Były ksiądz: "Ukochana kobieta zastąpiła mi klasztor i zakon"

„Teraz jestem freelancerem religijnym”, reporter: Magda Nabiałczyk
Stanisław Obirek jest profesorem nauk humanistycznych i byłym jezuitą. Nam opowiada, dlaczego wstąpił do Kościoła pomimo traumatycznych doświadczeń w dzieciństwie oraz dlaczego po wielu latach w zakonie opuścił instytucję. Jak zareagowali na nią bliscy? Jak obecnie wygląda jego życie?

Stanisław Obirek jest profesorem nauk humanistycznych i byłym jezuitą. Jak przyznał, decyzja o odejściu od Kościoła nie była łatwa.

- stwierdził.

Do instytucji Kościoła najbardziej zraził go uniformizm i to, że musiał się podporządkować do narzuconych odgórnie norm. Było to sprzeczne z tym, czego nauczył się podczas studiów, a więc krytycznego i samodzielnego myślenia.

- opowiada mężczyzna.

Z decyzji o odejściu z Kościoła nie była natomiast zadowolona mama.

- mówi prof. Obirek.

Stanisław Obirek wstąpił do zakonu jezuitów pomimo tego, że w młodości doświadczył traumatycznych przeżyć ze strony księży. Był molestowany. Jak tłumaczy, podobnie postępuje wiele ofiar molestowania.

- przyznaje prof. Obirek.

Kiedy Stanisław Obirek opuścił Kościół był już wykładowcą akademickim. Klasztor i zakon zastąpiła mu ukochana kobieta, która została jego żoną.

- mówi prof. Obirek, któremu dzięki wsparciu ukochanej łatwiej było przejść procedurę wyjścia z instytucji Kościoła.

Obecnie Pan Stanisław chodzi do kościoła, ponieważ lubi tego typu architekturę, natomiast nie uczestniczy w mszach świętych. Jak tłumaczy, praktyki religijne nie są już mu potrzebne.

- podsumował prof. Obirek.

Więcej o tym, dlaczego notujemy coraz większy spadek powołań w studiu Dzień Dobry TVN rozmawialiśmy z ks. Kazimierzem Sową.

Zobacz też:

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Magdalena Gudowska

Niełatwa decyzja

Traumatyczne wspomnienia z młodości

Życie po wyjściu z Kościoła

Poprzedzał ją wieloletni związek, bardzo emocjonalny, pogłębiony praktykami religijnymi
Zbliżałem się do 50-tki i ciągle się o te kanty obijałem. Tu zakaz, tu nie wolno. I powiedziałem sobie: stary albo teraz albo nigdy. Cały szereg zachowań przedstawicieli tej instytucji było mi coraz bardziej obce. To było w 2005 roku. Jak wystąpiłem, to brat, który mieszka w Dublinie i ożenił się z Irlandką napisał do mnie: 'wiesz, dobrze, że nie jesteś już księdzem, bo nie muszę tłumaczyć znajomym, że mam pedofila w rodzinie'
Była dwa razy niezadowolona. Kiedy wstępowałem do Kościoła i kiedy z niego wychodziłem, ale oswoiła się z tą myślą, najpierw, że ma syna jezuitę i po paru latach, że ma syna byłego jezuitę
Może chciałem udowodnić sobie, że można być lepszym księdzem? Ja miałem szczęście spotkać jezuitów światłych, otwartych. Wydawało mi się, że ten mroczny Kościół, z którym się zetknąłem w dzieciństwie to jest jakaś pomyłka. Może była taka chęć pokazania sobie i innym inną twarz Kościoła. No niestety nie udało się
Nie mieszam do tego Boga i wiary, zresztą moja żona jest ateistką. (...) Samotność jest przykra, wiec miałem ogromne szczęście, że spotkałem żonę
W tym wcieleniu ja już moje praktyki religijne z obu stron ołtarza wypełniłem i uważam się za zwolnionego, więc mogę teraz być takim freelanserem religijnym. Chodzę do różnych świątyń, w których czuję obecność innego, transcendencji, natomiast bardzo mi przeszkadzają urzędnicy Pana Boga
podziel się:

Pozostałe wiadomości