Najwyższa góra w Portugalii znajduje się na Azorach w zachodniej części wyspy Pico. Szczyt Pico ma 2351 m wysokości, jest największym wzniesieniem w obrębie Grzbietu Śródatlantyckiego i zalicza się do Korony Europy.
- Całe Azory są wymarzonym terenem do trekkingu, co jest moim odkryciem w te wakacje. Na wszystkich dziewięciu wyspach należących do archipelagu Azorów poprowadzono 86 szlaków turystycznych. Szczyt Pico najpierw oglądałem z pobliskiej wyspy Fajal, z której jest doskonały widok na wyspę Pico. Ona natomiast cała wygląda jak wielki wulkan, co robi niesamowite wrażenie – powiedział Michał Cessanis.
Azory – atrakcje przyrodnicze archipelagu wysp wulkanicznych
– Wejście na wulkan Pico to jeden z najpiękniejszych trekkingów, jakie można sobie wyobrazić w Europie, i absolutnie nadaje się na rodzinną wyprawę. Na trasie byli i bardzo młodzi ludzie, i starsi. Wszystkim udało się zdobyć szczyt – zapewnił dziennikarz i dodał, że góry wulkaniczne to tylko jedna z przyrodniczych atrakcji archipelagu.
– Do podziwiania na wyspie Pico są także przepiękne uprawy winorośli, które na terenie wulkanicznym rosną zupełnie inaczej niż np. we Włoszech – pną się po górkach lawowych, co jest wspaniałym zjawiskiem na Azorach. Poza tym rośnie tu mnóstwo cudownych kwiatów – stwierdził Michał. – Narodowymi kwiatami Azorów są hortensje, które zostały sprowadzone na wyspy archipelagu w XIX wieku z Japonii. Rosną praktycznie wszędzie, przez niektórych są wręcz uznawane za chwasty, ponieważ gdzieniegdzie wypierają inne gatunki roślin. Roślinność jest tu zachwycająca. Na Azory przyjeżdża się przede wszystkim dla natury.
Wyjazd na ten archipelag Michał Cessanis poleca ludziom, którzy kochają przyrodę, wspaniałą portugalską kuchnię i nie lubią wielkich hoteli. Przekonuje też, że piękno Azorów najlepiej odkrywa się, ruszając na oficjalne szlaki, które są poprowadzone przez parki narodowe, a wyprawy z przewodnikami są świetnie zorganizowane.
– Na tych, którzy tu przybędą, czeka jeszcze jedna ogromna atrakcja – dla mnie była zaskoczeniem – a są to naturalne baseny na głównej wyspie São Miguel. Gorące źródła mieszają się w nich z wodą oceanu. Pływanie w takiej wodzie to niesamowita przyjemność – powiedział podróżnik.
Michał Cessanis
Michał Cessanis wszedł na Pico, najwyższy szczyt Portugalii
– Zdobycie Pico było dla mnie zwieńczeniem dziesięciodniowego pobytu na Azorach. Przygotowując się do wejścia na ten szczyt, pokonywałem mniej wyczynowe trasy trekkingowe na innych wyspach, m.in. wokół wygasłego wulkanu – wyjawił Michał Cessanis.
W dniu wejścia na Pico miał pobudkę o 6:00 rano, a już o 7:00, wraz z całą swoją ekipą, stawił się w domku górskim, skąd wychodzą wszystkie wyprawy na najwyższy szczyt Portugalii. Sam trekking zaczyna się na wysokości 1140 m n.p.m., a wcześniejszą część wzniesienia pokonuje się samochodem – podjazd trwa ok. pół godziny.
Przed wyruszeniem na górę dostaje się nadajnik GPS, który pozwala utrzymać się na szlaku i gwarantuje bezpłatną pomoc ratowników, gdyby zaszła taka potrzeba. Warunkiem jest podjęcie wyprawy w formalnej grupie wraz z przewodnikiem. Rzecz jasna, można też iść na własną rękę, ale trzeba uważać, by nie zejść ze szlaku, ponieważ wtedy samemu ponosi się koszty akcji ratunkowej.
– Rano pogoda była średnia, a na Azorach jest bardzo zmienna. Siąpił deszcz, była mgła, mżawka. Zaczęliśmy iść w takich warunkach i nagle wyszło słońce, zrobiło się przepięknie. Im bliżej szczytu wulkanu się jest, tym bardziej zmienia się roślinność. Na dole są i kwiaty, i krzewy, wszędzie soczysta zieleń, której w miarę wchodzenia na górę jest coraz mniej, a zaczynają dominować jęzory zastygłej lawy, które przybierają ciekawe kształty. Ma się wrażenie, jakby stąpało się po ogromnych zastygłych zwierzętach, po łapach dinozaurów. Widoki są jak z bajki i od razu niesamowicie pracuje wyobraźnia – opowiedział Michał Cessanis.
Trekking w górę trwa 4 godziny. Najpierw wchodzi się na wysokość 2250 m, a następnie na niewielki szczyt o nazwie Piquinho ("Mały Szczyt"). Na ostatnim odcinku szlaku porzuca się kije trekkingowe i trzeba wspinać się trzymając się skał. – Idzie się niemalże na czworakach – wyjaśnił Michał Cessanis.
Co można podziwiać z najwyższego szczytu Portugalii? – Najpiękniejsze chmury na świecie, które znajdują się poniżej i są tak gęste, że przez nie nic już nie widać w dole – powiedział Michał.
Zejście trwało prawie pięć godzin. Zrobiła się mżawka i skały były śliskie. Kije do nordic walkingu bardzo się wtedy przydały. – Bez nich zejście byłoby trudne. Największym zagrożeniem na szlaku podczas schodzenia jest żwir wulkaniczny. Bardzo łatwo można się poślizgnąć. Niestety, kilka osób tego doświadczyło i miało opatrywane rany na łokciach czy kolanach – powiedział dziennikarz. – Udało mi się bezpiecznie pokonać trasę w dół. Jestem szczęśliwy, że zdobyłem ten szczyt. Lubię chodzić po górach, ale dawno nie byłem tak wysoko. To był pierwszy przeze mnie zdobyty najwyższy szczyt innego kraju po tym, jak złamałem kręgosłup. Lubię stawiać sobie cele i cieszę się, że udało mi się zrealizować to wyzwanie.
Czy Michał planuje już kolejną wyprawę na portugalski archipelag? – Na Azory na pewno wrócę, ponieważ z dziewięciu wysp tylko cztery odwiedziłem. Mam nadzieję, że na pozostałych pojawię się z kamerą Dzień Dobry TVN, bo jest po co. Tymczasem na powrót do Polski kupię słynne azorskie ananasy. Portugalia jest jedynym krajem w Europie, w którym uprawia się ananasy – właśnie na Azorach. Portugalskie ananasy są przesłodkie, będą wspaniałą przekąską w podróży.
Michał Cessanis
Zobacz wideo: Michał Cessanis na Szlaku Latarni Morskich
Zobacz także:
33-latka ruszyła w samotną podróż po czterech kontynentach. Mimo gwałtu nie przerwała swojej trasy
Amazonia. Lasy deszczowe emitują więcej CO2, niż pochłaniają
Autor: Magdalena Zamkutowicz