Polacy przeszli na nartach przez Grenlandię - szczegóły wyprawy
Mateusz Waligóra i Łukasz Supergan dołączyli do grona 12 Polek i Polaków, którym udało się przejść przez Grenlandię. Swoją wyprawę rozpoczęli na początku maja. Ekspedycja Trawers Grenlandii zakładała pokonanie trasy z osady Kangerlussuaq aż do Isortoq, która mierzyła ponad 600 kilometrów.
Ekwipunek, który podróżnicy zabrali ze sobą w drogę, ważył około 80 kilogramów na osobę i był przenoszony na przeznaczonych do tego saniach. Żądni przygody mężczyźni mieli przy sobie między innymi: 4 kg bakalii, 4 kg chałwy, 9 kg czekolady oraz kilka kilogramów masła.
Przejście przez wyspę utrudniały nierówności terenu oraz szczeliny, które w pierwszych dniach wyprawy były dużym zagrożeniem. Wędrownicy na wypadek spotkania z niedźwiedziem polarnym zostali wyposażeni w karabin.
- Informacje o tym, że podczas kolejnej wyprawy będę szedł przez Grenlandię, na której mogę spotkać niedźwiedzie polarne, sprawiły, że moi synowie zaczęli się o mnie bać. Na potrzeby uspokojenia ich od kilku miesięcy śpię z polarnym niedźwiedziem z pluszu - powiedział Mateusz Waligóra.
Piętnasty dzień wyprawy zakończył się przystankiem w opuszczonej w latach 70. ubiegłego wieku amerykańskiej stacji radiowej, która została wybudowana w erze zimnej wojny. Następnie Polacy stanęli na szczycie lądolodu, czyli najwyższego punktu ich wycieczki i wbili tam polską flagę na znak swojej obecności. Po 25 dniach dotarli do fiordu na wschodnim wybrzeżu Grenlandii i tym samym przekroczyli metę.
Mateusz Waligóra i Łukasz Supergan we wspólnej podróży. Jak się do tego przygotowywali?
Zarówno Mateusz Waligóra, jak i Łukasz Supergan są introwertykami, którzy cenią sobie samotność i spokój. To charakterologiczne podobieństwo pozwoliło im odnieść razem sukces. Wyprawa na Grenlandię była ich pierwszą tak długą wspólną podróżą.
- Byłoby trochę szaleństwem, gdybyśmy w ogóle nie wypróbowali się w terenie, więc mieliśmy okazję być w górach w zeszłym roku. (...) Z tego, co pamiętam, to był moment, w którym wpadliśmy na ten pomysł razem. Potem na początku tej wiosny znaleźliśmy się w Górach Izerskich, trenując operacje sprzętowe. To było nam bardzo potrzebne, dlatego że w pewnym momencie np. musieliśmy bez słów w silnym wietrze rozstawić albo zwinąć namiot, przygotować wszystko - tłumaczył Łukasz Supergan.
Mateusz Waligóra wskazał natomiast różnice w zachowaniu, które ulepszyły współpracę i sprawiły, że panowie dopełniali się wzajemnie i naturalnie wypracowali własne role, które owocowały świetnymi efektami.
- Łukasz chodzi szybciej. On po prostu porusza się w terenie polarnym jak jakaś primabalerina. Ja jestem takim pługiem, który ciągnie z tyłu kilkaset metrów za nim, więc Łukasz nawigował, bo zna się na tym doskonale. Ja sobie szedłem po jego śladach. Ale z kolei poranne wstawanie przychodzi mi dużo łatwiej niż Łukaszowi, bo jego dobudzić to trudna rzecz, dlatego ja topiłem śnieg na posiłek, gotowałem rano i dopiero kiedy woda była gotowa, budziłem Łukasza - powiedział podróżnik.
Więcej o wyprawie Mateusz Waligóry i Łukasza Supergana dowiesz się z naszego materiału wideo.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz na platformie Player.
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Ostatnia podróż Aleksandra Doby. "Był pochodnią, która niosła ten ogień"
- Od miesięcy mieszkają w aucie, a teraz zostaną rodzicami: "Chcemy w kamperze zbudować łóżeczko"
- Autostopem dookoła świata. Dla Hani i Piotra nie ma rzeczy niemożliwych
Autor: Berenika Olesińska
Reporter: Szymon Brózda
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wodzyński/East News