Dyrektorka poznańskiego zoo uratowała wilka. Teraz grozi jej więzienie

Wilk
Michael Cummings / Getty Images
Źródło: Moment RF
Wilk Aureliusz trafił pod skrzydła poznańskiego o zoo. Zwierzę zostało odłowione przez pracowników ogrodu wspieranych przez funkcjonariuszy policji. Teraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska chce postawić zarzuty dyrektorce ogrodu. Powodem mają być niedopełnione formalności.

Wilk Aureliusz z Poznania

Dzikie zwierzę zostało zauważone 8 marca. Wilk błąkał się po Poznaniu i okolicach autostrady A2. Tam też - zdaniem dyrektorki zoo Ewy Zgrabczyńskiej, został spłoszony przez hycla i wbiegł na 6-pasmową drogę. To stanowiło zagrożenie nie tylko dla ruchu, ale także dla zwierzęcia.

Do akcji wkroczyli pracownicy zoo, wspierani przez policję. Zwierzę udało się namierzyć, podano środek usypiający i przewieziono na teren ogrodu. Zgodę na pobyt wilka w zoo wydała RDOŚ, wilk otrzymał imię, a jego symbolicznym ojcem chrzestnym został wiceprezydent Poznania Jędrzej Solarski.

Wkrótce rozpoczęły się problemy. Jacek Przygodzki, wiceprezes Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, czyli organizacji, która zaakceptowała umieszczenie wilka w ogrodzie, złożył doniesienie na komisariacie w Komornikach, gdzie zakończyła się obława. Jego zdaniem dyrektorka poznańskiego zoo złamała przepisy, nie zwracając się z wnioskiem o pozwolenie na odłowienie chronionego gatunku.

- Działaliśmy w porozumieniu ze strażą miejską i policją. O obławie na wilka wiedział również wicedyrektor RDOŚ Jacek Przygodzki - powiedziała w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Ewa Zgrabczyńska. - Jesteśmy jedyną instytucją w Poznaniu, która może odłowić takie zwierzę w sposób bezpieczny dla niego i dla ludzi. Mamy doświadczonych pracowników i lekarza weterynarii z uprawnieniami do stosowania środków usypiających - zaznaczyła.

Jacek Przygrodzki, przepytany przez dziennikarzy "GW" twierdzi, że dyrektorka zoo wniosek mogła złożyć nawet telefonicznie. Jednak w związku z tym, że formalności nie zostały dopełnione, miał on obowiązek poinformować policję o możliwości popełnienia przestępstwa. 13 lipca Ewa Zgrabczyńska usłyszała zarzut o złamanie przepisów dotyczących ochrony przyrody.

Konflikt w Poznaniu

Sprawa ma jednak drugie dno? Zdaniem Ewy Zgrabczyńskiej chodzi o rachunek, który poznański ogród zoologiczny wystawił RDOŚ. Mowa o słynnej ewakuacji zwierząt z nielegalnej hodowli pod Śremem. Wówczas do obiektu zarządzanego przez Zgrabczyńską trafiły m.in. tygrysy. Zwierzęta, będące dowodami w sprawie, znalazły się w zoo na polecenie prokuratury.

W związku z tym, ogród wystawił rachunek za opiekę i leczenie zwierząt. Prokurator odmówił jednak zapłacenia kilkuset tysięcy złotych. Obecnie koszty wynoszą milion złotych i nikt nie poczuwa się do zapłaty rachunku. Sprawa trafiła do Ministerstwa Środowiska i Klimatu, które uznało, że koszty powinna ponieść RDOŚ.

- Dlatego uważam, że zawiadomienie w sprawie rzekomo nielegalnego odłowienia wilka to zemsta. RDOŚ próbuje mnie zastraszyć i zniechęcić do walki o pieniądze, które dziś wykładamy z własnego budżetu - powiedziała w rozmowie z dziennikarzami Ewa Zgrabczyńska.

Zobacz wideo: Z wizytą w warszawskim zoo

Dzień Dobry TVN

Zobacz także:

Karma dla psów źródłem niebezpiecznych bakterii. Są odporne na antybiotyki

Skutki uboczne szczepionki Johnson & Johnson przeciw COVID-19. Mężczyźni wyjątkowo narażeni

Toksyczna przyjaźń i zagrożenia, jakie za sobą niesie. Jak rozpoznać destrukcyjną relację?

Autor: Adam Barabasz

podziel się:

Pozostałe wiadomości