"Tyle pieniędzy płacę za twój angielski. Na wakacjach zobaczymy, ile umiesz. "
Cóż, drogi rodzicu, trzeba to powiedzieć głośno i dobitnie - z takim podejściem niczego nie zobaczysz. Ale od twojego rozczarowania dużo gorsze będą napięcie, strach przed porażką, bariera językowa i demotywacja, którą zafundujesz dziecku, próbując zweryfikować stan jego językowej wiedzy "na żywo".
>>> Zobacz także:
- Laptop dla dzieci to świetna zabawka, która pełni też funkcję edukacyjną
- Skuteczna nauka języka obcego. Oto kilka przydatnych trików
- Angielski w wykonaniu Polaków. "Jak nie japą to łapą?"
Co więc możesz zrobić w tym temacie z myślą o komforcie swojego dziecka i jego samoocenie? Jak pomóc kilku- i nastolatkowi przygotować się do samodzielnej komunikacji zagranicą, w obcym języku?
Po pierwsze: trening. Język jest umiejętnością, jak jazda na rowerze. Zapewnij dziecku sposobność, by jeszcze przed wyjazdem mogło poćwiczyć mówienie i słuchanie, najlepiej w kilkuosobowej grupie.
Po drugie: nawyki. Najważniejszym dobrym nawykiem podnoszącym płynność mówienia w obcym języku jest opisywanie słów, których nie znamy/nie pamiętamy. Garść prostych zwrotów: "It's a kind of... (drink, dessert, fish)", "It's like ... but ...", "It's (blue) and you can (find it in Polish forests)" itp., przećwiczonych wspólnie przed wyjazdem, zrobi robotę.
Po trzecie: lista słów i wyrażeń niezbędnych podczas wyjazdu zagranicznego. Można z nich zrobić wycinankę-układankę i pobawić się rodzinnie w powtórkę z angielskiego. Skoro jest czas zrobić listę zakupów na wyjazd, znajdź czas na listę słów i wyrażeń.
Po czwarte: wspieraj, nie wyręczaj. Mądry lektor trzyma się tej zasady i zamiast "gotowca" kursant, który nie pamięta potrzebnego mu zwrotu, dostaje np. pierwsze słówko, pierwszą sylabę. Twoje dziecko będzie ci wdzięczne za wsparcie i poczucie, że mimo trudności sobie poradziło.
Po piąte, szóste, dziewiąte i dziesiąte: nie rób ciśnienia. Być może twoja pociecha na zajęciach językowych nigdy, albo prawie nigdy nie otworzyła buzi, żeby zabrać głos. Nic dziwnego, że się boi. Zamiast dolewać oliwy do ognia zastanów się: potrafiłbyś zjechać z Kasprowego nie mając okazji poćwiczyć choćby na Gubałówce? Tak czuje się każdy, kto uczył się angielskiego z książki, a nie trenował mówienia.
Trzeba również zachęcać dzieci, żeby na wyjeździe zagranicznym zauważały język i uczyły się go z otoczenia: etykiet, naklejek i folderów w hotelu, menu w restauracji. To jest nawyk, dzięki któremu dziecko potem, na co dzień będzie poznawało nowe zwroty, bo będzie ich szukało. Taka wiedza językowa jest szczególnie cenna, bo trwale zapada w pamięć, dzięki temu, że poznajemy ją w kontekście.
- powiedziała Katarzyna Kaczmarek, właścicielka centrum języków i rozwoju.
Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN