62 proc. Polaków ma oszczędności na czarną godzinę. Czy będą musieli z nich skorzystać przez koronawirusa?

Świnka skarbonka z monetami na różowym tle
Fot. Classen Rafael / EyeEm / Getty Images
Z badań Instytutu Badania Rynku i Opinii Społecznej wynika, że 62 procent Polaków ma oszczędności, by przetrwać po utracie pracy na skutek koronawirusa. Czy obecna sytuacja sprawi, że będą musieli po nie sięgnąć?

Polacy oszczędnym narodem

Badanie przeprowadzone przez IMAS International pod koniec marca dla Krajowego Rejestru Długów wykazało poniższy rozkład:

  • 62 procent Polaków ma oszczędności, które pozwolą im funkcjonować po utracie pracy na skutek koronawirusa,
  • 39 procent, deklaruje, że wystarczą one na 3 miesiące,
  • jedna piąta przetrwa najwyżej pół roku.

Jak dodali autorzy badania IMAS International, wielkość bufora finansowego różni się w zależności od płci, wieku i formy zatrudnienia.

Większą poduszkę finansową mają mężczyźni niż kobiety, osoby młodsze i z wyższym wykształceniem. Wraz z wiekiem ta poduszka maleje. Im większa firma, tym jej pracownicy mają więcej zgromadzonych środków na czarną godzinę

- wskazał PAP prezes Krajowego Rejestru Długów Biura Informacji Gospodarczej Adam Łącki.

Deklaracje, że oszczędności wystarczy im na okres "do pół roku oraz rok i dłużej" częściej składają mieszkańcy wsi (46,5 procent) niż miast. Z kolei na odpowiedź "do trzech miesięcy" najczęściej wskazują osoby z miejscowości od 20 do 100 tys. mieszkańców (46,4 procent) oraz największych miast powyżej 500 tys. mieszkańców (44,4 procent).

Problemy na rynku pracy w Polsce

Według badania 78 procent pracowników mikro- i małych firm dostaje sygnały od swoich szefów, że mogą być problemy z utrzymaniem stanowisk. Co dziesiąty pracownik w mikrofirmie przeczuwa, że redukcja zatrudnienia może objąć do 100 procent załogi. Takie sygnały rzadziej dostają osoby zatrudnione w dużych i średnich firmach. Uważają też one, że jeśli będzie redukcja etatów, to zwolniona zostanie maksymalnie jedna czwarta zespołu. Zdaniem ekspertów, poczucie bezpieczeństwa u poszczególnych pracowników jest ściśle związane ze stabilną sytuacją firmy na rynku.

Jak powiedział PAP-owi Andrzej Kulik, ekspert Rzetelnej Firmy, partnera KRD, przedsiębiorstwa o ustabilizowanej pozycji na rynku są świadome tego, że w obliczu chwilowych problemów nie można pozbywać się dobrych pracowników.

Zwolnienie pracownika też jest kosztem, co się tyczy choćby wysokich odpraw. A znalezienie szybko odpowiednich osób, gdy już epidemia się skończy, może być trudniejsze i droższe niż się wydaje

- ocenił Kulik.

Zwrócił uwagę, że mikro- i małe firmy często żyją od zlecenia do zlecenia i nie mają wystarczających oszczędności, by pozwolić sobie na przestój, utrzymując wszystkie miejsca pracy.

Czy Polacy są narażeni na bezrobocie po pandemii?

W marcu 48 tys. jednoosobowych działalności gospodarczych złożyło wnioski o zawieszenie działalności - wynika z danych CEIDG, które zacytowano w badaniu. Eksperci szacują, że do końca roku może z tego powodu przybyć milion bezrobotnych. Według Polskiego Instytutu Ekonomicznego w branżach najbardziej narażonych na ekonomiczne konsekwencje epidemii pracuje 4,2 mln osób.

Zagrożonych bezrobociem może być więc więcej, niż pierwotnie zakładano

- ocenili autorzy badania.

62 procent respondentów przyznało, że ma oszczędności, które pozwolą im funkcjonować po ewentualnej utracie pracy na skutek koronawirusa. Przykładowo kobiety częściej deklarują, że będą mogły za zgromadzone pieniądze przetrwać do 3 miesięcy (45,6 procent pań wobec 35,8 procent mężczyzn). Mężczyźni częściej natomiast podają, że mają środki, by przetrwać do pół roku oraz rok i dłużej. Panie cechuje większa niepewność - 14 procent z nich nie potrafi określić, na jak długo wystarczy im pieniędzy. W przypadku mężczyzn jest to 8,5 procent.

Zobacz też:

Autor: Bartosz Tomaszewski

podziel się:

Pozostałe wiadomości