Paweł Wojciechowski specjalizuje się w skoku o tyczce. Lekkoatletykę zaczął uprawiać w wieku 9 lat. Na pierwszy trening zaprowadził go dziadek, Alojzy Wojciechowski. Pawłowi na tyle spodobał się ten sport, że trenował nawet w domu.
Zrobiłem mu w pokoju skocznię do skoku wzwyż. Jeden kij, drugi kij, guma. Paweł rozbiegał się i skakał flopem. Trzeba było kupić nowy tapczan, ponieważ wszystko było pozarywane.
- wspomina Pan Alojzy.
>>> Zobacz także:
Pierwsze znaczące sukcesy polski tyczkarz odniósł w 2006 roku. Zwyciężył wtedy w Halowych Mistrzostwach Polski, a także w Letnich Mistrzostwach Polski Juniorów Młodszych. Potem przyszły kolejne trofea, między innymi srebrny medal zdobyty podczas mistrzostw świata juniorów.
Po tym sukcesie jego życie zawaliło się. Pewnego dnia zaczął odczuwać bóle w kolanie i placach. Po wielu badaniach okazało się, że ich przyczyną była choroba Scheuermanna, zwana także młodzieńcza kifozą. Charakteryzuje się ona obumieraniem tkanki chrzęstnej i kostnej, prowadzącym do deformacji kręgosłupa. Choroba jest nieuleczalna. Lekarze zalecili Pawłowi, aby zrezygnował ze sportu.
Usłyszałem, że to się może skończyć wózkiem inwalidzkim.
- wspomina tyczkarz.
Jednak Paweł nie zamierzał się poddawać. Rozpoczął rehabilitację i wrócił do treningu. Upór i determinacji doprowadziły go do zdobycia Mistrzostwa Świata.
To było niesamowite uczucie. Mam nadzieję, że w tym roku zawalczymy o złoto jeszcze raz.
- powiedział polski tyczkarz.
Jednak największym jego marzeniem jest olimpijskie podium:
Oddałbym za to każdy jeden rekord, każdy inny medal.
Autor: Redakcja Dzień Dobry Wakacje