Morderstwo na warszawskim Wawrze
Tragedia rozegrała się 10 maja na korytarzu podstawówki nr 195 im. Króla Maciusia I w warszawskim Wawrze. Jeden z uczniów - w wieku około 15 lat miał aż sześciokrotnie dźgnąć nożem swojego rówieśnika. Dziecko było reanimowane, ale nie udało się go uratować. Zaatakowany uczeń zmarł. Wczoraj odbył się pogrzeb chłopca.
Prokurator wnioskuje o przekazanie mu sprawy do dalszego prowadzenia. Jeżeli tak się stanie, 15-latek będzie sądzony jak dorosły. W związku z wydarzeniami sprzed tygodnia Policja zatrzymała już kilku uczniów.
>>>Zobacz też: Zabójstwo w szkole w Wawrze. Zatrzymano kolejnych dwóch nieletnich.
>>>Chłopak i dziewczyna - kolejni nastolatkowe zatrzymani w związku z zabójstwem w szkole. <<<
Wracają pytania o bezpieczeństwo w szkołach
Pod szkołą, w której uczeń zabił ucznia ciągle płoną znicze. Po tej tragedii wracają pytania o bezpieczeństwo. W tym przypadku była to sprawa wewnętrzna. Jednak co dzieje się w przypadku, gdy do szkoły wchodzi ktoś z zewnątrz. Nasz reporter postanowił to sprawdzić. Niestety wynik jego eksperymentu nie jest pozytywny… Udało mu się wejść do kilku placówek (i to z kamerą!) niezauważenie!
W studiu Dzień Dobry TVN razem z byłym policjantem dr Mariuszem Sokołowskim porozmawialiśmy o tym, czy potrzebujemy nowych norm bezpieczeństwa w polskich szkołach. Czy tragedii można było uniknąć?
W wielu szkołach w Stanach Zjednoczonych uczniowie wchodząc do szkoły muszą przejść przez specjalne bramki bezpieczeństwa, które wykryją ewentualne ostre, metalowe narzędzia.
Możliwe jest, ale takich rozwiązań jeszcze długo nie będzie. Szkół po prostu na to nie stać. Po drugie opór rodziców, którzy nie chcę, by szkoła byłą miejscem zamkniętym jak więzienie, gdzie ich dziecko będzie prześwietlane. Wielu dyrektorów nie podjęło jakiejkolwiek pracy na rzecz bezpieczeństwa.
- zauważył dr Mariusz Sokołowski.
Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN
Źródło zdjęcia głównego: Digital Vision