Dominikanie z Rzeszowa
Optymizm i pozytywne podejście do życia to niewątpliwie cechy, które warto posiadać. Szczególnie w tym trudnym dla wszystkich czasie. Wiedzą o tym zakonnicy z Rzeszowa, u których zdiagnozowano koronawirusa.
Wszyscy, niezależnie od tego, czy „pozytywni” czy „negatywni”, mamy się dobrze. Wcześniej zaczęli chorować starsi ojcowie, więc ich szybko odseparowaliśmy. Byli chorzy, więc trzeba było się nimi zająć. Mam wrażenie, że oni to przechorowali. Wszystkich nas dopadło, tylko jednych wcześniej, a drugich później
– wyjaśnił o. Artur Gałecki OP, przeor klasztoru oo Dominikanów w Rzeszowie.
W klasztorze mieszka dwunastu zakonników, a pięciu z nich jest zarażonych koronawirusem. Decyzją Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie wszyscy duchowni objęci zostali kwarantanną.
Moja intuicja była bardzo słuszna, że należy ochronić tych z nas, którzy są najsłabsi. W sytuacji, w której się okazało, że jeden z naszych braci będąc na rekolekcjach narciarskich, dowiedział się, że na tym obozie była osoba, która okazała się później „pozytywna” sprawiło, że stanęliśmy w takiej prawdzie, że możliwe, że my jesteśmy chorzy i nie daj Boże mogliśmy sprawić, żeby ktoś jeszcze się od nas zaraził
– zauważył o. Artur.
Jak na sytuacje duchownych reagują inni?
Zapytany o to, jak na ich sytuacje reagują ludzie, odpowiedział, że spotyka się głównie z dwiema skrajnymi postawami:
Jedna, że to za karę: „Zamknęliście kościół, to was pokarało”. To jest jeden wielki absurd. Jakaś jedna wielka ignorancja i głupota i trzeba to nazwać wprost. Są tacy, którzy uważają, że wszystko się od nas zaczęło, że gdyby nie dominikanie w Rzeszowie, to na pewno by czegoś takiego nie było, co jest w ogóle jakimś trollowaniem samego siebie i rzeczywistości. Druga, bardzo duża grupa ludzi, która jest z nami związana, to jest niesamowite wsparcie. Ludziom pootwierały się serca
Kwarantanna w klasztorze
Jak zapewnił o. Artur, ze względu na kwarantannę, każdy zakonnik przebywa we własnej celi i tam modli się indywidualnie.
Później, mam nadzieję, że uda nam się spotkać w jednej kaplicy. Może się uda już od Niedzieli Palmowej. Wtedy się kończy kwarantanna
– stwierdził duchowny.
Zapewnił również, że jedyne czego im potrzeba to modlitwa wiernych w ich intencji.
Jesteśmy w różnych stanach ducha. Ja swój stan ducha bym przyrównał, co może być krzywdząco chybione, ale jakoś tak mi jest najbliższe, że czasami mam wrażenie, że czuję się, jak kobieta w ciąży. W ciągu 15 minut, a na pewno pół godziny, przechodzę wszystkie stany emocjonalne
– wyznał o. Artur.
Doświadczenie wiary nie sprawi, że mam mniej lęku, bo to tak chyba nie działa, tylko doświadczenie wiary to jest ten moment, w którym wiem, że ja w tym lęku nie jestem sam. Magiczne podejście do rzeczywistości, zastawianie się różnego rodzaju relikwiami, wszelkimi obrazami, to nie ten kierunek. Te wszystkie dewocjonalia, pobożności są dla nas bardzo ważne i dla mnie też, tylko nie to jest dla nas zbawieniem, tylko Jezus Chrystus
– dodał po chwili.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
Pięciu dominikanów zakażonych. "Czujemy się dobrze"
„Będzie dobrze”. Akcja rodziny z Katowic obiegła cały świat. „Tym chcielibyśmy zarażać”
Autor: Agata Polak