Bikini body w czasach pandemii
Przełom marca i kwietnia, czyli początek wiosny, był zazwyczaj momentem, kiedy z okładek kolorowych magazynów dla kobiet krzyczały do nas tytuły typu: "Schudnij na lato!", "Przygotuj ciało na plażę" czy "Pozbądź się cellulitu i zachwyć sylwetką w bikini". Wiele z nas zaczynało wtedy planować urlopy. Oczami wyobraźni widziałyśmy się już skąpane w promieniach słońca, na tle egzotycznej scenerii i w pięknym kostiumie kąpielowym. Ta wizja automatycznie uzmysławiała potrzebę zakupu nowego, modnego bikini i związaną z tym przykrą konieczność konfrontacji z lustrem w przymierzalni.
Po kilku zimnych miesiącach spędzonych na kanapie pod kocem nie wszystkie jednak mogłyśmy pochwalić się nienaganną sylwetką. Nie oszukujmy się, niespecjalnie brałyśmy sobie do serca ulubione powiedzenie trenerów, że na figurę w lecie trzeba zapracować przez całą zimę. Wiosna zastawała nas więc najczęściej z nadprogramowymi kilogramami, więc – żeby zdążyć do lata – w panice zaczynałyśmy diety cud, intensywne treningi i zabiegi w gabinetach kosmetycznych. Wszystko po to, by zrealizować cel, jakim było idealne "bikini body".
Mam dobrą wiadomość - w tym roku alarm jest odwołany! Koronawirus zmienił wszystko, także nasze podejście do ciała. Po pierwsze - sklepy na razie są zamknięte i nie wiadomo, kiedy będzie można wybrać się na zakup nowego bikini. Poza tym może się okazać, że wcale nie będzie nam ono potrzebne. Bo - po drugie - sytuacja pandemiczna i związane z nią restrykcje uniemożliwiają planowanie dalekich podróży. Najpewniej więc, podobnie jak w zeszłym roku, urlop spędzimy na działce, w domku na wsi, na kampingu lub nad polskim Bałtykiem, o którym można powiedzieć dużo dobrego, ale nie to, że gwarantuje nam piękną, słoneczną pogodę. Stary kostium w zupełności wystarczy, a wszelkie niedostatki figury możemy nonszalancko przysłonić chustą czy artystycznie omotanym wokół bioder pareo. I po prostu skupić się na bezstresowym wypoczynku.
Jak dbamy o ciało w pandemii
Przede wszystkim przestałyśmy się przejmować tym, czy spełniamy kryteria wykreowane przez projektantów mody i branżę beauty. Potwierdzają to klientki salonów kosmetycznych.
- Przychodzą nie po to, żeby pocierpieć dla urody, wręcz przeciwnie. Kiedy wychodzą z domu chcą się zrelaksować i odpocząć. Zamiast inwazyjnych zabiegów decydują się na te delikatne, nawilżające, łagodzące, dotleniające. Nie chcą żadnego bólu i dyskomfortu. I tak samo będzie po lockdownie - przewiduje Beata Niedziółka, właścicielka gabinetu kosmetycznego w rozmowie z serwisem Dzień Dobry TVN.
Także w salonach masażu panie stawiają raczej na relaks niż odchudzanie czy modelowanie sylwetki.
- Pandemia w ogóle zmieniła podejście do pielęgnacji, kobiety bardziej skupiają się na odpoczynku i chwili dla siebie – zauważa Dominika Druch, właścicielka przestrzeni "Holi Holi - masaże i inne dobra". Według niej, klientki są obecnie bardziej świadome.
- Zależy im bardziej na naturalnych terapiach manualnych niż zabiegach medycyny estetycznej. Wygląd zszedł na dalszy plan, bo dzisiaj klientka przede wszystkim oczekuje przyjemności, nie chce być naciągnięta i perfekcyjna . Bardziej stawia na to, żeby twarz i ciało były zdrowe oraz zrelaksowane, a zmarszczki czy przebarwienia nie mają już takiego znaczenia, jak przed pandemią. Dlatego swoje pięć minut przeżywa teraz japoński masaż twarzy Kobido, który stanowi alternatywę dla zabiegów medycyny estetycznej - mówi masażystka. Jej zdaniem, kobiety nie dążą już do perfekcyjnego ciała.
- Wraz z wiosną nie musimy mieć sześciopaka na brzuchu i podniesionych pośladków. Kobiety chcą czuć się dobrze w swoim ciele, ale nie musi być ono idealnie wyprofilowane i wyćwiczone, tylko wypoczęte i zrelaksowane . Przy czym nie odpuściły sobie pielęgnacji, jednak nie robią tego za wszelką cenę - dodaje Dominika Druch.
Pandemia a ciało idealne: "Zmieniły się nasze priorytety"
Zmiany w podejściu do postrzegania własnego ciała nie dziwią Iwony Kuźlik, psycholożki z Kliniki SaskaMed. Bo - jak podkreśla - czasy pandemii to nie jest dobry moment na bicie rekordów w dążeniu do doskonałości.
- Ostatni rok sprawił, że jesteśmy zmęczeni, przybici i zniechęceni. Praca i nauka zdalna dały nam się we znaki. Obawiamy się o życie i zdrowie swoje oraz naszych najbliższych. W konsekwencji zmieniły się nasze priorytety - wyjaśnia specjalistka. Dlatego nie potrzebujemy dodatkowego stresu związanego z nierealnymi wymogami dotyczącego idealnego ciała.
- Nie dodawajmy sobie kolejnego problemu, katowania się dietami czy intensywnymi ćwiczeniami - radzi psycholożka. Nie oznacza to jednak, że możemy kompletnie przestać dbać o wygląd.
- Jeśli dodatkowe kilogramy czy cellulit bardzo nam przeszkadzają, źle się z nimi czujemy, możemy próbować coś zmienić. Ale warto zrobić to delikatnie, bez napinania się: świadomie jeść, zmienić dietę na nieco lżejszą, poćwiczyć w domu, pobiegać czy więcej spacerować - radzi nasza rozmówczyni. Przy czym musi to wynikać tylko z naszej potrzeby, a nie dlatego, że ktoś nam ją wmawia.
- Nie stawiajmy sobie nierealnych celów , bo to tylko zwiększy frustrację, a tej na pewno teraz nie potrzebujemy. Bądźmy sami dla siebie dobrzy - apeluje Iwona Kuźlik.
Jak zaplanować tegoroczne wakacje? Zobacz wideo:
Zobacz też:
Jak zadbać o włosy w domu? Maciej Maniewski zdradził nam swoje sprawdzone sposoby
Prognoza pogody na Wielkanoc 2021 - jaka będzie pogoda na Święta Wielkanocne?
Autor: Luiza Bebłot