Miuosh – pan z Katowic
Miłosz „Miuosh” Borycki nagrywa z największymi gwiazdami polskiej sceny muzycznej. W muzyce nie boi się eksperymentów. Jego koncerty przyciągają tłumy. Jako pierwszy polski muzyk zapełnił Stadion Śląski.
Cieszę się, że tak udało mi się to wszystko poukładać, bo nie wszystkim moim kolegom to się udało. Przeżyłem wiele przygód, byłem w wielu fajnych miejscach. Pracowałem z wieloma osobami. Jednak gdzieś tam na końcu potrafiłem określić, czego tak naprawdę w życiu potrzebuję. Co daje mi siłę, co daje mi moc. W czym mogę się realizować. To procentuje teraz.
Miuosh jest od zawsze związany z Katowicami. Dzieli się nimi w muzyce, a teraz i w książce.
Szczęście, że urodziłem się tu. Gdybym pochodził skądinąd pewnie bym cierpiał. Gdybym miał w głowie to co mam teraz, a byłym z innego regionu Polski, to nie umiałbym znaleźć bodźców, by takie rzeczy robić.
Wzorem i mistrzem Miuosha jest Kazimierz Kutz. Jak mówi dziennikarz Dariusz Korotko, artysta idzie tym samym śladem, tylko w inny sposób.
Najważniejsza jest rodzina
Przyjaciele mówią o nim, że jest skromnym człowiekiem, a przy tym piekielnie zdolnym, który przeszedł długą drogę i przemianę mentalną. Kiedyś między koncertami i nagrywaniem płyt imprezował z kolegami. Dziś jest przykładnym ojcem. Jak sam mówi:
Muszę z domu wychodzić, ale cały czas w tym domu zostaję tak naprawdę. I na koncertach jest takim pożyczonym elementem, a gdzieś ten normalny gość jest cały czas w domu i chce jak najszybciej do niego wrócić. Nie spędzam już po koncertach całych nocy na backstage’u z kolegami pijąc, tylko pędzę do domu, o który walczyłem. Nie ma nic ważniejszego. Udało mi się to stworzyć i staram się to szanować.
- przyznaje muzyk.
Zobacz też:
- Scena DDTVN: Ptakova feat. Miuosh -„Ratunku”
- Muzyczny projekt, który poruszył cały świat
- JIMEK Symphonixx - Radzimir Dębski z orkiestrą we wrocławskiej Hali Stulecia
Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN
podziel się: