Mariola Bojarska-Ferenc jest instruktorką fitness, dziennikarką i propagatorką zdrowego stylu życia.
– przyznała Mariola Bojarska- Ferenc.
Jako 7-latka sama zapisała się na zajęcia z baletu. Później uprawiała gimnastykę artystyczną i należała do kadry narodowej.
- zdradziła Mariola.
>>> Zobacz: Barre - hit fitnessowy z USA
Mąż podziwia Mariolę za jej energię i wytrwałość, która pozwala realizować marzenia i plany.
-przyznał z uśmiechem Ryszard Ferenc.
Mariola dodała, że bywa negatywnie odbierana przez to, że wciąż idzie do przodu i się realizuje.
Mariola i Ryszard Ferenc są małżeństwem z 32-letnim stażem. Mają dwóch dorosłych synów: Marcina i Aleksandra. Trenerka zdradziła, że jej mąż rzadko mówi "kocham", ale okazuje swoje uczucie podając jej np. herbatę do łóżka. Ona z kolei, bardzo często mówi, że kocha.
-przyznała Mariola
przyznał, że podziwia swojego ojca, że daje radę z jego mamą. Aleksander Ferenc
- zdradził Aleksander. Jego dziewczyna zaś dodała, że Mariola jest bardzo troskliwa… czasami za bardzo, ale że jest kobietą orkiestrą, która wszystko ogarnia!
. Małżeństwo opowiedziało nam, jak się poznało. Mariola spotkała swojego przyszłego męża trzy dni po rozwodzie z pierwszym mężem. Mariolę, Ryszarda i Aleksandra gościliśmy również w studiu Dzień Dobry TVN. To pierwszy telewizyjny wywiad męża Marioli
- zdradziła Mariola.
Nie była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia. Mariola i Ryszard najpierw się zaprzyjaźnili. Obejrzyjcie rozmowę i posłuchajcie romantycznej historii o Casablance! Taka miłość się nie zdarza.
Zobacz też: Pierwszy wnuk w rodzinie
Nie oglądałeś Dzień Dobry TVN na antenie? Pełne odcinki znajdziesz w serwisie Player.
Autor: Magdalena Gudowska
Do wszystkiego doszła sama
Kochana żona i mama
Ćwiczę całe życie, myślałam, że zrobię to na zapas i już nie będę musiała, ale im człowiek starszy, tym więcej musi, widzicie jakie to niesprawiedliwe
Większość swojego czasu spędzałam w sali gimnastycznej. Trenerka bardzo nas pilnowała. Każda z nas musiała wyglądać jak makaronik. Nie było szans na czekoladę, na loda. Jak widziałam trenerkę to loda wyrzucałam w krzaki. Te moje nawyki zdrowe pozostały mi do dzisiaj. Jestem dość roślinożerna. W domu mówią na mnie królik, bo moja lodówka najwięcej ma w sobie warzyw
Ona nie odpuszcza. Jak drzwi zamknięte, to ona wchodzi przez okno, jak okno zamknięte, wchodzi kominem. I właściwie trzeba dom rozebrać, wtedy nie wejdzie. Ona musi coś robić, bo inaczej skupi się na mnie
To wszystko się bierze stąd, że ja nigdy niczego nie dostałam, ani od życia, ani od rodziców. Na wszystko musiałam sobie ciężko zapracować. Na to kim jestem, co robię
My lubimy takie rozmowy z pieprzem. Takie ciepłe kluchy to jest nuda straszna, lubimy sobie takie szpileczki wbijać. Myślę, że póki grzmi i są te emocje to chyba jest dobrze
Jest bardzo specyficzną mamą, nie zawsze się dogadujemy. Praktycznie zawsze mamy inne zdanie. Jednak mama jest szczera jak drzewo, a to bardzo ważne
Byłam wtedy dość zapłakana jak każda kobieta w takiej sytuacji. Nie wyobrażałam sobie, że kiedykolwiek sobie kogoś znajdę. Pracowałam w telewizji i nie chciałam mieć nikogo, kto by pracował w tej samej branży. Poszłam na wywiad z Wojciechem Fibakiem, bo wówczas zajmowałam się tenisem. Rysiu siedział obok i tak zaczęliśmy rozmowę