Justyna Drath o kulisach pracy. "Za mało mówi się o zdrowiu psychicznym nauczycieli w Polsce"

Dzień nauczyciela
Dzień nauczyciela
Źródło: gettyimages/Ableimages
Dzień Nauczyciela jest idealną okazją do pochylenia się nad pozostawiającą wiele do życzenia sytuacją polskich pedagogów. Podczas gdy, choć wciąż zbyt późno i zbyt mało, zaczęło się mówić o zdrowiu psychicznym ich podopiecznych, oni sami nie mogą liczyć na systemowe wsparcie. O to, jak wyczerpująca i niedoceniana potrafi być praca w szkole, zapytaliśmy nauczycielkę i działaczkę, Justynę Drath.

Pracownicy oświaty od wielu lat nie mogą doprosić się o sowite podwyżki wynagrodzeń, a system w którym pracują, wymusza na nich branie licznych, niepłatnych nadgodzin. Trudno się dziwić, że na kiepską kondycję psychiczną wielu z nich dodatkowo wpłynęła pandemia. Praca oparta na kontakcie z ludźmi gwałtownie zamieniła się w "mówienie do ekranu".

Dzień nauczyciela osamotnionego

"Za mało mówi się o zdrowiu psychicznym nauczycieli w Polsce, zwłaszcza w obliczu ogromnej traumy i wyzwania, z którym zmierzyli się w czasie pandemii. Musieli organizować zupełnie inny styl nauczania przez kilka miesięcy. W szkołach publicznych zupełnie bez wsparcia z góry i bez instrukcji" - ocenia Justyna Drath.

Nauczycielka zwraca uwagę, że uczniowie podczas zajęć najczęściej nie włączali kamerek. Przez to z perspektywy pedagoga lekcje przypominały kilkugodzinne mówienie do pustego ekranu.

Istotny jest też aspekt ludzki. W trakcie pracy zdalnej nauczyciele nie mieli okazji "zagadywać" uczniów na korytarzu, a kontakt z podopiecznymi ograniczał się do lekcji. Jak zauważa nasza rozmówczyni, nauczyciel starający się dowiedzieć, co dzieje się z uczniem, musiał korespondować z nim poza czasem pracy, co zupełnie zacierało granice między jego życiem prywatnym i zawodowym.

Mit nauczyciela na wakacjach

Mimo tego rozmycia w społeczeństwie nadal pokutuje wyobrażenie o pracy nauczyciela, jako "lekkiej" i przepełnionej płatnymi urlopami.

"To się bierze z tego, że niewielka część pracy nauczyciela jest mierzalna. Łatwo powiedzieć o tych 20 czy 18 godzinach. To tak, jakby powiedzieć o pracy ratownika, że pracuje wtedy, kiedy akurat kogoś ratuje. O pracy nauczyciela mówi się w kontekście tego, co widać i co jest mierzalne, o godzinach, które spędzamy przy tablicy. Zapomina się o przygotowaniu do zajęć, samokształceniu, poprawianiu prac i ogromie biurokracji, która jest specyfiką polskiej szkoły" - przybliża nam kulisy pracy Drath. Nauczycielka ma poczucie, że reprezentantom jej zawodu zabrakło systemowego wsparcia. Zarówno administracyjnego (zajmująca czas biurokracja), jak i tego niezbędnego przy przejściu na pracę zdalną.

"Mam poczucie, że ten proces nie był zaplanowany. Nikt nie pomógł nauczycielom zarządzać czasem" - ocenia.

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości