Mundurki szkolne. Jakie są ich zalety?

Dziś rozpoczęcie roku szkolnego 2019/2020. Na uroczystym apelu strój galowy jest obowiązkowy. Jednak niektóre dzieci przez cały rok chodzą do szkoły na galowo. Jakie są zalety noszenia mundurków? Czy są jakieś wady? W studiu Dzień Dobry TVN gościliśmy: Agnieszkę Wojtas, dyrektor niepublicznej szkoły „Kornelówki” w Łodzi oraz Julię Osękę, uczennica Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Nazaretanek, a także jej mamę.

"Dzięki mundurkom nie ma rewii mody"

W szkole, w której pracuje Agnieszka Wojtas mundurki są obowiązkowe.

Dzięki mundurkom nie ma w szkole rewii mody. Dzieci są bardziej zdyscyplinowane, uczą się szacunku. Podczas różnych uroczystości poza szkolnych reprezentacja naszej placówki jest od razu widoczna. Jest to znakomity element wychowawczy. W szerszej skali mundurek jest oszczędnym rozwiązaniem dla rodziców.

Jednak jak dodaje Pani Agnieszka, im dzieci starsze, tym bardziej się buntują przeciwko mundurkom.

Dziewczyny z 8 klasy bardzo cierpią, że nie mogą wyrazić swoich charakterów strojem. Potrafią jednak znaleźć miliony powodów, żeby wytłumaczyć brak mundurka: a to w praniu, a to dziurawy, itp. Dziewczęta nie mogą również nosić makijażu.

Wygląd się nie liczy, ważne jest wnętrze

Julia Osęka jest uczennicą Liceum Ogólnokształcącego Sióstr Nazaretanek. W szkole nosi mundurek. To szkolna tradycja od blisko 100 lat. Jak przyznaje Julia, wejście w mundurek było dla niej szokiem.

Jestem osobą, która na co dzień nie chodzi w sukienkach i spódnicach. W podstawówce, do której chodziła strój był dowolny. W zasadzie cała moja rodzina nie dawała mi szans, że tam wytrzymam. Ale okazało się, że nie jest tak źle.

Obecnie nastolatka jest wielką zwolenniczką mundurków.

Przede wszystkim mundurki uczą wyrażanie siebie, ale nie tylko w sposób ubraniowy, tylko trochę głębszy. Inaczej musimy wrazić nasze wartości. Mundurki prowokują do tego, żeby nie oceniać drugiego człowieka po okładce. Nigdy nie miałam nieprzyjemności związanych z tym, że chodzę w mundurku. Mieszkam w internacie. Nawet po lekcjach wychodziłyśmy w mundurkach do sklepu.

Jak dodała mama Julii – Renata Osęka:

Córka poszła do tej szkoły w wieku 13 lat. Musieliśmy odbyć rodzinną rozmowę, czy ona jest gotowa na coś takiego. Głowie różne myśli krążyły. Bałam się, że po tym entuzjazmie związanym z przyjęciem do szkoły, po dwóch tygodniach pojawi się dramat i będziemy szukać nowej szkoły. Bałam się jej reakcji, że ona chodzi cały czas w tym samym, a jej koleżanki mogą robić co chcą. Teraz już wiem, że moje obawy były niepotrzebne.

Zobacz też:

Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN

podziel się:

Pozostałe wiadomości