- Robert De Niro otrzymał we wtorek, 13 maja, na 78. Festiwalu Filmowym w Cannes honorową Złotą Palmę.
- Gwiazdor "Wciekłego byka" nagrodę odebrał z rąk Leonardo DiCaprio.
- W przemówieniu wygłoszonym po odebraniu nagrody Robert De Niro skomentował działania prezydenta USA Donalda Trumpa, które uderzają m.in. w kulturę.
Dalsza część tekstu znajduje się poniżej.
Robert De Niro ze Złotą Palmą
Robert De Niro wystąpił w ponad stu filmach. Bez niego trudno wyobrazić sobie kino lat 70. i 80. Gwiazdor zagrał wtedy w takich filmach, jak "Ulice nędzy" (1973), "Taksówkarz" (1976), "Łowca jeleni" (1978) i "Wściekły byk" (1980). Za kreacje w "Ojcu chrzestnym II" i we "Wściekłym Byku" otrzymał najważniejszą nagrodę amerykańskiego przemysłu filmowego – Oscara, a za "Taksówkarza" i "Łowcę" - nominacje do tej nagrody.
Migawki tych i innych obrazów przypomniano w trakcie wtorkowej (13 maja) uroczystości otwarcia canneńskiego festiwalu. Wcześniej laudację na cześć laureata Honorowej Złotej Palmy wygłosił Leonardo DiCaprio.
Robert De Niro o prezydencie USA
Podczas odbierania statuetki De Niro wspomniał swoje dotychczasowe wizyty na festiwalu w towarzystwie m.in. Martina Scorsese, Sergia Leone i Bernardo Bertolucciego. Podkreślił, że Cannes jest świętem kina, katalizatorem nowych idei, ale nade wszystko wspólnotą wyznającą wartości demokratyczne.
- "Demokratyczne" to jest to słowo. W moim kraju walczymy o demokrację, którą wcześniej braliśmy za pewnik. To dotyczy nas wszystkich, bowiem sztuka jest inkluzywna, łączy ludzi. Sztuka poszukuje prawdy, jest różnorodna, dlatego stanowi zagrożenie. Dlatego my jesteśmy zagrożeniem dla autokratów i faszystów - powiedział aktor.
W czasie swojego przemienia określił Donalda Trumpa mianem "filisterskiego prezydenta". Skrytykował jego zapowiedź natychmiastowego nałożenia 100-procentowych ceł na filmy produkowane za granicą oraz politykę zmniejszania wsparcia finansowego w dziedzinach edukacji i sztuki.
- Oczywiście, to jest niedopuszczalne. Problem jest globalny, nie dotyczy wyłącznie Stanów Zjednoczonych. Nie możemy po prostu siedzieć i patrzeć na to jak na film. Musimy działać: bez przemocy, ale z pasją i zaangażowaniem – stwierdził.
- Nadszedł czas, by każdy, komu zależy na wolności, zorganizował się, zaprotestował. A kiedy nadejdą wybory - by poszedł zagłosować. Dzisiaj i w ciągu najbliższych 11 dni ukazujemy naszą siłę oraz zaangażowanie w celebrowanie sztuki i tego wspaniałego wydarzenia. Wolność, równość, braterstwo. Niech żyje festiwal w Cannes - podsumował.
Więcej informacji na ten temat można przeczytać na stronie tvn24.pl.
Zobacz także:
- To koniec nagości. Nowe zasady dress code'u na Festiwalu Filmowym w Cannes
- Brigitte Bardot idzie na wojnę. Aktorka chce zakazu "dzikiej i nieludzkiej praktyki"
- Ulotne chwile teatru – Dariusz Domański opowiada o swojej pasji
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło: TVN 24/PAP
Źródło zdjęcia głównego: Andreas Rentz Staff/Getty Images