Sposób, w jaki dziś podawane są szczepienia, jest najłagodniejszy w dziejach świata i jego mieszkańców. Wszystko dzięki specjalistom, tym współczesnym i z przeszłości, którzy sięgali po rozmaite rozwiązania. Z dzisiejszej perspektywy część z nich może wydać nam się dziwna, ale to właśnie ludzka pomysłowość pcha wszystkie dziedziny życia do przodu. Nie inaczej było w przypadku szczepień i strzykawek - to, co znamy i ratuje nam życie dziś, to efekt licznych badań, eksperymentów, prób i błędów.
Zacznijmy jednak od szczepionek.
Zanim powstały szczepienia
Rozmaite próby i wersje szczepień powstawały na długo przed wynalezieniem strzykawek. Nie wiadomo jednak, kto pierwszy zauważył i wykorzystał medycznie fakt, że człowiek, który przejdzie chorobę w epidemii łagodnie, nie choruje na nią ponownie.
Najstarsze zachowane zapisy o pierwszych próbach szczepień przeciw odrze i ospie pochodzą z XVI-wiecznych Chin, ale niewiele jest tam informacji. Chińczycy niechętnie się nimi dzielili. Więcej wiadomo z zapisów Zhang Yan i Yu Tianchi z XVIII w. Stosowano wówczas dwie ciekawe metody, w których skupiono się na... nosach. Ropna wydzielina z pęcherzy chorych na ospę była pobierana i nasączano nią specjalne tampony. Te z kolei wkładano pacjentom do nosa z zaleceniem noszenia przez cały dzień. Z kolei druga metoda polegała na wysuszaniu strupów chorych, ścieraniu ich na proszek i wdmuchiwaniu do nosów osób, które miały się uodpornić. W Indiach zabieg został nieco zmieniony - ropą chorych smarowano ubrania dzieci.
Wszystko po to, aby człowiek "kontrolowanie" zachorował i łagodniej przechodził ospę, która siała wówczas potężne żniwo w postaci ofiar śmiertelnych na całym świecie. Te metody wiązały się z dużym ryzykiem, ale ludzie nie poddawali się w znalezieniu jakiegoś rozwiązania na ochronę życia przed kolejnymi epidemiami.
Gdy Europejczycy poznali chińskie czy indyjskie metody, uznali je w większości za jakiś rodzaj czarów, a nie faktyczne zabiegi medyczne. Jednak pochodzące z Azji wnioski i spostrzeżenia popchnęły resztę świata w kierunku poszukiwania skutecznej metody ratowania ludzkich żyć przed tak licznymi, szalejącymi w czasach „przedszczepionkowych” epidemiami. Te były jednym z najpoważniejszych problemów ówczesnego świata.
Pierwszą na świecie szczepionkę opracował brytyjski doktor Edward Jenner. Zasłyszał ludowe przekonanie, że kto przechoruje ospę krowią, tzw. krowiankę, temu niestraszna „wersja ludzka”. Postanowił wykorzystać ten pogląd i w 1796 roku przeprowadził eksperyment: zaszczepił, a właściwie zaraził ośmioletniego chłopca wirusem ospy krowiej, po czym rozwinęła się u niego łagodna postać choroby i w efekcie stał się odporny na ospę prawdziwą. W XIX wieku metoda Jennera zwana wakcynacją rozpowszechniła się prawie w całej Europie, a wkrótce w pozostałych częściach świata. Jego odkrycie, choć wymagało ryzykownych eksperymentów na dzieciach, doprowadziło do całkowitego zwalczenia epidemii ospy na świecie. W roku 1980 Światowa Organizacja Zdrowia oficjalnie ogłosiła eradykację ospy prawdziwej na Ziemi.
Zanim powstała strzykawka
Aby masowe szczepienia były możliwe, oprócz oczywiście szczepionki, potrzebna jest strzykawka. Jak inaczej, niż doustnie, podać człowiekowi jakiś preparat? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwali już ludzie za czasów starożytnych cywilizacji.
Choć szczepionka Jennera przeciw ospie nie potrzebowała strzykawki, to wiele kolejnych już tak. Zanim ta powstała, ludzie podobnie jak w przypadku szczepień, wymyślali różne sposoby na wprowadzenie substancji bezpośrednio do żył człowieka.
Jednym z pierwszych przyrządów służących do dostarczania leczniczych substancji człowiekowi był zbiornik z pęcherza zwierzęcego z rurką wykonaną z drewna lub kości. Za pomocą, z naszej perspektywy prymitywnych prototypów strzykawek, można było dostarczyć płyny jedynie poprzez naturalne otwory w ludzkim ciele.
W XV w. włoski medyk Marco Gatinaria skonstruował coś bardziej zaawansowanego. Opracował przedmiot zbudowany z tłoka, metalowego cylindra i wydłużonych nakładek z kanalikiem w środku, które były przymocowane za pomocą śrub. Taką „strzykawkę” można było umieścić w naciętej żyle. Rozwiązanie to nie było jednak powszechnie stosowane. W tamtym okresie układ krwionośny człowieka nie był jeszcze dobrze zbadany i znany.
Opisem tego zajął się w 1628 r. angielski biolog William Harvey. To on ustalił, że serce działa jak pompa ssąco-tłocząca i powoduje nieustające krążenie krwi w naczyniach, z którymi tworzy jeden układ zamknięty. Jego odkrycie zachęciło wielu uczonych do poszukiwania sposobu na bezpieczne i skuteczne wprowadzanie substancji do krwiobiegu człowieka.
Bulion w żyłach i inne eksperymenty
W latach 1665–1666 angielski duet złożony z architekta amatorsko pasjonującego się anatomią - Christophera Wrena oraz fizyka Roberta Boyle’a, rozpoczął eksperyment na zwierzętach. Wstrzykiwali do ich żył alkohol w postaci piwa i wina oraz opium. Używali do tego „strzykawki” skonstruowanej z pęcherza świni i stosiny gęsiego pióra. W ten sposób odkryli, ze używki dostarczone organizmowi dożylnie działają i mogą np. wywołać stan silnego odurzenia.
W 1665 r. niemiecki lekarz Johann Sigismund Elsholtz dokonał pierwszego tego typu zabiegu na człowieku. Naciął żyłę, wsunął do niej metalowy lejek i wtłoczył niewielką ilość rozpuszczonego w wodzie środka przeczyszczającego.
Wszystkie te odkrycia zachęcały kolejnych ludzi nauki do coraz odważniejszych kroków w tej dziedzinie. Jeden z nich, niemiecki przyrodnik Johann Daniel Major za pomocą srebrnej rurki i pęcherza zwierzęcego podawał ludziom dożylnie mleko, bulion i wino. Według jego zapisów, korzystnie wpłynęło to na osoby, które otrzymały tego typu „zastrzyki”.
Wynalazek, który faktycznie można nazwać pierwszą strzykawką powstał później - w 1853 r. Co ciekawe w tym samym czasie skonstruowały go dwie osoby, całkowicie niezależnie od siebie. Byli nimi: francuski lekarz Charles Pravaz i brytyjski lekarz Alexander Wood. Pravaz uznawany jest za wynalazcę prototypu współczesnej strzykawki z igłą do zastrzyków podskórnych. Z kolei Wood do tego samego osiągnięcia ma dodaną „igłę o okrągłym przekroju”. To właśnie on wymyślił proste rozwiązanie – naciął ukośnie igłę, zamiast nacinać skórę pacjenta przed każdym zabiegiem. Taką strzykawką ze ściętą, ostrą igłą podawano później szczepionkę przeciw wściekliźnie, którą wynalazł francuski naukowiec Ludwik Pasteur.
Wysiłki tych i wielu innych ludzi wyhamowały wiele epidemii, uratowały miliony żyć, a nam dziś umożliwiają przyjmowanie szczepień przeciw COVID-19, w dodatku w wielu różnych wariantach.
Zobacz także:
- Trzecia dawka szczepionki przeciw COVID-19 dla pełnoletnich. Jak się zapisać?
- "Co nam grozi za brak szczepienia przeciw COVID-19?" Adwokat Eliza Kuna odpowiada
- Szczepienie pierścieniowe, czyli jak wpływają na siebie osoby zaszczepione i niezaszczepione?
Autor: Diana Ryściuk
Źródło: Encyklopedia PWN, focus.pl, szczepienia.pzh.gov.pl
Źródło zdjęcia głównego: Bantoha/Getty Images