Płacz dzieci mi przeszkadza, bo... kocham dzieci
Zobacz też: Jerzy Stuhr wygrał ze Skarbem Państwa za niewystarczającą walkę ze smogiem >>>
Jacek Santorski:
To, że reaguję dyskomfortem na płacz dzieci, nie wynika z tego, że nie lubię dzieci, tylko jest przejawem empatii. Jeżeli nie mogę nic z tym zrobić, to poczucie bezradności budzi właśnie mój dyskomfort. Jeżeli powiem w jakimś momencie, że to może być dla mnie kłopot, to dlatego, że właśnie kocham i lubię dzieci.
To sposób na zarabianie pieniędzy
Zobacz też: Mężczyzna w centrum handlowym walczy o przetrwanie >>>
Justyna Kłęk:
Pokład samolotu to specyficzne miejsce gdzie jesteśmy wszyscy zamknięci w jednej wielkiej, metalowej tubie. Musimy sobie z tym jakoś radzić. My przede wszystkim zwracamy uwagę na komfort pasażerów, ale te aplikacje zostały wprowadzone nie tylko ze względu na dobro pasażerów - linie lotnicze będą chciały na tym udogodnieniu zarabiać.
Inne linie też mają podobne rozwiązania
Podobne rozwiązania, pozwalające uniknąć płaczących dzieci w samolocie stosują już co najmniej dwie inne linie lotnicze w Azji. Niskobudżetowe malezyjskie linie Air Asia X oferują we wszystkich rejsach "strefy ciszy". Oferta skierowana jest do osób powyżej 10. roku życia, którym zależy na "spokojnej i cichej podróży". Klienci singapurskich linii Scoot Airlines mogą natomiast za dodatkową opłatą wybrać miejsca w wydzielonej "ekskluzywnej i cichej strefie", gdzie nie mogą siedzieć dzieci poniżej 12. roku życia.
Zobacz też: Niemowa, obrażony i król przymierzalni. Jak poradzić sobie z wymagającym klientem?
Autor: Bernadetta Jeleń
Źródło: DDTVN/PAP