Kajakarstwo górskie kojarzy się kibicom z wartkim nurtem i sportowcami, którzy próbują go ujarzmić. Okazuje się, że aby móc osiągać w tym sporcie sukcesy trzeba mieć mnóstwo determinacji i być odpornym na każde warunki. – W trenowaniu zimą, gdy nie jesteśmy na zagranicznym zgrupowaniu, czyli w ciepłych krajach, pomaga mi z pewnością mój południowy, góralski charakter – opowiada reprezentantka Polski w slalomie kajakowym, wicemistrzyni olimpijska z Paryża, która w tym roku w australijskim Penrith wywalczyła także dwa złote medale (C-1 i K-1) oraz brązowy krążek mistrzostw świata w kayak crossie. – Aktualnie pracujemy na wodzie, choć temperatura jest na minusie. Myślę, że jest to niczym morsowanie, bo wprawdzie uprawiam sport, kojarzący się raczej z latem i słońcem to musimy trenować w warunkach takich, jakie mamy obecnie. Muszę przyznać, że nie należy to do najłatwiejszych rzeczy i nie jest to na pewno moja ulubiona sprawa.
Zawodniczka z Nowego Sącza opowiada, że zdarzało jej się ćwiczyć na wodzie, gdy wokół panował srogi mróz. – Niektóre treningi wymagają tego, żeby spędzić jak najwięcej czasu na wodzie. Mój rekord to minus 21 stopni Celsjusza! Zrywałam sobie sople z kasku, kajak cały był zamarznięty, włosy miałam w ogóle sztywne, więc szczerze mówiąc, dzisiaj nie jest aż tak źle – mówi Zwolińska, gdy wokół temperatura spada poniżej zera.
Mistrzyni świata uważa, że najłatwiej pracę w lodowatej wodzie mogą sobie wyobrazić osoby, które morsują. – Wprawdzie morsowanie trwa tylko kilka minut, a my na wodzie jesteśmy tak naprawdę godzinę, czasami dwie, ale jednak mamy ubranie. Niestety, czasem zdarza się, że wszystko na tobie powoli zaczyna zamarzać. Buzia nam zamarza, rączki zamarzają, z każdą minutą jest coraz trudniej i zimniej. Nie musimy już zatem morsować, bo morsowanie mamy na co dzień w kajakach. Największym problemem są dla mnie dłonie. Włosy zamarznięte mi nie przeszkadzają, jestem przyzwyczajona do tego, że zazwyczaj mam je wiecznie mokre, ale dla mnie osobiście najgorszy jest ból w stopach i w dłoniach. One po prostu nam zamarzają, są całe czerwone i później, jak się idzie pod ciepły prysznic, żeby się zagrzać – a czasami to biegniemy pod ten prysznic – to pojawia się bardzo ostry ból. Trzeba sobie radzić, coś za coś. Muszę spędzić troszeczkę czasu na wodzie, żeby później zdobywać medale, a to jest tego cena.
Podwójne skarpety i tylko w wyjątkowych okolicznościach rękawiczki, to próba radzenia sobie w polskiej zimnie, gdy trzeba trenować w wodzie. – Choć brzmi to dziwnie, to niechętnie korzystam z rękawiczek, ponieważ slalom to dopracowanie techniki. Wolę czuć wiosło, lepsze mam także czucie, jeżeli chodzi o pływanie, więc mimo tego, że ręce mi zamarzają, unikam noszenia rękawic. Najgorsze są momenty, najbardziej cierpią dłonie zaraz po przerwie w treningach. Schodzi z nich skóra, bo tego pływania jest bardzo dużo. Ale ja akurat mam bardzo ładnie zadbane dłonie, zawsze przed treningiem wlatuje jakiś kremik, a jak już nie daję rady, to kładę sobie rączki tutaj na brzuszek i jest dużo cieplej – opowiada zawodniczka nominowana w tegorocznym Plebiscycie Przeglądu Sportowego na najlepszego sportowca 2025 roku. Głosować na podwójną mistrzynię świata można przez stronę internetową www.plebiscyt.przegladsportowy.pl, przez kupony drukowane w dzienniku "Przegląd Sportowy" i w jego wydaniach specjalnych, a także w wybranych wydaniach gazety "Fakt" i "Fakt TV" oraz przez wysyłanie wiadomości SMS Premium na numer 7414 o treści 24.
Zwolińska, jak i pozostali reprezentanci Polski, których wspiera sponsor główny PGE Polska Grupa Energetyczna S.A, sporo czasu zima spędzają za granicą, w cieplejszych regionach, by nie każdego dnia musieć zmagać się z mrozem czy chłodem.
– Mamy ten przywilej, że jednak w zimie wyjeżdżamy najwięcej i szukamy cieplejszych rejonów. A ja troszeczkę nad tym ubolewam, ponieważ kocham mój region, uwielbiam góry i lubię bardzo zimę. Jestem dumna, że pochodzę z południa Polski. Czasami nawet jestem zła, że aż tyle wyjeżdżamy w tym okresie. Żeby mieć fajne warunki treningowe jest niestety konieczne, a na nasze góry zimą znajdę jeszcze kiedyś czas – dodaje 26-letnia wicemistrzyni olimpijska z 2024 roku.
Źródło zdjęcia głównego: mat. prasowe / fot. Patryk Larwiński