Jazda na wózku to już dla niej nie koniec świata. "W te wakacje, po raz pierwszy od 15 lat wykąpałam się w morzu"

Agnieszka Korczyńska
Agnieszka Korczyńska/archiwum prywatne
Mimo że Agnieszka od kilkunastu lat jeździ na wózku inwalidzkim, nie zamierza zamykać się w czterech ścianach i wegetować. Wręcz przeciwnie, spełnia swoje marzenia m.in. podróżując po świecie. Ostatnio była we Włoszech i korzystała z tego, na ile tylko mogła. Nam opowiedziała o akceptacji swojej niepełnosprawności i apetycie na życie.

Akceptacja niepełnosprawności

15 lat temu Agnieszka miała wypadek. W jego wyniku ma złamany kręgosłup w odcinku TH12/L1 i uszkodzony rdzeń kręgowy. - To się nazywa paraplegia, czyli porażenie dwukończynowe. Oznacza to, że poniżej piersi jestem całkowicie sparaliżowana i nie mogę zrobić samodzielnie żadnego ruchu - wyjaśniła.

Przyznała, że droga do akceptacji nowej sytuacji była bardzo trudna i bolesna. Musiała pogodzić się z tym, że będąc przed trzydziestką już nigdy nie zrobi nawet kroku, nie zatańczy czy nie pobiega. Trudne chwile pomogła jej przetrwać długoletnia przyjaciółka, Iza. Była jedną z niewielu osób, które nie opuściły Agnieszki po wypadku. - Nagła niepełnosprawność jest sprawdzianem dla ludzi. Takim sitem, do którego wszyscy wpadają, a nie każdy zostaje. Bardzo dużo ludzi, z którymi się przyjaźniłam po prostu zostawiło mnie z dnia na dzień. Nie potrafili unieść sytuacji, okazali się słabi. Co jest dla mnie szczególnie trudne, bo nie mam rodziny, więc ludzie są dla mnie rodziną. Na szczęście jestem raczej pozytywną osobą, więc powiedziałam trudno, ich strata - stwierdziła Agnieszka.

Obecnie jest już pogodzona ze swoją niepełnosprawnością i ma nowych przyjaciół. Nie ukrywa, że bardzo pomógł jej dystans, który udało jej się w sobie wypracować. - Jest sposobem na wszystko. Wiele osób niepełnosprawnych żartuje ze swojej niepełnosprawności, niektórzy uczynili z tego sposób na życie, jak na przykład Ola Petrus, genialna stand-uperka - powiedziała bohaterka naszego tekstu.

Podróżowanie na wózku

Agnieszka jest osobą, która przełamuje stereotypy dotyczące niepełnosprawności i nie zamierza zamykać się w czterech ścianach. Pracuje, bierze udział w różnych wydarzeniach i spełnia swoje marzenia. Jednym z tych ostatni jest zwiedzanie świata. - Do podróżowania na wózku, z porażeniem dwukończynowym, potrzebne są̨ cztery rzeczy: napęd elektryczny do wózka, osoba towarzysząca, mała waga osoby na wózku i odwaga. Ja to wszystko mam od niedawna i dlatego w dwa lata zwiedziłam Tel Awiw, Ateny, Jerozolimę, Jerycho, Barcelonę i Rzym. Weszłam do miejsc wybudowanych jeszcze przed narodzeniem Chrystusa (Colosseum, Forum Romanum, Wzgórze Palatyn). Byłam we wszystkich pokojach w Casa Batllo i Casa Mila, domu zaprojektowanego przez Gaudiego i wybudowanego w XIX wieku. W Jerychu siedziałam u stóp Góry Kuszenia i zbierałam kamyki w Ogrodzie Getsemani - wymieniała Agnieszka.

W te wakacje, po raz pierwszy od 15 lat, czyli od kiedy jest sparaliżowana, wykąpała się̨ w Morzu Tyrreńskim. Mogła tego dokonać dzięki amfibii, czyli wózkowi inwalidzkiemu, który jeździ po piasku. Zdjęcia i wideo archiwizujące właśnie ten moment pokazują, jak wielką radość sprawiło Agnieszce zanurzenie się w morskiej wodzie. - Jest na nich uchwycone prawdziwe szczęście. Nie przesadzam, to było wyjątkowe - zdradziła. - Chciałabym, aby ludzie zrozumieli, że osoba niepełnosprawna chce żyć, a nie tylko przeżyć czy wegetować. Nikt przecież nie odmawia prawa do podróży brunetom, dlaczego zatem niektórzy próbują to prawo odebrać niepełnosprawnym? Często spotykam się z takim pojmowaniem niepełnosprawności - skoro już i tak jesteś kaleką, to siedź w domu i czekaj na koniec. Ale jeśli siadasz na wózku w wieku 28 lat, to chcesz jeszcze pożyć, a nie wegetować - tłumaczyła Agnieszka.

Przyznała, że są miejsca, do których trudno dotrzeć osobie na wózku, ale nie jest to niemożliwe. - Mnie w takich sytuacjach najczęściej pomagają̨ osoby zamieszkałe w odwiedzanych przeze mnie krajach. Ale wzruszyła mnie historia dziewczyny na wózku, którą przyjaciele wnieśli na specjalnym wózku, jak w lektyce, w Tatry. Pamiętam, jak na plażę w Barcelonie wnosili mnie Pakistańczycy, którzy tam oczywiście pracowali jako uchodźcy. Nie było to za darmo, ale ważne, że jest taka możliwość - dodała na koniec.

Zobacz wideo: Żyje pełnią życia mimo niepełnosprawności. "Jestem trenerem pływania, jeżdżę konno, samochodem i rowerem, potrafię wyżywić rodzinę"

x-news

>>> Zobacz także:

Bohaterka "To tylko kilka dni" mierzy się z artrogrypozą. Barbara Kurdej-Szatan: "Sylwia jest wzorem do naśladowania"

Manufaktura Pietraszki w Kielcach aktywizuje niepełnosprawnych. "To jest moja pierwsza praca"

Agnieszka Hajdukiewicz o niepełnosprawności: "Nie mam nóg, ale mam skrzydła, dzięki którym latam"

Autor: Iza Dorf

podziel się:

Pozostałe wiadomości