Nowy rok szkolny 2021/22 - szkoła po pandemii
Pandemia COVID-19 zmieniła rzeczywistość współczesnych ludzi, nie oszczędzając również dzieci, które z jej następstwami muszą mierzyć się przede wszystkim w szkole. Do tej pory nauczanie prowadzone było zdalnie lub hybrydowo, a stacjonarnie młodzież uczyła się jedynie w czerwcu. Jak się okazuje w głowach najmłodszych wciąż pojawia się wiele obaw związanych z powrotem do szkoły.
Większe wymagania
Najczęstszą i najpoważniejszą obawą większości dzieci są sprawdziany weryfikujące wiedzę. Choć ten argument uznać można za powszechny nawet przed pandemią, obecnie nabiera on innego znaczenia. Uczniów bowiem stresuje formuła egzaminu, od której zdążyli już się odzwyczaić oraz większe wymagania nauczycieli.
- Boję się odpytywania przy tablicy, kartkówek i sprawdzianów. Zdalnie rozwiązywaliśmy quizy, było dużo krótkich zadań. Raczej nie pisaliśmy wypracowań na ocenę. Teraz nie wiem, czy będę potrafiła napisać taki tekst - mówi Marta, uczennica siódmej klasy.
Zaległości
W trakcie nauki zdalnej dzieci miały możliwość korzystania z różnych pomocy, które nie ograniczały się jedynie do odrabiania lekcji z rodzicami, w związku z czym boją się, że zaległości w opanowaniu materiału ujrzą światło dzienne.
- Wiadomo, że podczas lekcji on-line niektórzy uczniowie wspierali się różnymi pomocami - zauważa Ewelina Jaworska, bibliotekarka i nauczycielka edukacji wczesnoszkolnej. - Korzystali z internetu, pomocy rodziców czy starszego rodzeństwa i teraz boją się, że ich niewiedza wyjdzie na jaw, a postępy zostaną zweryfikowane oraz ocenione.
Skutkiem zdalnego nauczania jest fakt, że uczniowie często albo nie prowadzili zeszytów do odpowiednich przedmiotów, albo uzupełniali je tylko częściowo, nie notując wszystkich informacji niezbędnych do nauki.
- Pewnie będę musiał przepisać jakoś moje zeszyty z ubiegłego roku. Nie wiem, czy znajdę kogoś, kto ma lepsze notatki - przyznaje Dominik z szóstej klasy. - Nie nadążałem za Panią i mam dużo niedokończonych notatek w zeszycie. Trudno było mi się skupić równocześnie na tym, co było pokazywane na ekranie komputera i zapisywać. Chciałem najpierw zrozumieć, co nauczycielka tłumaczy. Jak chodziliśmy do szkoły, mieliśmy specjalnie wyznaczone chwile na przepisywanie, żeby każdy z nas miał wszystko w zeszycie. On-line tak nie było. Stresuję się. Nie chcę dostawać złych ocen, kiedy wrócę do szkoły – dodaje.
Utrata komfortu
Dojazd do szkoły to zmora wielu uczniów. Część z nich musi wstawać bardzo wcześnie, by komunikacją miejską dotrzeć do swojej placówki edukacyjnej. Innych przed szkołą zostawiają rodzice, śpieszący do pracy, co często wymaga nawet godzinnego oczekiwania na rozpoczęcie lekcji w szatni lub na korytarzu. Dyskomfort, który powoduje tak drastyczna zmiana stylu życia, generuje dodatkowy stres.
- W domu można było wstać pięć minut przed lekcjami, usiąść przed komputerem w piżamie i słuchać, co Pani mówi. Czasami jadłem śniadanie w trakcie lekcji. Przecież i tak nikt mnie nie słyszał, bo miałem wyciszony mikrofon - relacjonuje Kuba uczeń ósmej klasy. - Odzwyczaiłem się od wstawania o 6 rano, żeby dotrzeć do szkoły na pierwszą lekcję bez spóźnienia.
Kontakt z rówieśnikami
Najmłodszych stresuje również kontakt z rówieśnikami. Nauczanie zdalne sprawiło, że dzieci zmuszone były do nauki indywidualnej, w domu, przez co pozbawione zostały możliwości kontaktu z innymi dziećmi. Powrót do szkoły powoduje więc strach, że nie odnajdą się w relacjach z innymi. Wiele przyjaźni rozpadło się przez zdalne nauczanie. Część uczniów będzie zatem musiała poznawać się ze sobą na nowo.
Zobacz także:
Powrót dzieci do szkół podstawowych. "Ciężko jest nam wszystkim"
Zobacz wideo:
Autor: Milena Jaworska
Źródło zdjęcia głównego: Klaus Vedfelt/Getty Images