Sklepowe sztuczki. Dlaczego cytrusy sprzedawane są w siatkach w konkretnych kolorach?

pomarańcze w plastikowej siatce
Sklepowe sztuczki. Na co dajemy się złapać?
Źródło: lma is/Getty Images
W sklepach spożywczych handlowcy stosują mnóstwo różnego typu chwytów i sztuczek marketingowych. Jedne są dla klientów korzystne, inne wprost przeciwnie. Przykładem jest pakowanie cytrusów w kolorowe siatki. Wyjaśniamy, jakie daje to efekty.

Specjaliści od marketingu dobrze wiedzą, jak na klientów marketów czy innych sklepów oddziałują kolory, zapachy i muzyka. To wszystko często pomaga nam podjąć decyzję, czy wejść do danego sklepu i podejść do konkretnych półek czy produktów.

Oszustwa w sklepach internetowych
Źródło: Dzień Dobry TVN

Marketingowa sztuczka z kolorami siatek na cytrusy

Marketingowych sztuczek jest całe mnóstwo i z wielu nie zdajemy sobie sprawy. Jedną z nich jest sposób pakowania cytrusów przez niektórych producentów. Chodzi o plastikowe (lub czasem wykonane z innego, niekiedy ekologicznego materiału), ażurowe siatki. Intensywne kolory siatek powodują, że znajdujące się w środku cytrusy wydają nam się być lepszej jakości – ładniejsze, o intensywniejszym kolorze, z mniejszą liczbą niedoskonałości. Te ostatnie trudniej przez siatkę dostrzec. Pomarańcze i mandarynki zwykle lądują w siatkach czerwonych lub ciemnopomarańczowych, natomiast cytryny w zielonych lub jaskrawożółtych. Niby ułatwiają przenoszenie większej liczby owoców, a tak naprawdę przede wszystkim „podkręcają” odbiór ich kolorów prze nasze oczy. W efekcie chętniej kupimy właśnie te, a nie sąsiednie, na wagę, które wydają się jakieś takie bledsze i „zapewne mniej smaczne”.

Inne przykłady marketingowych sztuczek

Dla przypomnienia tylko wspomnimy jeszcze o tych najbardziej znanych. Większość osób zdaje sobie sprawę, że droższe produkty niemal zawsze eksponowane są na półkach będących na wysokości wzroku przeciętnej osoby. Tańszych trzeba szukać znacznie niżej, najczęściej konieczne jest wręcz kucanie, by móc się im przyjrzeć. Poza tym najczęściej kupowane produkty tzw. pierwszej potrzeby często znajdują się na samym końcu sklepu. Aby więc je dostać, trzeba przejść przez cały market i obejrzeć wszystko inne, co ma do zaoferowania.

Innym, powszechnym chwytem marketingowym są ceny z końcówką 99 groszy. Często automatycznie zaokrąglamy przykładową cenę np. 49,99 do 49, a nie do 50. Zdarza się nawet, że pomijamy całe 9,99 i mówimy, że coś kosztowało 40 zł, a nie 50 bez jednego grosza. Niby wszyscy to wiemy, ale i tak często pozwalamy naszej czujności smacznie spać i łapać się na tego typu sklepowe sztuczki. Ten artykuł powstał po to, aby o tym przypomnieć.

Zobacz także:

Autor: Diana Ryściuk

Źródło zdjęcia głównego: lma is/Getty Images

podziel się:

Pozostałe wiadomości