Jestem dojrzałą kobietą i szukam miłości – jak znaleźć partnera?
Wiele dojrzałych kobiet szuka drugiej połówki. Niektóre przez lata skupiały się na karierze, nie myśląc o rodzinie, inne zostały wdowami, a jeszcze inne mają na swoim koncie nieudane związki i małżeństwa kończące się rozwodem. Bez względu na przyczyny, wiele z nas poszukuje jednak drugiej osoby, z którą można dzielić życie. Czy po 50. roku życia możliwe jest odnalezienie prawdziwej i szczerej miłości?
- Oczywiście! Wiek nie jest żadną przeszkodą w znalezieniu miłości, o ile kobieta sobie na takie uczucia potrafi pozwolić. Często jest tak, że Panie 50 plus nie dają sobie prawa do szukania miłości, wstydzą się, sądzą, że nie wypada albo mają takie poczucie, że mężczyźni gustują wyłącznie w młodych dziewczynach. Różne przekonania, jakie mamy na temat miłości w dojrzałym wieku, sprawiają, że dajemy albo odbieramy sobie szansę znalezienia relacji
– powiedziała Katarzyna Kucewicz, psycholog, psychoterapeuta.
Przyznała także, że związki dojrzałych osób, które niosą ze sobą bagaż doświadczeń, mają szansę powodzenia. Nasze przejścia to życiowe doświadczenia i lekcje, które zwykle udoskonalają nas wewnętrznie. Jak więc po miesiącach bądź latach samotności przygotować się na nadejście nowej osoby? Jak serdecznie zaprosić ją do naszego życia, by została na dłużej?
- Z wiekiem każdy z nas ma swoje rytuały, które mogą być dziwne albo niezrozumiałe dla postronnych osób. Problemem bywa to, gdy partnerzy nie radzą sobie z otwartością na akceptację różnic drugiej strony i za wszelką cenę usiłują partnera dopasować do swoich przyzwyczajeń. Związek to sztuka kompromisów, rezygnowania, odpuszczania, dopasowywania się – dodała specjalistka.
"Czytałam, że wiele par poznało się przez Internet i ja też tak chciałam"
Grażyna, 58 lat, mieszka w małej miejscowości. W wieku 23 lat wyszła za mąż, a z partnerem doczekała się trójki dzieci. Kilka lat później kobieta podjęła decyzję o rozwodzie, ze względu na problemy męża z alkoholem oraz przemoc fizyczną i psychiczną.
- Dwa lata toczyła się sprawa rozwodowa, ale wszystko zakończyło się po mojej myśli. Gdy uzyskałam rozwód, miałam 37 lat, troje dzieci do wychowania i odpowiedzialną pracę, byłam na stanowisku kierowniczym. Teraz wiem, że byłam jeszcze młoda, ale wtedy czułam się bardzo staro – mówi Grażyna.
Nadmiar obowiązków przytłaczał kobietę. Wkrótce odkryła, że młodszy syn ma problemy z narkotykami. Jako matka przez lata próbowała ratować najsłabsze ogniwo. Kolejną wiadomość w wieku 19 lat oznajmiła córka – jestem lesbijką – powiedziała.
- Czułam się niedowartościowana, jakaś taka gorsza. Gdy dzieci wyszły z domu i zostałam sama, ogarnęła mnie wielka pustka. Latem 2015 roku postanowiłam, że poszukam sobie męża przez Internet. Zalogowałam się na portalach randkowych. Bardzo poważnie traktowałam panów, z którymi się poznawałam. Miałam zasadę, że jak pisałam to tylko z jednym do momentu spotkania, a jak okazywało się, że to nie to, to szukałam następnej osoby. Szybko zorientowałam się, że moje uczciwe podejście do tematu było jednostronne – powiedziała.
Tak 50-latka przerobiła wiele znajomości. Jak przyznała, wymiana wiadomości i rozmowy telefoniczne zazwyczaj przebiegały w miłej atmosferze. Potencjalnych kandydatów weryfikowały spotkania na żywo. - Nie czuło się tej chemii. Czasami wręcz aura danej osoby była odpychająca – dodała. Grażyna u panów często wykrywała też kłamstwa. -Byłam wręcz wyśmiewana, że szukam męża. Zaletą tego wszystkiego było to, że nabrałam pewności siebie. Imponowało mi to, że jeszcze mogę się podobać - dodała.
Randki z panami poznanymi w Internecie nie zawsze są bezpieczne. W sieci często trafić można na oszustów, wyłudzaczy pieniędzy lub osoby, które szukają tylko jednorazowej zabawy.
- Umawiałam się w miejscach publicznych. Była nawet taka sytuacja, że poleciałam do jednego pana do Norwegii. On tam pracował. Trochę mnie zauroczył, ale na miejscu okazało się, że on jest zupełnie inną osobą. Miałam takie poczucie, że mam mało czasu, że muszę działać. Dwa lata randkowałam i nic z tego nie wynikało. Bezlitośnie na kark wchodziło 54 lata. Czym dłużej na portalach, tym coraz większe rozczarowanie. Czytałam, że wiele par poznało się właśnie przez Internet i ja też tak chciałam.
O jednej z aplikacji randkowych Grażyna dowiedziała się od swojej fryzjerki. Postanowiła spróbować i założyła konto. - Zalogowałam się w październiku 2016 roku, a strzałą amora prosto w serce dostałam w lutym 2017. Napisał do mnie pan z pobliskiej miejscowości. Spotkaliśmy się i to była pierwsza osoba od dwóch lat, do której zatrzepotało mi serducho. Nauczona doświadczeniem, że to ja mogę się nie podobać, czekałam cierpliwie, jak to dalej się potoczy. Potoczyło się błyskawicznie. Dwa miesiące od pierwszego spotkania stwierdziliśmy oboje, że pasujemy do siebie niemal idealnie i zdecydowaliśmy się na ślub. W lutym minęły 4 lata, jak jesteśmy razem. Nie ukrywam, że było docieranie, ale warto było. Spędzamy ze sobą mnóstwo czasu. Kochamy się, akceptujemy i wspieramy. Wiem na pewno, że wróciła do mnie ta dziewczyna, którą kiedyś byłam. Radosna, szczęśliwa i łakoma na życie – powiedziała.
Swatka – "Pani Małgosia odnalazła miłość po 13 latach samotności"
Swatka – choć zawód większości kojarzy się z przeszłością, nic bardziej mylnego. W dzisiejszych czasach osoba ta wciąż umiejętnie łączy ludzi w pary, a także doradza, podpowiada i pomaga w organizacji randki.
- Do mnie przychodzą osoby, które były na portalach randkowych, ale się zraziły albo nigdy w życiu tam nie pójdą. Ja mam bardzo dużo osób publicznych, lekarzy, prawników, celebrytów. To są osoby, które nie chcą się pokazać, zależy im na dyskrecji – powiedziała Anna Guzior-Rutyna.
Swatka wyjaśniła nam także, na jakiej podstawie dobiera ludzi. Jak się okazuje, z każdym z kandydatów przeprowadza rozmowę, pytając o wymagania, oczekiwania, przeszłość i przyszłość. - Kiedy wiem, jakie dana pani ma wymagania, to przedstawiam jej kilku kandydatów. Jeżeli dwie strony dają zgodę, wtedy para taka otrzymuje do siebie telefon. W pakietach VIP swatka dodatkowo daje rady, wskazówki, gdzie wyjść, jak się zachować, o czym rozmawiać, a także gotowa jest zorganizować randkę oraz zapewnić kobiecie usługi fryzjera i makijażystki - wyjaśnia.
Anna Guzior-Rutyna po 8 latach czynnej pracy jako swatka ma na swoim koncie wiele szczęśliwych związków. Kilka par podjęło nawet decyzję o ślubie. Jedną z kobiet, która w wieku 50 lat postanowiła zmienić swoje życie, jest pani Małgosia.
- Pani Małgosia zgłosiła się do mnie, mając 50 lat. Prowadziła swój biznes w małej miejscowości. Od 13 lat była sama, mocno poświęciła się rodzinie, dużo przeszła w życiu. Pani zażyczyła sobie pakiet VIP z dojazdem do domu, bo była bardzo zajęta. Spędziłam tam cały dzień, słuchając jej historii. Jak przyznała, 50. urodziny były dla niej przełomem. Wymagania miała dosyć duże, zależało jej, żeby ten pan był wdowcem, żeby chciał się przeprowadzić do niej oraz żeby był wysoki. Przez pierwsze trzy miesiące chodziła na randki, ale nikt jej się nie podobał. Znalazłam specjalnie dla niej pana Huberta. Okazał się strzałem w dziesiątkę, wdowiec, 10 lat starszy, młodo wyglądający. Pomimo pierwszej niepewności para zbliżyła się do siebie, po 2 miesiącach partnerzy byli już zaręczeni. Zastałam zaproszona na wesele. To była pierwsza para ślubna, widziałam szczęście tej kobiety i byłam wzruszona. To było coś pięknego - wspomina.
Zobacz wideo: Na czym polega praca swatki?
Co ogranicza dojrzałe kobiety przed miłością?
Dlaczego wciąż wiele kobiet nie wierzy w miłość, nie daje sobie szansy na jej odnalezienie? - Myślę, że ogranicza nas głównie głowa, czyli np. różne myśli rezygnacyjne na temat związków i miłości. Z wiekiem rosną też wymagania, co czasem może sprawiać, że szukanie miłości będzie się rozciągało w czasie. Boimy się również reakcji otoczenia, bo czasem wciąż stereotypowo "zakochanie" uznawane jest za uczucie zarezerwowane tylko dla młodych osób - wytłumaczyła Katarzyna Kucewicz.
Jeśli jednak otworzymy się na nowe znajomości i podejmiemy decyzję o chęci dzielenia z kimś naszego życia, nie powinniśmy zapominać o podstawowych czynnikach. Zdaniem psychologa, bez względu na wiek warto kierować się zasadą, że z tą daną osobą ma się nam iść przez życie lepiej niż samemu.
- Jeśli relacja jest dla nas udręką czy stresem to nie ma to sensu. Czasem jest również tak, że może i nie ma motylków w brzuchu, ale razem jest raźniej - w taką relację dobrze zainwestować - podsumowała Katarzyna Kucewicz.
Zobacz wideo: Miłość i randki w czasie pandemii
Zobacz także:
Szczęście w mediach społecznościowych to tylko złudzenie? "Możemy zapomnieć, kim jesteśmy"
Po cesarskim cięciu wykrwawiła się na szpitalnym łóżku. Kto jest winny śmierci 38-latki?
Autor: Nastazja Bloch