Polsko-ukraińskie życie pod jednym dachem. "My niczego nie dzieliliśmy, mamy wszystko wspólne"

Polsko-ukraiński dom
Źródło: Dzień Dobry TVN
Ukraińsko-polskie życie pod jednym dachem
Ukraińsko-polskie życie pod jednym dachem
Ewakuacja dzieci z Charkowa
Ewakuacja dzieci z Charkowa
Z planu filmowego prosto na wojnę
Z planu filmowego prosto na wojnę
Uciekły przed wojną, wciąż walczą o życie
Uciekły przed wojną, wciąż walczą o życie
Ul. Wołoska 7 – miejsce wsparcia dla uchodźców z Ukrainy
Ul. Wołoska 7 – miejsce wsparcia dla uchodźców z Ukrainy
Mali wolontariusze dla Ukrainy
Mali wolontariusze dla Ukrainy
Dziennikarze na froncie w Ukrainie
Dziennikarze na froncie w Ukrainie
Bądź bezpieczna!
Bądź bezpieczna!
Wojna w Ukrainie
Wojna w Ukrainie
Jak pomagać uchodźcom z Ukrainy?
Jak pomagać uchodźcom z Ukrainy?
Razem z Ukrainą
Razem z Ukrainą
Wraca na Ukrainę, aby stanąć do walki
Wraca na Ukrainę, aby stanąć do walki
Wojna rozdzieliła ich z bliskimi
Wojna rozdzieliła ich z bliskimi
Ukraińska tożsamość a rosyjskie ambicje
Ukraińska tożsamość a rosyjskie ambicje
Lady Pank dedykuje utwór Ukrainie
Lady Pank dedykuje utwór Ukrainie
Atak Rosji na Ukrainę
Atak Rosji na Ukrainę
Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę
Rosja rozpoczęła inwazję na Ukrainę
Marta i Bartek Dajnowscy przyjęli pod swój dach Ludmiłę i jej dwóch synów. Do wspólnego życia potrzebna jest jednak nie tylko chęć niesienia pomocy, ale też umiejętność współdzielenia przestrzeni.

Ucieczka z Ukrainy

Ludmiła Netwcha zaraz po wybuchu wojny zgłosiła się do centrum wolontariatu, gdzie wraz ze starszym synem przygotowywała koktajle Mołotowa.

- Mieliśmy nadzieję, że ta wojna szybko się skończy - przyznaje. - Po pewnym czasie pojawiło się załamanie. Życie w cieniu bombardowań i ciągłych syren sprawiło, że postanowiłam uciekać z dziećmi z mojego kraju. Młodszy syn chciał wyjechać, bardzo bał się syren, ciężko znosił uciekanie do schronu, bał się zdejmować buty bo wiedział, że w każdej chwili może być kolejny alarm. Starszy syn chciał zostać i walczyć za Ukrainę, ale namówiliśmy go do wyjazdu, chociaż łatwo nie było.

W Ukrainie została mama Ludmiły, która nie chciała opuszczać kraju, w którym się urodziła. Z kolei jej mąż jest członkiem wojsk obrony terytorialnej. Część rodziny, która znalazła schronienie w Polsce, wciąż sprawdza, co dzieje się w ich ojczyźnie.

- Żyjemy z telefonem w ręku - przyznaje kobieta. - Mamy aplikację informującą o alarmach i z przerażeniem obserwujemy, co się dzieje w naszym mieście.

Życie z uchodźcami

Podróż do Polski okazała się niezwykle męcząca. Choć, jak sama przyznaje, nie znała nikogo w Warszawie, powitanie, które jej przygotowano, było niezwykle poruszające.

- Pod domem na ulicy zobaczyłam trzech chłopców, którzy machali i krzyczeli: "hurra, przyjechali, my tak długo na was czekaliśmy" - wspomina. - Zaniemówiłam i bardzo się wzruszyłam. Byłam bardzo zmęczona, bo jechaliśmy trzy doby. Marta przygotowała mi kąpiel z pianą. Jak to zobaczyłam, to się rozpłakałam, ale poczułam się w końcu bezpiecznie - dodaje.

Obecność nowych lokatorów wymagała nie tylko przeorganizowania życia domowego, ale też opracowania efektywnej komunikacji.

- Ostatnio spotkałam się z innymi Ukraińcami, którzy też mieszkają u kogoś w domu, zapytali mnie jak nam się żyje, czy mamy własną półkę w lodówce i podzielone naczynia - mówi Ludmiła. - A my niczego nie dzieliliśmy, mamy wszystko wspólne - podsumowuje.

Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki zobaczysz na Player.pl

Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji na Ukrainie.  Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.

Zobacz także:

  • 30 lat doświadczenia
  • Od 2014 roku z misją w Ukrainie, z biurem pomocowym w Kijowie
  • Opiera się na 4 zasadach: humanitaryzmu, bezstronności, neutralności i niezależności
  • Regularnie publikuje raporty finansowe ze swoich działań
podziel się:

Pozostałe wiadomości