Jacek Libucha na co dzień pracuję w dużej firmie, która zajmuje się doradztwem strategicznym. Jego wielką miłością, oprócz żony i dzieci, są przyroda i podróże. Wierzy, że w życiu trzeba robić rzeczy wielkie i ważne, należy mieć odwagę oraz stawiać czoła wyzwaniom, bo dopiero wtedy można poczuć, że się żyje.
Marzenia o biegunie
Panu Jackowi 10 lat temu zamarzyła się samotna wyprawa na Biegun Południowy.
Byliśmy na szkoleniu w Szwecji i w takiej scenerii zimowej, skandynawskiej rozprawialiśmy o jakiś tam podróżach, no i ze wstępnego researchu wyszło, że w sumie to od czasu Marka Kamińskiego nikt z Polski nie próbował przejść samotnie na biegun. Tak się urodził pomysł.
- powiedział mężczyzna.
Pięć lat trwało zbieranie funduszy i przekonywanie żony, żeby puściła pana Jacka w samotną podróż, natomiast same przygotowania - cztery lata. W ramach tych ostatnich mężczyzna jeździł na krótsze wyprawy, głównie na Spitsbergen, a także trenował w polskich górach.
Wyprawa na biegun
Z punktu startowego, czyli lodowca Union Glacier, podróżnik wyruszył 11 listopada 2019 roku. Codziennie pokonywał na nartach od 15 do 30 km, ciągnąc za sobą około 100-kilogramowe sanie ze sprzętem i prowiantem. Pan Jacek przyznał, że największą trudnością nie była dla niego samotność, bo ją akurat lubi, ale wysiłek fizyczny.
To było jednak 1141 km w temperaturach od -8 do -40
- powiedział nasz gość.
Gratulujemy wyczynu!
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
>>> Zobacz także:
- Ich biegun. Zło dobrem zwyciężaj!
- Ile trwa noc polarna?
- Mark Pollock. Niewidomy i sparaliżowany podróżnik, który łamie bariery
Autor: Iza Dorf