Ministerstwo Zdrowia wprowadziło limity na recepty
Naczelna Rada Lekarska wystosowała we wtorek, 4 lipca, pismo do Ministerstwa Zdrowia. Pyta w nim dlaczego, bez żadnych konsultacji i na mocy jakich przepisów, wprowadzono limity na recepty wystawiane przez lekarzy. Takie regulacje można wprowadzić pod warunkiem, że zmieniona zostanie ustawa o zawodzie lekarza. A coś takiego nie miało miejsca. Przedstawiciele NIL w rozmowie z "Gazetą Wyborczej" wyznali, że nie otrzymali od resortu żadnych wyjaśnień.
Warto przypomnieć, że podczas piątkowej (30 czerwca) Adam Niedzielski, minister zdrowia zarzucił NIL, że nie chce walczyć z medykami, którzy bez badania pacjenta wystawiają recepty. W kwietnia resort przesłał do Naczelnej Izby Lekarskiej nazwiska 20 lekarzy, którzy - jak stwierdził na konferencji minister - "nagminnie, można powiedzieć, łamią prawo, wystawiając te recepty bez badania pacjentów, i robią to hurtowo".
Do NIL trafiły później kolejne listy, w sumie znalazło się na nich 29 medyków. - Te pisma niestety nie spotkały się z żadną reakcją. Ja nie mam żadnej informacji, żeby Izba Lekarska wyciągnęła konsekwencje wobec tych osób - powiedział Niedzielski i stwierdził, że w sytuacji, gdy sami lekarze nic z tym nie robią, to on "zdecydował się podjąć drastyczne działania". W konsekwencji do prokuratury trafiło zawiadomienie na 10. lekarzy, którzy - jak czytamy w materiale "Gazety Wyborczej" - "dopuścili się m.in. poświadczenia nieprawdy (recepta bez badania chorego) i oszustwa (wystawienie refundowanej recepty)".
Naczelna Izba Lekarska o zarzutach resortu zdrowia
NIL uważa, że zarzuty te są bezpodstawne. Jak czytamy w "Gazecie Wyborczej" "wszystkie sprawy zostały skierowane do rzeczników odpowiedzialności zawodowej przy okręgowych izbach lekarskich. Niektórzy lekarze mają już postawione zarzuty. Każda sprawa wymaga jednak dokładnego zbadania, a od pierwszego pisma z resortu zdrowia minęło dopiero dwa i pół miesiąca".
Warto dodać, że zawirowania wokół e-recept pojawiły się już na początku pandemii, ale resort zdrowia nie reagował. Specjaliści są zdania, że wprowadzenie limitów nic nie zmieni, ponieważ firmy, które handlują receptami "zatrudnią większą liczbę lekarzy, którzy na co dzień nie wystawiają wielu recept, czyli spoza POZ. Skuteczniejsze byłoby zobowiązanie wszystkich do prowadzenia - poza teleporadami - także stacjonarnych gabinetów albo wprowadzenie limitu dla teleporad - np. do maksimum 30 proc. wszystkich porad udzielanych w danej przychodni" - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Jesteśmy serwisem kobiecym i tworzymy dla Was treści związane ze stylem życia. Pamiętamy jednak o sytuacji w Ukrainie. Chcesz pomóc? Sprawdź, co możesz zrobić. Pomoc. Informacje. Porady.
Zobacz także:
- GIF wycofuje z aptek lek stosowany w leczeniu nowotworów. Wykryto w nim wadę jakościową
- Na czym polega masaż punktów spustowych? Efekty oraz inne metody terapii
- Ministerstwo zdrowia planuje zmiany dotyczące recept. Dla niektórych oznacza to utrudnienia
Autor: Katarzyna Oleksik
Źródło: wyborcza.pl
Źródło zdjęcia głównego: ADAM GAULTSPL/GettyI mages