Cyrwus, Respondek i Hanke. Regionalna gwara ich określa. I są z niej dumni

Bywa, że przez regionalizmy ciężko nam jest się dogadać. Gwary mają jednak swój wielki urok. O tym, co w nich wyjątkowego porozmawialiśmy ze Ślązakami: Krzysztofem Respondkiem i Krzysztofem Hanke oraz Góralem Piotrem Cyrwusem.

Czy Ślązak zrozumie Górala?

Dawniej gwary tępiono i wytykano palcami, dziś na nowo odkrywamy piękno regionalizmów. Piotr Cyrwus jest Góralem.

Góralski ma w sobie coś swojskiego. Myślę, że przede wszystkim dlatego, że każda wioska w górach ma swój dialekt i gwarę i to powoduje pewne odrębności. Góralski ma w sobie coś takiego, co nas określa i to jest najpiękniejsze

- przyznał aktor.

Regionalizmy jakiś czas temu zauważyli również twórcy filmowi , którzy angażują aktorów potrafiących mówić gwarą, by wnieśli regionalny koloryt do filmów czy seriali.

Gwarę śląską mogliśmy usłyszeć w uwielbianym serialu „Diagnoza”. Mową tą posługiwali się między innymi Michał Czarnecki, Monika Pikuła i Sonia Bohosiewicz. Gwary uczył ich konsultant Mateusz Sebastian.

>>>Zobacz też: Po Rybniku śladami Diagnozy

Krzysztof Hanke, który pochodzi ze Śląska przyznał, że tamtejsi mieszkańcy od razu wyczuwają, jeżeli coś jest udawane.

Jeżeli Ślązaka gra aktor, który nie pochodzi z tego regionu, to dla nas jest on kompletnie niewiarygodny

Krzysztof Respondek wspomina, że na studiach przez cztery lata pewna pani profesor chciała go oduczyć gwary.

Mówiła do mnie: Krzysie, zwalczymy ten śląski akcent. Wyplenimy te cofnięte samogłoski. To był warunek, żeby skończyć tę szkołę

-wspomina aktor.

Krzysztof po ukończeniu studiów wrócił na rodzinny Śląsk, gra w kabarecie „Rak” i żyje z tamtejszej gwary.

To mój znak rozpoznawczy

- przyznaje z dumą Respondek.

Na dwór czy na pole?

Kapela Warszawska Staśka Wielanka pochodzi z Warszawy. Kiedy gra na zewnątrz, jej muzycy mówią, że grają na dworze, a nie na polu, jak to mawiają mieszkańcy Krakowa.

Na polu to można ziemniaki zbierać

- dodaje Janusz Krynicki z Kapeli Warszawskiej.

Leszek Mazan to znany piewca i miłośnik krakowskich regionalizmów. Jak tłumaczy:

Legenda jest taka że krakowianin mówi, że idzie na pole, bo idzie zobaczyć jak mu służba pracuje, a warszawiacy mówią na dwór, bo też idą do służby na pole pańskie. To jest taka karkołomna historia

Na pole wychodzą dawni mieszkańcy zaboru austriackiego. Gdzieniegdzie na Górnym Śląsku wychodzi się na plac. W pozostałej części kraju wychodzimy na dwór, ewentualnie na podwórko.

Inaczej mówi się też na obuwie w którym chodzimy po domu. Dla jednych z nas będą to kacie, po krakowsku są to pantofle, a ta poznaniaków laczki.

>>>Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.

Autor: Magdalena Gudowska

podziel się:

Pozostałe wiadomości