Dzień Ojca po stracie
Dominika Czerniszewska, dziendobry.tvn.pl: Dzień Ojca to bardzo ważne święto, ale niestety nie dla wszystkich dzieci związane z radością. Jak możemy pomóc najmłodszym poradzić sobie z poczuciem pustki?
Dr Piotr Kiembłowski, psycholog i psychoterapeuta Fundacji Nagle Sami: To jest zależne od wieku dziecka. Tak naprawdę pełne zrozumienie tego, że śmierć jest ostateczna i nieodwracalna, przychodzi do nas w wieku 10-12 lat. Często młodsze dzieci, słysząc: "tata odszedł" albo "poszedł do nieba", chcą wiedzieć, kiedy wróci. To jest naturalne. Pozwólmy zadawać im pytania i nie pozostawiajmy ich bez odpowiedzi. To jest bardzo ważne. Reakcje dzieci są przeróżne. Najważniejsze, żeby otrzymały wsparcie. Gdy dziecko traci jednego rodzica, zaczyna się bać, odczuwa niepokój i lęk przed rozstaniem z drugim. Pojawia się myśl: "Skoro tata odszedł, co ja zrobię, jak umrze też mama?".
Dlatego niektóre mamy, nie chcąc fundować dziecku traumy, mierzą się z dylematem, czy powinny zabierać dziecko na pochówek ojca.
Dzieci powinny uczestniczyć w ceremoniach pogrzebowych. Z wyjątkiem takich sytuacji, które rzeczywiście mogą być traumatyzujące, jak np. wystawianie ciała na widok publiczny. Natomiast zobaczenie urny czy trumny albo jak bliscy oddają hołd zmarłemu, pozwala dziecku zrozumieć, czym jest pogrzeb i utrata. Pamiętam jedno takie doświadczenie, kiedy 4-letnie dziecko nie było obecne na pogrzebie swojej mamy. W tym samym roku zmarł jego dziadek i w tej ceremonii już uczestniczyło. Chłopiec po tym zdarzeniu powiedział tacie, że dopiero teraz zrozumiał, co się stało z jego mamą. Kiedy dziecko nie uczestniczy w pogrzebie i później przyprowadzane jest na cmentarz, to ono właściwie nie wie, jak pożegnać bliskiego. Zobacz wideo: Rozmowy o śmierci
Rozmowy o śmierci
Z okazji Dnia Ojca w wielu szkołach organizowane są specjalne przedstawienia. To trudny moment dla dzieci, które straciły rodzica. Na co szczególnie powinni być wyczuleni nauczyciele? Na pewno te dzieci nie powinny być w centrum uwagi. Wyróżnianie ich nie jest dobrym pomysłem. Natomiast należy być czujnym i obserwować. Jeśli nauczyciel zobaczy, że młody człowiek przeżywa bardzo duży smutek, izoluje się, płacze, wtedy trzeba reagować. Może też pojawić się bunt, złość, odmawianie wykonywania poleceń. Emocje ucznia należy przyjąć z pewnym dorosłym spokojem. Dla dzieci, które przeżywają stratę, ważne jest, by nie były oceniane. Muszą mieć przestrzeń na to, by na nowo ułożyć sobie świat bez taty i nauczyć się żyć z brakiem członka rodziny. To jest bardzo ważne, zwłaszcza w pierwszym roku po stracie. Musimy też pamiętać o dzieciach z Ukrainy, które uczęszczają do polskich szkół, a na skutek inwazji rosyjskiej straciły ukochanego tatę. To prawda. Sam mam pod opieką dwóch chłopców. Są z mamą, ale mają utrudniony kontakt z tatą. Od trzech miesięcy przebywa w Donbasie. To jest zupełnie inny wymiar patrzenia na ojca. Pojawia się lęk: "czy mój tato przeżyje?". Niektóre ukraińskie dzieci mają kompletną rodzinę w Polsce. Dla naszego małego gościa, którego ojciec walczy na wojnie, może być to trudne. Część nie wie, czy ich tato ocalał. Niektórzy już stracili swoich ojców. W przeciwieństwie do poprzednich lat ten Dzień Taty dla ukraińskich dzieci będzie zupełnie inny. Należy o tym pamiętać.
Utrata ojca w dorosłym życiu
Dla niektórych dorosłych to również będzie pierwsze święto bez taty. Powrócą wspomnienia, popłyną łzy… Czy istnieje "magiczny przepis", który tego dnia uśmierzy ból?
Dorosła osoba - podobnie jak dziecko - będzie przeżywała emocje. Co więcej, jeśli sama jest rodzicem, będzie się czuła odpowiedzialna za swoje dzieci. Myślę, że bardzo ważną rzeczą jest przywrócenie sobie prawa do płaczu, do słabości. Proszę zobaczyć, jak Instagram czy Facebook zmienił nasze postrzeganie. Funkcjonujemy w świecie, w którym wszystko jest cudowne, ładne, ludzie uśmiechnięci, a śmierć zepchnięta jest na margines. Dziś mamy kłopot z przeżywaniem żałoby, bo to trochę passé. To będą pierwsze wakacje po kilku latach bez obostrzeń. Zatem zajmowanie się teraz stratą nie jest aż tak ważne. To powoduje, że osoby, które przeżywają żałobę, mają kłopot z pokazaniem, że jest to zwykły stan, z którym każdy z nas prędzej czy później będzie musiał się zmierzyć. Dlatego nie bójmy się płakać. Nie kryjmy łez przed swoimi dziećmi. Pokazanie, że może być nam smutno, buduje solidarność przeżyć z własnym dzieckiem. Każdy ma prawo do pokazywania emocji. Zostaliśmy tak wychowani, że często mężczyźni i chłopcy tego nie potrafią… Ciągle ulegamy takiemu stereotypowi, że chłopcy nie mogą płakać, tylko muszą być silni. Jeśli od najmłodszych lat zamka się na emocje i ich nie pokazuje, to jako dorosły mężczyzna tym bardziej tego nie zrobi. To będzie się odbijało na jego przyszłej roli: byciu ojcem, mężem czy partnerem. Jeśli jest smutno, pozwalajmy sobie na przeżywanie. Rozmawiajmy. To nie jest tak, że jak nie płaczemy czy nie jesteśmy wycofani, to pokazujemy siłę. Poza tym, kiedy dziecko zaobserwuje takie zachowanie u swojego ojca, może czuć się skonsternowane i uznać, że jemu też nie wolno się smucić i martwić. Sytuacja zatoczy koło. Czasem zdarza się tak, że mijają lata, a my wciąż nie możemy pogodzić się ze stratą taty. W Dniu Ojca często ta żałoba się nasila. Co wówczas możemy dla siebie zrobić? Są takie przypadki, gdzie w ogóle więź między dzieckiem a rodzicem była tak silna, że ta pustka po stracie rodzica może być niedomknięta. To wcale nie jest ani błędem terapeuty, że nie potrafi przeprowadzić przez proces żałoby, ani wadą pacjenta. To oznacza, że ta relacja była bardzo istotna. Ten ból może być odczuwany aż do własnej śmierci. Co prawda, rzadko się to zdarza, bo najczęściej pracując z terapeutą, doprowadza się do przyjęcia stanu, że jesteśmy już sami. Mottem naszej fundacji jest hasło "By móc żyć dalej". Natomiast w takich momentach, jak Dzień Ojca czy podczas innych ważnych świąt ta nieobecność będzie zauważalna i żałoba na chwilę będzie wracała. To dowód wrażliwości. Nie da się zupełnie wypchnąć smutku po stracie. Kiedy jednak powinna nam się zapalić czerwona lampka, że to najwyższy czas, by skorzystać z pomocy terapeuty? W pierwszej fazie każdy proces żałoby wymaga patrzenia na to, co się z nami dzieje. Tutaj alarmującymi oznakami jest bardzo ekstremalne przeżywanie. Osoba nie może opanować swoich emocji. Bliscy zauważają, że nie je, nie śpi, powtarza, że chciałaby dołączyć do zmarłego. Nie mówi wprost o samobójstwie, ale o tym, że chciałaby nie istnieć. Nie widzi sensu życia bez zmarłego. Jeśli te emocje ekstremalne nie ustają, potrzebna jest pomoc i terapeutyczna, i farmakologiczna. Pamiętajmy, że przy wspomaganiu się farmakoterapią trzeba uważać i robić to rozsądnie. Bo jeśli chemicznie wyciszymy emocje, to tak naprawdę pomożemy sobie tylko doraźnie. Kolejna rzecz, która powinna nas zaniepokoić to, że z daną osobą "nic się nie dzieje". To jest paradoks, bo otoczenie mówi: "Zobacz, umarł mu bliski, a po nim tego nie widać. Ryczałbym od rana do wieczora, a on jest jak z kamienia". To jest zachowanie, które wskazuje na bardzo silną kontrolę. Społecznie jest nagradzane i traktowane z zazdrością, ale osoby, które blokują emocje i nie dają sobie możliwości przeżywania, nie mogą długo tkwić w takim stanie. Bo po kilku miesiącach, latach często występują u nich kliniczne objawy depresji i np. skłonności do nadużywania alkoholu, by rozładować napięcie. Wtedy często te osoby nie zdają sobie sprawy, że ma to związek z nieprzeżytą żałobą. Fundacja Nagle Sami jest pierwszą w Polsce organizacją pozarządową zajmującą się w sposób kompleksowy pomocą dla osób w żałobie. Oferuje indywidualne spotkania z psychologiem, grupy wsparcia oraz telefon wsparcia 800 108 108.
Zobacz wideo: Mężczyźni na froncie rodziny
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- Jacek Grabowski tworzy jednoosobową rodzinę zastępczą. "Bycie tatą to najlepsza rzecz, jaka mnie w życiu spotkała"
- Kobiety cierpią z powodu poczucia wstydu. "Zatruwa nam życie, odbiera radość"
- "Siła jest kobietą". Wygrała z depresją, anoreksją i bulimią. Teraz chce pomagać innym
Autor: Dominika Czerniszewska
Źródło zdjęcia głównego: PATSTOCK/Getty Images