62-letnia Jadwiga Szotek cierpiała na silne bóle kości. Długo nie udawało się rozpoznać choroby. Po diagnozie lekarzy z gliwickiego Centrum Onkologii okazało się, że pacjentka ma chłoniaka opornego na chemioterapię. Pomimo silnych leków nowotwór cały czas był aktywny. Jedyną nadzieją była terapia CAR-T cells. Z krwi pacjentki pobrano limfocyty T, czyli komórki układu odpornościowego, a następnie wysłano je do amerykańskiego laboratorium w Kalifornii. Tam zostały odpowiednio spreparowane i zmodyfikowane genetycznie po to, żeby rozpoznawały cechy komórki nowotworowej. Po stymulacji i namnożeniu, komórki zostały podane pacjentce bezpośrednio do żyły. Dziś Pani Jadwiga czuje się bardzo dobrze, pozostaje pod stałą obserwacją lekarzy z Instytutu Onkologii w Gliwicach.
W tej chwili jestem innym człowiekiem. Ja się czuję świetnie. Tak, jakbym na nowo się narodziła
- wyznała Pani Jadwiga Szotek.
Jak działa terapia CAR-T cells?
W organizmie każdego człowieka znajdują się komórki odpornościowe. Te komórki to limfocyty T, które za pomocą specyficznych białek (zwanych receptorami) rozpoznają wszelkich wrogów organizmu takich, jak bakterie, wirusy, grzyby chorobotwórcze, czy też komórki nowotworowe. Ilość limfocytów podwyższa się, gdy jesteśmy chorzy, zwłaszcza w wyniku infekcji.
Wiele lat temu naukowcy wpadli na pomysł przeprogramowanie komórek odpornościowych w taki sposób, aby same zaczęły zwalczać nowotwór. Dzięki wprowadzeniu do limfocytu T fragmentu materiału genetycznego chorego, organizm jest w stanie rozpoznać antygeny komórek nowotworowych i samodzielnie je unicestwić.
Jest to zupełnie inne podejście do leczenia, niż taka typowa chemio-, czy radioterapia. Jednorazowe podanie, przynajmniej w założeniu, ma wyleczyć pacjentów
– powiedział w materiale dr Włodzimierz Mędrek, hematolog.
Terapia CAR-T cells to najbardziej nowoczesna i zaawansowana forma immunoterapii komórkowej, polegająca na wykorzystaniu komórek układu odpornościowego pacjenta do walki z nowotworem. Do pobranych od pacjenta limfocytów T, za pomocą specjalnego wirusa, wprowadza się sztucznie skonstruowany gen.
Zmienione limfocyty dostając się do krwi, rozchodzą się po całym ciele człowieka. Jeżeli napotkają komórkę nowotworową, ulegają pobudzeniu i zabijają ją. Limfocyty namnażają się i w ten sposób tworzą rozwijająca się w organizmie pacjenta armię walczącą z nowotworem. Część z nich, po wykonaniu swojego zadania obumiera, część natomiast może przetrwać wiele miesięcy po zabiegu, będąc strażnikami czuwającymi nad tym, żeby nie doszło do nawrotu choroby
– wyjaśnił prof. Sebastian Giebel, kierownik Kliniki Transplantacji Szpiku i Onkohematologii w Instytucie Onkologii w Gliwicach.
Prof. Sebastian Giebel na temat terapii CAR-T cells oraz związanych z nią nadziejach. Zobacz rozmowę:
Przyszłość terapii CAR-T cells
Metoda leczenia zmodyfikowanymi limfocytami budzi ogromne nadzieje zarówno wśród pacjentów, jak i lekarzy. Obecnie terapia stosowana jest w przypadku opornego na chemioterapię chłoniaka rozlanym z dużych komórek B i ostrej białaczce limfoblastycznej u chorych do 25. roku życia. Na jej efekty trzeba zazwyczaj czekać około trzech miesięcy. Aktualnie trzy ośrodki w Polsce mają odpowiednie uprawnienia do leczenia pacjentów tą metodą.
Z jednej strony jest to metoda, która budzi ogromne nadzieje u pacjentów, która łączy się z różnymi oczekiwaniami ze strony lekarzy. Z drugiej strony jest to metoda trudna w implementacji i jej stosowaniu towarzyszy cały szereg różnych trudności. To są trudności organizacyjne, bo wymaga to bardzo zaawansowanej logistyki, systemu kontroli jakości; oraz trudności ekonomiczne, dlatego, że póki co ta terapia w formie komercyjnej jest niezwykle kosztowna
- zauważył prof. Giebel.
Jak zauważył profesor Giebel, terapii towarzyszą również skutki uboczne, które są nie tylko częste, ale i prawie nieuchronne. Na ogół są to powikłania np. oddechowe, czy neurologiczne. Spowodowane są wydzielanymi przez pobudzone limfocyty substancjami, które mają zniszczyć nowotwór, ale powodują również ogólnoustrojowe działanie, rodzaj stanu zapalnego.
Terapia CAR-T cells wciąż jest rozwijana i istnieją duże szanse na to, że w przyszłości stanie się powszechna. Dzięki niej lekarze będą wstanie uratować tych chorych, którym dzisiejsza medycyna nie jest jeszcze w stanie pomóc.
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Zobacz też:
Nie ma obu kości strzałkowych. Pomóżmy Wiktorii wstać z kolan
"Jestem bezpestkowa - nigdy nie zajdę w ciążę". Co to jest zespół MRKH?
Autor: Agata Polak