Dorota Szelągowska o unieważnieniu ślubu kościelnego
Po 11 latach związku Dorota Szelągowska i Adam Sztaba zdecydowali się na wzięcie ślubu. Para była wówczas bardzo wierząca, dlatego przysięgę złożyła przed ołtarzem. Niestety czas pokazał, że formalizowanie związku nie było najlepszym pomysłem. Po dwóch latach od jego zawarcia małżonkowie byli już rozwiedzeni.
Rozwody
Kompozytor związał się ze swoją managerką - Agnieszką Dranikowską, z którą szybko wziął ślub cywilny. Para z racji swoich religijnych przekonań chciała również ślubować dozgonną miłość w kościele. To jednak nie było takie proste. Unieważnienie ślubu kościelnego Sztaby i Szelągowskiej zajęło aż dwa lata. Znana dekoratorka postanowiła nieco więcej opowiedzieć o tym procesie na łamach "Wysokich Obcasów".
- Najbardziej to czułam podczas rozwodu kościelnego, który nie jest ani rozwodem, ani unieważnieniem małżeństwa, tylko stwierdzeniem jego nieważności. Tak, jakby nigdy nie zostało zawarte, bo zaistniały przesłanki, które to uniemożliwiają - przyznała.
Dorota Szelągowska dodała również, że podczas unieważniania ślubu czuła niesmak. Osoby duchowne by stwierdzić nieważność sakramentu, musiały poznać prywatne szczegóły życia byłych małżonków.
- Cały proces trwał dwa lata, nikt nikomu nie dał łapówki, księża ślęczeli nad aktami dotyczącymi intymnych szczegółów naszego życia, przesłuchiwano świadków, a kościelni prawnicy dostali niezłe wynagrodzenie. A ja czułam niesmak. Taki porządny. I miałam poczucie, że nijak to się ma do tego, co wiedziałam o wierze i sakramentach - wyznała dekoratorka.
Dorota Szelągowska o wierze
Dorota Szelągowska jeszcze w początkowych latach swojej kariery była zadeklarowaną katoliczką, jednak od jakiegoś czasu otwarcie mówi o odejściu z Kościoła.
- Pewnie jesteście ciekawi – skoro wiara była dla mnie tak ważna – co takiego się wydarzyło, że bycie członkiem Kościoła zaczęło mnie uwierać. To nie był jakiś nagły przebłysk, tylko proces. Dosyć długi. Katolicyzm jest nam tak wpojony, że na samą myśl, że można z niego zrezygnować, czujemy, jak piekielne języki pieszczą nasze pięty - napisała w swoim felietonie Szelągowska.
Dekoratorka dodała również, że jej zdaniem "przymykanie oka" na kwestie niezgodne z wewnętrznymi przekonaniami lub przyjmowanie postawy "wierzący niepraktytujący" to hipokryzja.
Bycie katolikiem opiera się na praktykowaniu w tym, a nie w innym nurcie. Więc oto jestem. Popierająca in vitro, dostęp do antykoncepcji, wiedzy, opowiadająca się za legalizacją związków jednopłciowych. W imię równości wobec prawa. I szacunku. Niekatoliczka. Wierząca. Na razie nieprzynależąca - podsumowała Szelągowska. Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz też:
- Dorota Szelągowska o pracy w telewizji. "Nie marzyłam nigdy o byciu gwiazdą"
- Dorota Szelągowska padła ofiarą oszustów. "Ktoś bezprawnie wykorzystuje wizerunek"
- Dorota Szelągowska zamienia mieszkanie na mniejsze. Pokazała nam oba
Autor: Maria Czarniecka
Źródło: Wysokie Obcasy
Źródło zdjęcia głównego: ANDRAS SZILAGYI/MWMEDIA