Pani Małgosia od 27 lat zmaga się z cukrzycą. "Choroba nie była dla mnie żadną przeszkodą, aby pójść na studia, przeprowadzić się czy nawet urodzić dziecko"

osoba, która sprawdza poziom cukru we krwi
6okean/Getty Images
Źródło: iStockphoto
Cukrzyca to choroba, na którą cierpi w Polsce 3 mln osób. Jak wygląda codzienne życie z tym schorzeniem? Z jakimi wyrzeczeniami się wiąże? Rozmawiamy o tym z Małgorzatą Marszałek, która z cukrzycą zmaga się od prawie trzydziestu lat.

Cukrzyca – jak żyje się z tą chorobą?

Katarzyna Oleksik, dziendobry.tvn.pl: Długo choruje pani na cukrzycę?

Małgorzata Marszałek, dziennikarka, ma cukrzycę typu 1: Od 27 lat. Gdy miałam 13 lat zdiagnozowano u mnie cukrzycę typu 1. Miałam bardzo typowe objawy. Czułam ciągłe pragnienie, którego nie mogłam ugasić. Im więcej piłam, tym częściej musiałam chodzić do łazienki. Pamiętam, że wysiedzenie 45 minut na lekcji było dla mnie strasznie trudne. Nie do zniesienia były też noce. Budziłam się kilka razy, aby pójść do łazienki albo się napić.

Kto się zorientował, że coś jest nie tak?

Rodzice doskonale wiedzieli, czym jest cukrzyca. Mój tata podczas studiów miał kolegę, który chorował. Przypomniały mu się te strzykawki gotowane w garnku. Kiedy byłam diagnozowana, ten kolega ojca już nie żył. Myślę, że mieli zapisane w głowie, że to jest jakaś straszna choroba. Trochę to wypierali.

Pierwsze obawy pojawiły się u mnie we wrześniu, a do lekarza poszliśmy dopiero w grudniu. Zaniepokoiło ich to, że bardzo schudłam. W krótkim czasie straciłam 10 kilogramów, a u szczupłej dziewczyny było to bardzo widać.

Co czuje młoda dziewczyna, gdy dowiaduje się, że ma chorobę, która zostanie z nią do końca życia?

Diagnoza nie była dla mnie szokiem. Zawsze byłam dzieckiem dojrzałym jak na swój wiek i wzięłam to po prostu na klatę. Nie rozpaczałam. Bardziej dotknęło to moich rodziców. Może dlatego, że lepiej wiedzieli, z czym to się wiąże. Zresztą w krótkim czasie na własnej skórze przekonałam się, jak wygląda życie z cukrzycą.

Początki były trudne?

Nie, tak naprawdę szybko nauczyłam się, jak sobie radzić z chorobą. Problemy pojawiły się później, gdy zaczęłam dojrzewać.

Dlaczego?

Przyjmowanie insuliny powoduje przyrost masy ciała. Wtedy to był dla mnie duży problem.

Diabulimia, co to takiego?

Był moment, że miała już pani dość choroby?

Nie do końca, ale z powodu cukrzycy miałam zaburzenia odżywiania. Był taki czas, że miałam problemy z kontrolowaniem masy ciała. Mimo że trzymałam dietę i jeździłam na rowerze, moja waga ciągle rosła. Czułam się z tym bardzo źle, bo zarówno lekarze, jak i mama nieustannie powtarzali mi, że diabetyk musi być szczupły. A ja tyłam.

Po latach dowiedziałam się, że wystąpiła u mnie hormonalna insulinooporność. W okresie dojrzewania organizm potrzebuje bardzo dużo insuliny, co sprzyja właśnie tyciu. W tym czasie jest to zupełnie naturalne i potem wszystko wraca do normy. Wtedy wiedza na ten temat była niewielka, dlatego trochę na podstawie własnych doświadczeń wspólnie z koleżanką przygotowujmy ebook o tzw. diabulimii.

Co to takiego?

To rodzaj bulimii, która pojawia się właśnie u osób, które chorują na cukrzycę typu 1. Polega na tym, że nie bierze się insuliny lub bardzo ogranicza jej stosowanie. Pacjent wie, że jeśli nie weźmie insuliny w czasie posiłku, cukier się nie wchłonie i zostanie po części usunięty wraz z moczem, a tym samym nie doprowadzi do przytycia. To zaburzenie odżywienia jest bardzo częste. Szacuje się, że dotyczy ono nawet 30 proc. młodych dziewczyn, nastolatek, które chorują na cukrzycę typu 1. Ja z diabulimią zmagałam się 10 lat.

Cukrzyca – jakie powoduje ograniczenia?

Dieta była problemem?

Nie, w moim rodzinnym domu bardzo dbano o to, aby jeść zdrowo. Dlatego, gdy zachorowałam, nie miałam najmniejszego problemu z przejściem na dietę. W mojej ocenie dieta osoby chorującej na cukrzycę typu 1 to po prostu dieta zdrowego człowieka, zgodna z zasadami piramidy żywienia. Wydaje mi się, że znacznie trudniej jest przestrzegać diety osobom, które zmagają się cukrzycą typu 2.

Dodatkowo kontrola cukrzycy obecnie jest łatwiejsza niż dawniej. Istnieją nowoczesne leki, peny, pompy insulinowe i metody do ciągłego monitorowania glikemii. Nie są one, niestety, refundowane dla wszystkich, ale na pewno sprawiają, że cukrzyca nie jest wielkim ograniczeniem.

Zdarzały się sytuacje, gdy choroba coś pani odbierała?

Wszystkie moje złe doświadczenia mają związek z zaburzeniami odżywiania. Kontrolowanie choroby, trzymanie diety przychodzi mi bezproblemowo. Nie czuje się nią zmęczona. Korzystam z pompy insulinowej lub insuliny w penie. Choroba nie była dla mnie żadną przeszkodą, aby pójść na studia, wyjechać na Erasmusa, przeprowadzić się do Warszawy czy nawet urodzić dziecko.

Uważam, że choroba jest w głowie. Jeśli jest w niej bałagan, to cukrzyca może być dużym problemem. Okiełznałam ją w sposób bardzo dobry. Bardzo cieszą mnie sytuacje, gdy słyszę, że tej cukrzycy wokół mnie nie jest ani za dużo, ani za mało.

Od ponad dziesięciu lat współpracuje pani z Polskim Stowarzyszeniem Diabetyków. Na czym ta współpraca polega?

Wspomagam ich w działaniach redakcyjnych i marketingowych. Spotkania z ludźmi, którzy znacznie dłużej niż ja zmagają się z chorobą, są bardzo inspirujące. Dają mi dużo nadziei na to, że z chorobą można prowadzić piękne i długie życie. Ich doświadczenia uświadamiają mi, jak wiele się zmieniło w podejściu do cukrzycy i w jej leczeniu. Obecnie np. zdobycie insuliny nie jest żadnym problemem, chorzy mają ją na wyciągnięcie ręki.

40. lat Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków

Polskie Stowarzyszenie Diabetyków od czterdziestu lat pomaga osobom, które chorują na cukrzycę. – Staramy się edukować i przekazywać rzetelną wiedzę na temat choroby. W przypadku cukrzycy to pacjent musi każdego dnia dokonywać odpowiednich wyborów terapeutycznych, bo na stężenie cukru w organizmie wpływa praktycznie wszystko – mówiła w rozmowie z serwisem dziendobry.tvn.pl Anna Śliwińska, prezes Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków.

Dodatkowo stowarzyszenie zabiega o uzyskanie przez pacjentów dostępu do specjalistów, lepszego leczenia czy nowoczesnych metod leczenia. Pośredniczy między pacjentem a np. Ministerstwem Zdrowia w staraniach o refundację leków. Działania podejmowane przez Polskie Stowarzyszenie Diabetyków mają także na celu zwiększenie świadomości na temat cukrzycy. – W Polsce nawet 5 mln osób jest zagrożonych cukrzycą, a od 0,5-1 mln może chorować i nawet o tym nie wiedzieć. Dlatego tak ważne jest, aby szerzyć wiedzę o tej chorobie i o tym, jak ona jest poważna – dodała.

Warto podkreślić, że cukrzyca wymaga od pacjentów zmiany dotychczasowego życia. Chorzy muszą zacząć zdrowo się odżywiać, pamiętać o aktywności fizycznej, zrezygnować z używek. – Czyli prowadzić higieniczny tryb życia, a to nie jest takie proste. Zwłaszcza dla osób, które przez długie lata nie dbały o siebie. Zdarzają się też, że pacjent robi wszystko jak trzeba, a jego wyniki nie są najlepsze. To może być bardzo frustrujące – mówiła prezes Stowarzyszenia.

Z jakimi problemami przychodzą do nich pacjenci? – Są one bardzo różne. Począwszy od diety, sposobu przyjmowania leków czy tego, na jaką aktywność mogą sobie pozwolić. Szukają u nas pomocy także wtedy, gdy mają trudności z dostępem do leczenia, lekarza lub leków – dodała. Zgłaszają się też pacjenci, którzy po tym, jak usłyszeli diagnozę, nie mieli do kogo zwrócić się z problemem. Lekarze czy pielęgniarki bardzo często przekazują pacjentom jedynie szczątkowe informacje na temat choroby. – Teoretycznie chorzy mogliby ich szukać sami w internecie, ale w sieci można znaleźć bardzo różne treści, które nie zawsze są zgodne z prawdą. Ponadto cukrzyca typu 2 w dużej mierze dotyka osób dojrzałych lub starszych, a te nie zawsze radzą sobie z komputerem i internetem. Niezbędną wiedzą mogą uzyskać właśnie w Polskim Stowarzyszeniu Diabetyków – dodała.

Więcej informacji o działalności Polskiego Stowarzyszenia Diabetyków można znaleźć na stronie https://diabetyk.org.pl/.

Jak żyje się z cukrzycą? Zobacz wideo:

Dzień Dobry TVN

Zobacz także:

Jak lekarze traktują ciężarne kobiety plus size? Kasia usłyszała: "Pani żartuje?". Potem było gorzej

Niepełnosprawna finalistka "Mam Talent" musiała się przebranżowić w czasie pandemii. "Marzę o tym, żebym nie musiała się martwić"

"Siła jest kobietą". Urodziła tuż przed obroną pracy magisterskiej. Na egzaminie miała noworodka na rękach

Autor: Katarzyna Oleksik

podziel się:

Pozostałe wiadomości