Przetoczenie krwi, czyli zabieg, który ratuje życie
Lekarze ze Szpitala Uniwersyteckiego w Zielonej Górze przeprowadzili niecodzienny zabieg. Specjaliści przetoczyli w 25 tygodniu w łonie matki krew małemu Nikodemowi. Jak dzisiaj czuje się dziecko?
- Nikoś dalej jest w szpitalu i jego stan jest stabilny. Mimo to cały czas potrzebuje pomocy różnych urządzeń. Jest pod respiratorem, odżywiany jest dojelitowo. Dostaje też antybiotyk. Mamy nadzieję, że najgorsze mamy już za sobą i teraz będzie tylko lepiej - mówiła Joanna Rokitnicka, mama chłopca.
Dlaczego chłopiec potrzebował zabiegu? Jak mówiła dr Agata Kuszerska, kierowniczka oddziału położniczo-ginekologicznego, kiedy pani Joanna trafiła do szpitala, stan dziecka był już krytyczny i były obawy, czy dziecko przetrwa do zaplanowanych przez lekarzy procedur.
- U Nikosia rozpoznaliśmy uogólniony obrzękiem płodu. W kolejnych badaniach okazało się, że obrzęk ma podłoże immunologiczne. W tym przypadku wystąpił konflikt serologiczny w zakresie rzadkich antygenów, który spowodował anemię, a ta doprowadziła do obrzęku - tłumaczyła specjalistka.
Badania ultrasonograficzne pokazały, jak bardzo opuchnięta była tkanka podskórna dziecka, a także uwidoczniły zmiany w sercu. Aby ratować chłopca, lekarze zdecydowali się przetoczyć krew. Na czym polegał zabieg?
- W pierwszej kolejności przekłuwa się jamę brzuszną, mięsień macicy, a następnie żyłę pępowinową. Wszystko to odbywa się pod kontrolą USG. Kolejny etap to pobranie krwi pępowinowej, aby określić hematokryt. U Nikosia był on bardzo niski i potwierdził nasze przypuszczenia o anemii. Następnie przetoczyliśmy chłopcu krew - mówiła w Dzień Dobry TVN dr Agata Kuszerska, kierowniczka oddziału położniczo-ginekologicznego.
Lekarze przetoczyli dziecku krew w łonie matki. Kiedy chłopiec opuści szpital?
Mały Nikoś cały czas przebywa szpitalu i choć cały czas potrzebuje pomocy lekarskiej, to lekarze są dobrej myśli i wierzą, że chłopiec ma ogromne szanse na wyzdrowienie. A jak czują się rodzice chłopca? Jak często mogą go odwiedzać?
- Przez tydzień byłam w szpitalu i wtedy mogłam cały czas odwiedzać syna. Niestety teraz ze względu na pandemię i fakt, że nie mogę jeszcze kangurować, bo Nikoś jest podłączony do różnych urządzeń, te kontakty są ograniczone. Ale jak, tylko będę mogła już kangurować będę z nim, aż do wypisania ze szpitala - dodała mama Nikosia.
Jak w nowej sytuacji odnajduje się tata chłopca?
- Moim głównym zadaniem jest wożenie mleka do szpitala. Mamy wielkie wsparcie od rodziny, od ludzi, a przede wszystkim od Pana Boga, bo przez ten czas bardzo dużo się modliliśmy, aby wszystko było dobrze. Do tego trafiliśmy do fantastycznego szpitala, do wspaniałych ludzi. Mamy ogromną wiarę w to, że będzie dobrze - dodał Piotr Rokitnicki, tata Nikodema.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.pl
Zobacz także:
Urodziła bliźnięta, ale każde z dzieci ma innego ojca. Jak prawda wyszła na jaw?
Autor: Katarzyna Oleksik