Porwana suknia ślubna w trakcie pierwszego tańca
Pani Ewelina spędziła kilka miesięcy w stresie przez suknię, która miała być jej wymarzoną. Kilkukrotnie zwracała się z prośbą o dopasowanie projektu do jej figury. Konstrukcja kreacji pozostawiała jednak wiele do życzenia. Jedynym co zrobiła obsługa salonu, było zebranie miary "na oko" oraz zaproponowanie delikatnej przeróbki na plecach, która rzekomo miała poprawić wygląd przyszłej panny młodej. Po tygodniach stresujących przymiarek i dopasowywania sukni, Pani Ewelina sporo schudła. Najgorsze miało jednak dopiero nadejść.
W trakcie pierwszego tańca rozszedł się suwak, umieszczony na tyle sukni, odsłaniając przy tym plecy i nie tylko…
Goście byli w takim szoku, że nikt nam nie przerwał a ja z uwagi, że górny zamek jeszcze się trzymał, niczego nie poczułam. Przez to jedyną pamiątkę z pierwszego tańca, którego uczyliśmy się 3 miesiące - mam z rozciętym tyłem sukienki
(Nie)wymarzony projekt sukni ślubnej
Pani Aneta w poszukiwaniu "tej jedynej" kreacji na swój wielki dzień, odwiedziła kilkanaście salonów ślubnych. Nie była jednak w stanie znaleźć modelu sukni, który by ją zachwycił. W związku z tym postanowiła zgłosić się do jednej z warszawskich projektantek, aby ta stworzyła dla niej indywidualny projekt.
Pisarek mówi tak
Mimo to suknia była dwukrotnie poprawiana, ponieważ rękawy się ciągnęły a "pas" po każdej poprawce zmieniał swoje położenie. Gdy tydzień przed ślubem zobaczyła suknię, odebrało jej mowę. Projekt za kilka tysięcy złotych nie tylko kompletnie odbiegał od tego, na co się umawiała. Suknia źle układała się w biuście, rękawy marszczyły się i unosiły suknię do góry. Projektantka odmówiła kolejnej poprawki twierdząc, że to wina materiału.
Gdy siostra Pani Anety zobaczyła ją w sukni, bez wahania powiedziała, że jest źle uszyta i wzięła się za poprawki. W pierwszej kolejności odpruła rękawy i skroiła nowe. Postanowiła także na nowo uszyć górę. Po zaledwie kilku godzinach, wyglądała jak zupełnie inna suknia, która idealnie leżała. Gdyby nie umiejętności siostry, panna młoda skazana byłaby na pójście w niedopasowanej, odbiegającej od jej marzeń kreacji za krocie.
"Weź się za siebie"
Oglądając programy telewizyjne, w których panny młode wybierają suknie ślubne, można się rozmarzyć. Miła atmosfera, piękne kreacje a do tego morze wylanych łez, oczywiście ze wzruszenia. W przypadku Pani Anny tak niestety nie było. Dzień odbioru jej wymarzonej kreacji zamienił się w traumatyczne przeżycie. Gdy kobieta przyjechała na miejsce i próbowała zmierzyć suknię, okazało się, że ta jest za mała.
Postałam w niej jakieś 3 minuty, bez słowa, po czym pani z salonu powiedziała "no masz jeszcze trzy miesiące to weź się za siebie". Zamurowało mnie.
Pani Anna wiedziała, że niemożliwe było, aby w tak krótkim czasie od ostatniej wizyty tyle przytyła. Miara została z niej źle zdjęta, ale nikt nie był w stanie się do tego przyznać. Jakby tego było mało, obsługa salonu powiedziała, że nic już z tym nie zrobią, a ona musi zapłacić za suknię i od razu ją zabrać.
Nie dość, że moja suknia ślubna nie pasowała (co jeszcze jakoś przełknęłam) to była niedokończona. Brakowało w niej paska, miseczek w gorsecie, a do tego zapomniały o zamówionym przeze mnie welonie.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji na Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz też:
- Rodzina Lewandowskich szykuje się na wielkie zmiany: "Rozpoczynamy nową ekscytującą przygodę"
- Lily-Rose Depp pojawi się w nowym serialu. U jej boku wystąpi znany muzyk
- Marcin Prokop o zawodowych marzeniach. "Będę pierwszy, który kupi sobie bilet lotniczy"
Autor: Kinga Dyczewska
Źródło zdjęcia głównego: Getty Images