„Miłość w czasach zarazy”
W 6 klasie Kacper zaczął interesować się kulturą Japonii. Wyraźnie nie przystawał do stereotypów chłopięcych. Nie lubił sportu, zawsze miał więcej koleżanek, niż kolegów. Szybko stał się ofiarą przemocy psychicznej. Wyzwiska z czasem przerodziły się w agresję fizyczną. Oprawcy Kacpra włożyli mu głowę do toalety i ściągnęli spodnie na oczach innych dzieci. Wielokrotne wizyty mamy chłopca w szkole i prośby skierowane do pedagogów nie przyniosły żadnego skutku. Nikt nie zrobił absolutnie nic, żeby mu pomóc. Niedługo po tym, jak chłopiec poszedł do 7 klasy, wyszło na jaw, że się samookalecza i ma myśli samobójcze. Trafił do szpitala.
Zobacz także: Psychiatra – czym się zajmuje, jakie leczy choroby oraz jak wygląda wizyta?
Widoku tego oddziału i miejsca nie zapomnę do końca życia. Poobdrapywane ściany, wypisane wulgaryzmy, połamane drewniane łóżka, z których wystawały ostre elementy. Jestem pewna, że gdy Kacper przyjechał na oddział, kazano mu się położyć w pościeli, która był już po jakimś dziecku, była brudna. Na drugi dzień przywiozłam swoją pościel
- wspomina mama Kacpra.
Pierwsza rozmowę z psychologiem Kacper odbył dopiero tydzień po przyjeździe do szpitala. Nie trwała dłużej, niż 15-20 minut. Leki antydepresyjne przypisano mu po 2-3 dniach pobytu na oddziale. Z rozmów przeprowadzonych przez mamę Kacpra z innymi rodzicami wynikało, że wszystkie dzieci dostawały ten sam lek. Na ogół jego efekt widoczny jest po 2-3 tygodniach podawania, jednak nim środek zaczął dobrze działać, chłopiec został wypisany do domu. 5 dni później próbował popełnić samobójstwo. Następnego dnia miał iść do szkoły.
Chłopiec został przewieziony na sygnale do szpitala przy Żwirki i Wigury. Po 4 dniach pobytu odwiedziła go lekarka. Nazajutrz został przeniesiony na oddział psychiatryczny, gdzie spędził miesiąc. Podczas pobytu w szpitalu Kacper poznał Wiktora – transseksualnego chłopca, z którym bardzo się zaprzyjaźnił.
17 kwietnia 2019 roku Wiktor popełnił samobójstwo. Na wieść o tragedii Kacper całkowicie się w sobie zamknął. Nie pokazywał emocji. Po zdaniu egzaminu ósmoklasisty uciekł z domu. Policja znalazła go na stacji metra. Natychmiast został przewieziony do placówki, która nie zgodziła się przyjąć go na oddział. Kilka dni później, po wielu rozpaczliwych prośbach matki Kacpra, chłopiec został przyjęty do ośrodka, w którym spędza kolejne 3 miesiące.
Dziś Kacper ma 14 lat i jest w szkole terapeutycznej.
ZOBACZ : Fatalny stan psychiatrii dziecięcej w Polsce - rozmowa z dziennikarzem Onetu, Januszem Schwertnerem i dr. Sławomirem Murawcem, psychiatrą z Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.
Fatalna sytuacja psychiatrii dziecięcej w Polsce
Pod koniec 2018 roku zamknięto oddział psychiatrii dziecięcej w podwarszawskim Józefowie. W tym momencie na całym Mazowszu i Podlasiu jest tylko 20 miejsc dla dzieci wymagających natychmiastowej pomocy psychiatrycznej. Sytuacja w regionie zamieszkałym przez 6,5 mln ludzi jest katastrofalna. Jedyny czynny oddział psychiatrii dziecięcej znajduje się w szpitalu klinicznym w Warszawie. Placówka jest całkowicie przepełniona, przez młodzi pacjenci muszą spać na dostawionych na korytarzach łóżkach. Obecnie w Polsce pracuje zaledwie 416 specjalistów z dziedziny psychiatrii dziecięcej, a - według szacunków Izby lekarskiej - potrzeba ich trzy razy więcej. Przypuszcza się, że już co piąte dziecko w naszym kraju ma zaburzenia psychiczne , z których część przeradza się później w problemy wymagające profesjonalnego leczenia. Polska zajmuje w Europie niechlubne drugie miejsce pod względem liczby samobójstw wśród dzieci i młodzieży.
My jako Polskie Towarzystwo Psychiatryczne cały czas o tym informowaliśmy. Skutek jest też taki, że powstają reportaże i media zainteresowały się tym problemem. Bez dofinansowania, bez zatrudnienia ludzi, znakomitych specjalistów i bez budowania ośrodków jest katastrofa. Te zaniedbania trwają od dziesiątek lat, a potrzeby rosną. Media społecznościowe, wymagania współczesności, rankingi w szkołach - to wszystko tworzy olbrzymią presję
– podkreśla dr Sławomir Murawiec, psychiatra.
Według niektórych obliczeń, aż 400 tysięcy dzieci w Polsce potrzebuje pomocy psychiatrycznej. Miażdżąca większość nie może na nią liczyć, ze względu na koszmarną sytuację będącą wynikiem wieloletnich zaniedbań polityków. Dyskusja na ten temat rozgorzała ostatnio po głośnej publikacji Onetu o historii Kacpra i Wiktora.
Historia Kacpra i Wiktora pokazuje, że gdy jest taki ciąg zdarzeń w życiu: prześladowania, dodatkowo aspekt homofobii, rodzice zostają sami z problemem. Trudno winić za to lekarzy, oni po prostu stają przed dylematami – 20 łóżek zajętych, 20 miejsc na ziemi zajętych i po prostu już nie ma miejsca. Mamy system w Polsce, który zostawia rodziców całkowicie samych. Polskiej psychiatrii dziecięcej nie ma. Od jakiegoś czasu o tym wiedzieliśmy. Jak poznałem tę historię i mamę, która miała w sobie tyle siły, żeby o tym opowiedzieć, to uznałem, że to jest ważne. To jest taki wstrząs, chociaż powiem szczerze, że ja nie wierzę w zmianę. Nie będzie zmiany w Polsce, nie będzie lepiej. To nie jest priorytet dla nikogo
- ubolewa Janusz Schwertner, autor tekstu „Miłość w czasach zarazy”.
ZOBACZ: Artykuł Janusza Schwertnera „Miłość w czasach zarazy”
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
Kolejki do specjalistów, zamykane szpitalne oddziały. Czy mamy zapaść w służbie zdrowia?
Młodzi lekarze mają dość! Rezydenci wznawiają akcję protestacyjną
W Polsce brakuje 68 tysięcy lekarzy!
Autor: Agata Polak