Małżeństwo uratowało kilkudniowe wiewiórki
Kilka tygodni temu Piotr Zatorski i jego żona Barbara trafili przypadkiem na leżące pod drzewem gniazdo z malutkimi wiewiórkami. Zwierzątka przypominały różowe kulki z ogonkami i były przemarznięte. Przez moment małżeństwo myślało, że są martwe i trzeba je pochować. W pewnym jednak momencie dało się wyczuć niewielki ruch.
Wszystkie je zwinęłam w swoje pięści i pobiegłam co tchu do domku. Włożyłam w pudełeczko. Postawiłam to pudełeczko na piecu, mąż za chwilę przyniósł to gniazdo. Włożyliśmy do tego pudełeczka to gniazdo
- relacjonowała Barbara Zatorska.
Gdy wiewiórki ogrzały się, oboje mieli pewność, że wszystkie żyją. Rozpoczął się więc kolejny etap walki o maluchy. Piotr Zatorski kupił kozie mleko, którym można było je karmić za pomocą strzykawek.
Nauczyły się od razu ssać, nauczyły się jeść
- opowiadał mężczyzna.
Para zaczęła szukać ośrodka, gdzie zwierzaki dostałyby fachową pomoc. Po tygodniu działania zakończyły się sukcesem i wiewiórki trafiły w odpowiednia miejsce.
Profesjonalna pomoc dla kilkudniowych wiewiórek
Mali szczęściarze znaleźli się w Ośrodku Rehabilitacji Zwierząt „Jeżurkorowo”. Pracujący tam Oktawian Szwed jest pod wrażeniem tego, jak spisali się państwo Zatorscy.
Naprawdę świetnie się nimi zajęli
- podkreślał opiekun.
Jak zauważył, takie kilkudniowe maluchy bardzo szybko się wychładzają. W tym przypadku wiewiórcza mama zrezygnowała z dalszej opieki nad nimi i jedynym ratunkiem okazało się działanie Barbary i Piotra Zatorskich. Wiewiórki, gdy zostały przywiezione do ośrodka, miały ok. 8-10 dni i ważyły poniżej 15 gramów. Teraz zaczynają rosnąć i powoli pokrywają się sierścią, chociaż nadal nie widzą.
Teraz karmimy je po 4-4,5 godziny
- dodał Oktawian Szwed, który cieszy się, że może pomagać potrzebującym stworzeniom.
Tęsknota za wiewiórkami
Piotr Zatorski jest szczęśliwy, że wiewiórki trafiły w dobre ręce, chociaż już za nimi tęskni.
Ja bym też chciał bardziej uczestniczyć (…) w wychowaniu tych maleństw, bo ja po prostu je pokochałem
- przyznał mężczyzna, a jego słowa potwierdzała żona.
Pan Piotr nie ukrywał, że cała historia mocno zmieniła jego sposób patrzenia na świat. Podczas spacerów po lesie zdarza mu się teraz bacznie rozglądać. Nigdy nie wiadomo, czy kolejne stworzenia nie będą potrzebowały pomocy.
Zobacz także:
- Nietypowi sublokatorzy i szałas w centrum Warszawy, czyli życie Marcina Kamińskiego z ostronosami. "Jesteśmy fajnym stadem"
- Jak zrobić idealne zdjęcie pupilowi? Przydatne triki zdradza fotografka Wiktoria Kurek
- Świnka Bożenka z bloku na Bałutach. Ma własny pokój i siada na komendę
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Wioleta Pyśkiewicz