Ten sympatyczny pan z czapką z daszkiem to kultowa postać lat 90. Pan Yapa, czyli Krzysztof Jańczak, swego czasu gromadził przed telewizorami tysiące młodych Polaków. W lipcu świętował swoje 70. urodziny. Jak potoczyły się jego losy po zniknięciu z anteny?
Ulubieniec dzieci
To do mnie tak przylgnęło, że to było praktycznie niemożliwe, żeby się od Pana Yapy wyzwolić. To przylgnęło do mnie jak druga skóra. Wiele rzeczy się złożyło. Ja nie myślałem, że to się tak zdarzy. Pan Yapa to gigantyczna rola aktorska. Jak wchodziłem na scenę i czułem energię od dzieciaków, to Pan Yapa był jak rockman – wyznał w programie Krzysztof Jańczak.
Życie po Panu Yapie
Ja cały czas mam swój program, taki show na scenie i sobie jeżdżę. Tu się nic nie zmienia. To jest nieprawdopodobne. Ten kontakt z ludźmi jest taki sam, niezwykły. Przychodzą do mnie rodzice, są wzruszające chwile. Ja jestem podobno najstarszym raperem w Polsce, jestem protoplastą polskiego rapu. To się wszystko zaczęło od „Rapu Pana Yapy" – powiedział Pan Krzysztof.
Zobacz też: