Grzegorz Płonka urodził się z zespołem wad wrodzonych, bez tęczówek, z uszkodzonym nerwem wzrokowym i porażeniem mózgowym. Kiedy miał 1,5 roku, zginęła jego mama, zdolna organistka. Pomoc w wychowywaniu chłopca zaoferowała więc matka chrzestna, Małgorzata Płonka.
>>> Zobacz także:
- Gra na pianinie niewidomego Igora wzruszyła Gromee'ego
- Polski muzyk skonstruował instrument według projektu Leonarda da Vinci
- Gra na fortepianie - kiedy najlepiej rozpocząć naukę?
Ponieważ chłopiec nie lubił bliskości i przytulania, lekarze zdiagnozowali u niego autyzm, a psycholog w ośrodku dla osób upośledzonych na Kamieńcu w Zakopanem uznała go za umiarkowanie upośledzonego. Na tej podstawie skierowano go do ośrodka, który zastępował mu szkołę. Nie był jednak w niej szczęśliwy, ponieważ bardzo się nudził.
Zaczął się buntować, ponieważ odkrył plan lekcji brata i zobaczył, że brat ma inne zajęcia niż on. Powiedział: <<to jest głupia szkoła, ja chcę do takiej szkoły jak Michał>>.
- powiedziała pani Małgorzata.
Rodzina Grzegorza zaczęła więc szukać specjalisty, aby sprawdzić, czy wcześniejsza diagnoza co do autyzmu była trafna. Trafili na badania w Instytucie Fizjologii i Patologii Słuchu w Warszawie. Okazało się, że chłopiec nie ma jednak autyzmu, a jedynie nadwrażliwość dotykową i opóźnienie rozwojowe z powodu braku właściwej edukacji. Zdiagnozowano również u niego głęboki niedosłuch. Chłopiec dostał aparat słuchowy.
Normalnie bez implantu słyszę 50, 40 proc. Dwie oktawy nie słyszę, tylko dwie oktawy, to jest niewiele.
- powiedział Grzegorz.
Miłość do muzyki
Kiedy okazało się, że Grzegorz jest utalentowany muzycznie, pod swoje skrzydła wziął go kompozytor i muzyk – Jerzy Gruszczyński. Uczył chłopaka, czym jest rytm, akordy i interwały. Opracował specjalne opisowe plansze, które bardzo ułatwiały Grzegorzowi naukę. Niebawem chłopak zaczął tworzyć własne kompozycje. Jego ulubionym kompozytorem jest Ludwik van Beethovena.
Gdy po raz pierwszy usłyszałem Beethovena, to cały w środku drżałem. Miałem kilkanaście lat. Zasypiałem i budziłem się ze słuchawkami na uszach. Znałem każdy dźwięk sonaty Księżycowej i Patetycznej. Beethoven jest surowy, dynamiczny. Nikogo nie obchodzi, że miał problemy ze słuchem, bo był geniuszem. Chciałem być z nim w jakiś sposób blisko.
- powiedział Grzegorz.
Pierwsza płyta i marzenie o nowym fortepianie
Dla Grzegorza muzyka jest całym jego życiem, pasją, którą chce dzielić się z innymi. To jedyny język, którym może komunikować się z wieloma ludźmi bez względu na to, gdzie się znajduje.
Dzięki wsparciu merytorycznemu i finansowemu Światowego Centrum Słuchu w Kajetanach, udało mu się wydać płytę. Można na niej usłyszeć nie tylko utwory innych kompozytorów, ale i jego własne kompozycje.
Grzegorz marzy o nowym instrumencie i od lat już zbiera pieniądze na tan cel. Jego fortepian, który odziedziczył po mamie jest bardzo stary (około 150 lat, z epoki Chopina), ma pękniętą płytę rezonansową (nie do naprawy) oraz bardzo miękką, wyrobioną klawiaturę co sprawia, że "palce nie zapamiętują utworu", zaś zmiana instrumentu na taki z twardszą klawiaturą powoduję, że nie dociska klawiszy z odpowiednią siłą i dźwięk nie wydobywa się. Osoby, które chciałyby mu pomóc w realizacji marzenia więcej informacji znajdą na stronie uwolnic-talent.pl
Autor: Iza Dorf