Związek Joanny Kryńskiej przeszedł najcięższą próbę. "Mam oponiaka - powiedziała, mocno wtulając się we mnie"

Joanna Kryńska, Grzegorz "Gabor" Jędrzejewski
Historia miłości Joanny Kryńskiej i Grzegorza "Gabora" Jędrzejewskiego
Źródło: Adam Burakowski/East News, Instagram/@j.krynska
Joanna Kryńska kilka miesięcy temu przeszła operację wycięcia guza mózgu. Diagnoza była dla dziennikarki potężnym ciężarem, który zdołała udźwignąć głównie dzięki wsparciu ukochanego partnera. W jakich okolicznościach prezenterka poznała Grzegorza "Gabora" Jędrzejewskiego? Jaka jest historia ich miłości?

8 marca 2024 roku Joanna Kryńska prowadziła kącik newsowy w Dzień Dobry TVN i zachęcała kobiety do dbania o własne zdrowie. Tego samego dnia dziennikarka wykonała tomografię komputerową, by dowiedzieć się, jaka jest przyczyna występujących u niej w ostatnim czasie nieustających bólów głowy. Wyniki badań i diagnoza były wstrząsem.

- Wychodzę z gabinetu, idę korytarzem i widzę uśmiechniętego "Gabora" [partnera - przyp. red.]. Dziś wiem, że widząc moje łzy, był pewien, że to łzy radości, że wszystko jest OK. A ja myślałam tylko o tym, że za chwilę wracamy do domu i muszę powiedzieć coś dzieciom. "Ma pani guza mózgu" - słowa lekarza dudnią mi w głowie. Grześ tuli mnie, uspokaja: "Asia, jesteśmy razem. Przejdziemy przez to wspólnie. I będziemy, kochanie, bardzo długo i dobrze żyć. Jestem tego pewien" - wspomina na łamach magazynu "PANI" prezenterka TVN.

Dalsza część tekstu poniżej.

DD_20240728_Krynska_REP_napisy
Joanna Kryńska wraca do zdrowia i do pracy - napisy
Źródło: Dzień Dobry TVN

Miłość w zdrowiu i w chorobie

Guz, którego wykryto u Joanny Kryńskiej, na całe szczęście okazał się niezłośliwy i operacyjny. Grzegorz, partner dziennikarki, miał jednak sporą szansę, by wykazać się opiekuńczością i stanąć na wysokości zadania.

- Odwołał wszystkie mecze, treningi z dziećmi i spotkania reporterskie. Woził chłopców [synów Asi - przyp. red.] do szkoły, zajmował się domem, a przede wszystkim mną. Zawiózł mnie na Podlasie, do malutkiej, ważnej dla mnie kapliczki. I do znajomego księdza, żeby udzielił mi namaszczenia chorych. Do szpitala na czterodniowy pobyt spakował plecak jak na obóz przetrwania. Chciał tam ze mną zostać, ale przecież to niemożliwe - opowiada redaktorka.

Mieli być razem "na dobre i na złe". - To złe przyszło szybko - komentuje Grzegorz, relacjonując, w jakich okolicznościach dowiedział się o chorobie partnerki. - "Mam oponiaka", powiedziała, mocno wtulając się we mnie. Szybko lewą ręką wyjąłem z kieszeni telefon, tak, by tego nie widziała, i wpisałem w Google "oponiak" - mówi na łamach magazynu "PANI" Jędrzejewski.

Mimo że lekarze dawali nadzieję na wyleczenie, Joanna była nieustannie pełna lęku. - Śmierć - to była jej pierwsza myśl po przebudzeniu. I pomyślałem, że muszę to zmienić. W sypialni mamy wielką białą szafę - wydała mi się idealna do zapełnienia jej myślami, z którymi [Asia - przyp. red.] powinna rozpoczynać dzień. Z chłopakami zaczęliśmy "produkować" optymistyczne kartki z napisami: "Kochamy cię"; "Jesteś dla nas najważniejsza"; "Wszystko będzie dobrze"; i mnóstwo serduszek. Przykleiliśmy do szafy ze dwadzieścia takich kolorowych, miłosnych kartek. Pomogło. Dalej wiszą. Naszym rytuałem jest czułość. Wciąż wyznajemy sobie miłość - podkreśla narzeczony Joanny.

Dziennikarka, po przebytej operacji i po kilku miesiącach przerwy od pracy, wróciła do telewizji i angażuje się w prozdrowotne akcje uświadamiające.

Historia związku Joanny Kryńskiej i Grzegorza "Gabora" Jędrzejewskiego

Joanna Kryńska i Grzegorz "Gabor" Jędrzejewski poznali się w momencie, w którym dziennikarka była na etapie układania swojego życia osobistego. Prezenterka nie kryła, że ma dwóch wspaniałych synów.

- Pamiętam pierwsze spotkanie. To było firmowe wyjście. Podszedł do mnie kolega Grzesia i przedstawił nas sobie. Zapamiętałam go jako ciepłego, zabawnego faceta z pięknym uśmiechem. Życie ułożyło się tak, że po jakimś czasie byłam sama z dziećmi. Skupiona tylko na nich i sobie. Grześ odezwał się w odpowiednim momencie. Zaprosił na kolację. (...) Szybko nawiązał kontakt z chłopakami. Potem zaprosiliśmy go do domu, żeby razem pograć w piłkę. Wspólny obiad, czułam, jakbyśmy od zawsze byli rodziną - wyznaje na łamach "PANI".

A jak te początki wspomina sam Grzegorz? - Znałem ją z telewizji. Zawsze mi się podobała. Właśnie zacząłem pracę w Canal+, ale to inne redakcje i szansa na przypadkowe spotkanie nie wydawała się wielka. Aż raz znaleźliśmy się na tej samej imprezie. Oszalałem! Wreszcie poznałem ją na żywo! Okazało się, że ma jeszcze piękniejszy głos i jest cudowną rozmówczynią, i słuchaczką. Tyle że ja jestem nieśmiały. Zresztą nie zaproponuję dziewczynie randki w momencie poznania. Opatrzność nade mną czuwała. Jakiś facet zawisł na niej nachalnie i musiałem ruszyć na ratunek. Myślę, że dobrze mnie zapamiętała - zaznacza "Gabor".

Z biegiem czasu nadeszła pora na wspólne zamieszkanie, a następnie oświadczyny. - Wchodzę do sypialni… "Mamo, mamo, zajrzyj tam", krzyczą chłopcy, wskazując na otwartą szafę Grzesia. "Aha, ja już was znam. Nie zajrzę", byłam pewna, że to psikus, bo wciąż mnie wkręcają. W końcu uległam namowom. Otwieram szufladę, a tam… czerwone pudełeczko. "Wyjdziesz za mnie?", pyta Grześ i pada na kolana. Nawet nie zdążyłam odpowiedzieć na pytanie, gdy chłopcy uwiesili się na mnie: "Mamo, zgódź się" - śmieje się Joanna Kryńska.

- Chłopcy polubili mnie od razu. Może zaimponowało im, że gram w piłkę, a może to, że jestem zwyczajnym gościem, który lubi się z nimi bawić - twierdzi Jędrzejewski. - Kiedyś powiedziałem im: "Chciałbym, żeby Asia była moją żoną. Co wy na to?". Liczyłem na aprobatę. (...) Nie chciałem, żeby zaręczyny były oczywiste. Na plaży, w wodzie po kostki, mewy krzyczą nad nami, a ja padam na kolana. Musiało być spontanicznie, niespodziewanie, zwyczajnie. Bo przysięgamy sobie na dobre i na złe - wyjaśnił partner dziennikarki.

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady. 

Zobacz także:

podziel się:

Pozostałe wiadomości