Dorota Segda o szkole aktorskiej. "Były metody, które kiedyś akceptowano, a dziś bałabym się o nich opowiedzieć"

Dorota Segda, aktorka
Kamil Piklikiewicz/East News
Źródło: Dzien Dobry TVN
- Sztuka to jest krew, pot i łzy. Ja sobie nie wyobrażam, żeby tak miało przestać być, bo do największych swoich ról dochodziłam właśnie taką drogą - mówi Dorota Segda, aktorka. Między sztuką a osobistym poświęceniem jest jednak cienka granica. O wykształceniu i nauce sztuki młodego pokolenia aktorów z rektorem Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie rozmawiał Marek Osiecimski, reporter "Czarno na białym".

Dorota Segda o aktorstwie

- Teraz niepopularne jest mówić, że ja nie byłam mobingowana w teatrze. Zawsze teatr był dla mnie domem, który mnie wychował, w którym mogłam liczyć na przyjaciół. Mówię o tym od 30 lat mojej pracy. Miałam tam mistrzów i nie wyobrażam sobie swojego życia bez spotkań z nimi, nie wiem, kim dzisiaj bym była nie tylko zawodowo. Dużo mnie nauczyli – zaczęła Dorota Segda.

Następnie aktorka dodała, że w świecie teatru zdarzają się i zdarzały sytuacje przemocy, które nazwać można patologią.

- Ja jako rektor Akademii Sztuk Teatralnych muszę zaleźć złoty środek i staram się to robić od długiego czasu. Powinniśmy dokonać resetu i na tych wstrząsających wspomnieniach i zwierzeniach naszych absolwentów i potem aktorów teatrów wyciągnąć wnioski – powiedział.

Z inicjatywy Doroty Segdy w krakowskiej uczelni nie odbywa się już "Fuksówka" - zwyczaj otrzęsin, jaki musieli przechodzić studenci pierwszego roku. - Wprowadzam procedury antyprzemocowe w uczelni, żeby studenci wiedzieli, że są w bezpiecznej przestrzeni.

W rozmowie reporterem "Czarno na białym" aktorka przyznaje, że zmiany są konieczne także w relacjach aktor-reżyser.

Znam reżyserów, którzy czuli się bogami i wolno im było o wiele za dużo, więc żeby wyeliminować takie autentycznie patologiczne sytuacje, być może potrzebna jest rewolucja - uważa. I choć - jak mówi - sama nie doświadczyła przemocy, wiele razy w teatrze powiedziała "nie" w imieniu słabszych kolegów

- My aktorzy jesteśmy pełnoprawnymi współtwórcami, w świadomości wielu reżyserów jesteśmy jego narzeczami i tutaj rodziła się przemoc, jeżeli z takim reżyserem mieliśmy do czynienia. Musimy sobie powiedzieć, że jest dużo przemocy w naszym społeczeństwie, że byliśmy wychowywani do posłuszeństwa i że często nie umieliśmy powiedzieć "nie" - dodała.

Dorota Segda o szkole aktorskiej

- Mamy do czynienia z rewolucją. Żyjemy w czasach, kiedy świadomie się szarga autorytety. Dla mnie to jest przerażające. Nie wiem, co zostanie młodym ludziom, kiedy nie będą mieli autorytetów – wyznała aktorka - Prawdziwy mistrz to jest osoba, która poprowadzi swoją ścieżką, w taki sposób, że rozwinie osobowość. Przez jakiś czas ja się godzę na jego drogę, muszę mu zaufać, a potem wybierać swoją. Uczeń uczy się od mistrza, a mistrz od ucznia. Bez moich mistrzów nie miałabym warsztatu – dodała.

- Były metody, które kiedyś były akceptowane, a dziś bałabym się o nich opowiedzieć. Były to metody, które mnie, jako młodą aktorkę, niesamowicie uruchomiły i nigdy nie wzbudzały mojego sprzeciwu - dodała.

Gdzie jest ta granica? Kiedy powiedzieć "nie"? - W tej chwili dialog jest podstawą. Będziemy od pierwszego dnia uzmysławiać studentom, że granicą jest ich dyskomfort. Jeżeli oni mają problem, że ktoś się do nich w taki, a nie inny sposób zwraca, albo każe im robić rzeczy, które nie wiadomo po co robią. Mnie wystarczyło zaufanie, a teraz trzeba sobie wyjaśnić, po co to robię. I uzmysłowić, że jeżeli tego nie chcesz, to powiedz "nie" – powiedziała.

- Sztuka to jest krew, pot i łzy. Ja sobie nie wyobrażam, żeby tak miało przestać być. Do największych swoich ról dochodziłam ciężką drogą. Nie chciałabym, żeby się to zmieniło, natomiast chciałabym, żeby ludzie ludzi nie traktowali jak przedmioty, żeby nie zdarzali się pedagodzy, którzy upokarzają studentów - podsumowała.

Całą rozmowę możesz zobaczyć na tvn24.pl/go

Dorota Segda zabroniła fuksówek, czyli otrzęsin studentów pierwszego roku: Jeżeli osoba wykorzystuje władzę to jest to groźne. Zobacz wideo:

Zobacz także:

"Fuksówka" w szkole teatralnej jak fala w wojsku. Na czym polega ten złowrogi proceder?

Spektakl "Savannah Bay" w Teatrze Polskim. "Usiłujemy coś opowiedzieć o świecie"

Teatr im. Słowackiego oglądany nocą. "Po tych deskach chodziła cała historia polskiego teatru"

Autor: Nastazja Bloch

podziel się:

Pozostałe wiadomości