Niezwykłe narodziny w Krakowie - dziecko przyszło na świat 56 dni po śmierci mamy

W jednym z krakowskich szpitali za pomocą cesarskiego cięcia przyszła na świat dziewczynka. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, gdyby nie fakt, że dziecko urodziło się dokładnie 56 dni po tym, jak zmarła jego matka. Jak udało się tego dokonać? W DDTVN gościliśmy prof. Huberta Hurasa, kierownika oddziału położnictwa i perinatologii Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie i dr. Wojciecha Serednickiego, anestezjologa, Centrum Urazowego Medycyny Ratunkowej i Katastrof w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie

Ciąża utrzymana pomimo śmierci matki

Mama dziewczynki trafiła do szpitala w 21. tygodniu ciąży z powodu pękniętego tętniaka mózgu. Zdaniem lekarzy nie było szans na jej uratowanie. Doszło do śmierci mózgu, jednak organizm kobiety nadal normalnie funkcjonował. W związku z tym lekarze postanowili utrzymać ciążę pacjentki tak długo, aby maluch mógł przyjść na świat.

Daliśmy szansę, aby dziecko mogło rozwijać się wewnątrzmacicznie, mimo że jego matka już fizycznie nie żyła.

- stwierdził prof. Hubert Huras, kierownik Oddziału Położnictwa i Perinatologii SU w Krakowie.

>>> Zobacz także:

Dziadkowie śpiewali dziecku kołysanki

Aby udało się uratować dziecko, lekarze podtrzymywali funkcje życiowe jego mamy, czyli zadbali m.in. o oddychanie, krążenie, odżywianie pozajelitowe i przeprowadzali dializy. Jednocześnie musieli monitorować rozwój malucha. Bardzo też pomagała rodzina kobiety, ojciec dziewczynki przemawiał do brzucha, a dziadkowie śpiewali kołysanki i czytali książeczki.

Zachowywali się tak, jakby pacjenta żyła i była w pełnym kontakcie.

- wspomina dr Wojciech Serednicki z Centrum Urazowego Medycyny Ratunkowej i Katastrof SU w Krakowie.

Decyzję o cesarskim cięciu lekarze podjęli po 56 dniach od śmierci mamy dziecka. Dziewczynka w momencie przyjścia na świat ważyła 1250 gramów. Po porodzie trafiła pod opiekę neonatologów, a po kilku miesiącach opuściła szpital.

Gościem Dzień Dobry TVN była dr Anetta Karwacka, ginekolog położnik:

Autor: Bernadetta Jeleń

podziel się:

Pozostałe wiadomości