żeby wrócić – podsumował psycholog.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Wszystkie odcinki oraz Dzień Dobry TVN Extra znajdziesz też na Player.pl.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Wushu - na czym polega? Czy ma coś wspólnego z kung-fu?
- Tajemnice polskich samurajów. Gdzie trenują i co ich inspiruje?
- Praca kaskadera od kuchni. "Nasz priorytet to bezpieczeństwo"
Autor: Nastazja Bloch
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wodzyński/EastNews