25. rocznica zdobycia bieguna północnego
Los im na początku nie sprzyjał. Samolot się zepsuł, a sprzęt nie chciał działać. Start się przesunął, ale nie zrezygnowali z wyprawy. Do pokonania mieli 880 km, które chcieli przejść bez wsparcia z zewnątrz, ciągnąc sanie ze 120 kilogramami ekwipunku. Wybrali najtrudniejszą drogę. Marek Kamiński tłumaczy, że pierwszym powodem było to, że była to trasa pierwszego zdobywcy.
Druga przyczyna była taka, że mimo że ta droga była najtrudniejsza, dla nas wydawała się bardziej pewna
- dodaje.
Wędrówkę utrudniały wysokie lodowe spiętrzenia, głębokie szczeliny pokryte cienką warstwą lodu, a niekiedy obszary niezamarzniętej wody. Zdarzały się też wypadki natury losowej.
Był taki moment, że Wojtek Moskal złamał sobie ząb i trzeba było usunąć korzeń
- wspomina Marek Kamiński.
Codziennie pokonywali kilka, może kilkanaście kilometrów. Kiedy do bieguna północnego brakowało im kilkunastu kilometrów, zdarzył się wypadek.
W ostatni dzień wpadłem do wody i o mało nie zginąłem
- dodaje podróżnik.
Gdyby, nie to, że utrzymał się na tafli lodu, dzisiaj nie opowiadałby o tamtych zdarzeniach. Na szczęście udało mu się wyjść z wypadku cało.
Po 72 dniach doszliśmy na ten biegun
- mówi Wojtek Moskal.
23 maja 1995 roku Marek Kamiński i Wojciech Moskal zdobyli biegun północny. Byli potwornie zmęczeni, ale równie szczęśliwi.
Podróżnicze plany Marka Kamińskiego
Marek Kamiński w grudniu 1995 roku samotnie zdobył biegun południowy. Został wpisany do Księgi rekordów Guinnessa, bo jako pierwszy na świecie zdobył dwa bieguny Ziemi. W maju tego roku planował ruszyć samochodem elektrycznym w podróż dookoła świata. Miał mu towarzyszyć robot humanoidalny.
To miała być wyprawa, która między innymi zmniejszy emisję Co2 na świecie
- tłumaczy.
Jej głównym tematem miało być globalne ocieplenie. Koronawirus przeszkodził jednak w tym, by podróż odbyła się w tradycyjnej formie, dlatego podróżnik, który lubi przekraczać granice, postanowił wybrać się w nią online.
Świat się zmienił w międzyczasie. I oczywiście mógłbym czekać na to aż powróci, lub nie powróci do poprzedniego stanu, ale biegun nauczył mnie tego, że trzeba adaptować się do sytuacji, która nas otacza
- dodaje.
Podczas wirtualnej wyprawy pragnie dzielić się doświadczeniem i wiedzą, którą zdobył w trakcie wszystkich podróży. Przez wykłady i warsztaty chce dać ludziom narzędzia, które pozwolą radzić sobie ze strachem i pozwolą oswoić się z różnymi sytuacjami
Biegun był dla mnie esencją życia. Nauczył mnie, że rzeczywistość jest, jaka jest. Trzeba ją zaakceptować i jedyne, co można zmienić, to swoje podejście
- wyznaje podróżnik.
Obejrzyj rozmowę z Markiem Kamińskim:
Zobacz też:
- Jaśka Meli wyprawa z ojcem
- Morska ucieczka przed epidemią. Po 55 dniach samotnego rejsu polscy żeglarze dopłynęli do Gdańska
- Nauczyciel pokonuje kilometry na rowerze i wspiera swoich uczniów. „Dostawałem sygnały, że tęsknią za szkołą, że jest źle”
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Anna Korytowska