24 lutego, po pięciu dniach obrad, ława przysięgłych uznała Weinsteina za winnego wymuszenia aktu seksualnego na asystentce Mimi Haleyi w 2006 roku i gwałtu na początkującej wówczas aktorce Jessice Mann w 2013 roku.
To przełom dla całego ruchu #MeToo, który rozpoczął się w 2017 roku głośnym artykułem w „The New York Times”. Prawnicy producenta chcą zmniejszyć wymiar kary z powodu jego stanu zdrowia. 67-latek jest obecnie przykuty do wózka inwalidzkiego. Jeśli będzie chciał odwołać się do wyroku, musi to zrobić w ciągu 30 dni. Do rozprawy może też dojść w sądzie w Los Angeles. Producent jest w tym stanie oskarżony o zgwałcenie jednej kobiety i napaść seksualną na drugą.
Oskarżenia Mimi Haleyi
Haleyi publicznie oskarżyła Weinsteina w październiku 2017 r. Stało się to po tym, jak media zaczęły pisać o trwających przez dekady seksualnych zachowaniach Weinsteina. Przyznała, że nawet po napaści seksualnej nie widziała wyjścia z sytuacji.
Udawała, że wszystko jest w porządku i że mieli normalne relacje zawodowe
– powiedziała zastępca prokuratora okręgowego na Manhattanie Meghan Hast.
Przypadek Jessice Mann
Podczas procesu zastępca prokuratora okręgowego Meghan Hast powiedziała, że po gwałcie Jessice Mann miała myśli samobójcze. Jak zapewniała prawniczka, teraz jest ona znacznie odważniejsza i silniejsza.
To nie jest typowy scenariusz gwałtu. (…) Gwałciciel był u szczytu kariery, w profesji, w której chciały się znaleźć jego ofiary
- mówiła, zaznaczając, że w trakcie procesu ekspert wytłumaczy, dlaczego wiele ofiar napaści seksualnej wciąż pozostaje w kontakcie ze sprawcami.
Weinstein nie przyznał się do winy. Podczas procesu wielokrotnie zaprzeczał oskarżeniom twierdząc, że jego relacje z kobietami miały miejsce za ich zgodą.
>>> Zobacz także:
- McGowan: "Nie spodziewasz się, że zostaniesz zgwałcona"
- Przypadki molestowania w polskim show-biznesie
- Angelina Jolie molestowana przez znanego producenta
Autor: Iza Dorf
Źródło: PAP / TVN24