Niepełnosprawny sportowiec zdobył domowe Mount Everest. "Trwało to cztery dni, dokładnie 45 godzin"

Podczas pandemii koronawirusa niepełnosprawny Ed Jackson wdrapał się na wysokość równą szczytowi Mount Everestu. Wyczynu tego dokonał na schodach w domu swoich rodziców. Jak do tego doszło?

Ed Jackson – niepełnosprawny zdobywca gór

Ed Jackson jest miłośnikiem gór. Jak przyznał, w jego głowie tworzą się same szalone pomysły . Podczas pandemii i piątego tygodnia izolacji powstał jeden z nich. Mężczyzna postanowił zdobyć szczyt, wchodząc po domowych schodach. Początkowo plany obejmowały niedużą górę, której zdobycie zajęłoby sześć godzin. Jednak jak twierdzi Ed, jego umysł stanął do walki i wymarzył sobie zdobyć wysokość Mount Everestu.

Trwało to cztery dni, dokładnie 45 godzin. Wszedłem na piętro, a potem zszedłem, 2783 razy. Pojedynczych kroków pokonałem 89 tysięcy. Koczowałem w namiocie w domu rodziców

– powiedział.

Urozmaicenie domowej kwarantanny było jednym z powodów, dla których Ed zdecydował się podjąć wyzwanie. Drugim była chęć niesienia pomocy i zebrania pieniędzy dla organizacji charytatywnej. Gdy po czterech dniach wspinaczki szczyt został zdobyty, Ed poczuł wielką ulgę i chęć do świętowania osobistego sukcesu.

Byłem pewien, że przez jakiś czas nie spojrzę nawet na schody. Po czterech dniach wchodzenia w górę i w dół bardzo chciałem już dotrzeć na szczyt. Głównie dlatego, że wspinając się na prawdziwą górę, podziwiasz cudowne widoki, a ja miałem przed sobą tylko łazienkę rodziców

- dodał.

Wypadek i paraliż ciała

Ed jest byłym zawodnikiem rugby. Niestety pewnego dnia doszło do wypadku, który zmienił jego życie.

Trzy lata temu złamałem szyję, skacząc do płytkiej wody na basenie. Dysk się przemieścił i przeciął rdzeń kręgowy. Doznałem paraliżu od szyi do stóp. Po tygodniu od wypadku nie mogłem ruszyć nawet palcem, nie miałem też czucia

– powiedział.

Ed po tym, jak został sparaliżowany, zrozumiał, jak kruche i ulotne jest życie.

Byłem zawodowym sportowcem przez 10 lat i nagle jestem tylko głową leżącą na poduszce. Nie mogę się ruszyć. To był szok. Uświadomiłem sobie, że wobec nieszczęść nikt nie jest niewidzialny, a życie może zmienić się w jednej chwili

- zdradził.

Lekarze prognozowali najgorsze, Ed już nigdy miał nie chodzić. Nie poddał się jednak, i po długiej rehabilitacji, o własnych siłach stanął na nogi. Mimo że w dalszym ciągu ma wiele ograniczeń ruchowych w lewej stronie ciała, a prawej do końca nie czuje, cieszy się, że żyje i może sprawnie funkcjonować.

Jestem samodzielny. Wychodzę z domu, chodzę po górach. Na schodach u rodziców musiałem się wspinać jedną nogą, co było sporym utrudnieniem. Trzeba cieszyć się każdym dniem, jakby miał być ostatnim i wycisnąć z niego, ile się da

– powiedział.

Jakie pomysły na przyszłość rodzą się w głowie Eda? Mężczyzna przyznał, że na pewno będzie chciał zdobywać wysokie góry. Najpierw jednak czeka go wiele godzin rehabilitacji.

Być może pewnego dnia będę pierwszym sparaliżowanym człowiekiem, który wejdzie na prawdziwy Mount Everest

– podsumował.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player. Zobacz także:

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana
Materiał promocyjny

Serowe arcydzieła na talerzu Andrzeja Polana