Tomasz Kaczor był bardzo żywym dzieckiem, dlatego rodzice uznali, że najlepiej będzie jeśli zaangażuje się w uprawianie sportu. Padło na kajakarstwo. Na pierwszy trening zaprowadził go tata.
>>> Zobacz także:
- Dominika Tajner o depresji i rozwodzie: "Jestem już spokojna i otwarta na nową miłość"
- Czy depresja może mieć różne maski? Sprawdź, jak rozpoznać i skutecznie leczyć depresję maskowaną
- Przesilenie jesienne jako sezonowa choroba afektywna
Sukcesy przyszły szybko - Tomek w wieku 18 lat został mistrzem świata juniorów. Dzięki kolejnym triumfom na arenie krajowej i zagranicznej przez wiele lat był nadzieją polskich kajaków. Niestety, kiedy przyszedł słabszy okres w karierze sportowej, Tomkowi odebrano stypendium, które pozwalało mu regularnie trenować.
Praca na fermie indyków w Anglii
Aby przetrwać kajakarz, był zmuszony porzucić sport i wyjechać do Anglii, gdzie podjął pracę na fermie indyków.
Pracowałem ciężko, dwanaście godzin dziennie, przez siedem dni w tygodniu.
- wspomina kajakarz.
Decyzja o odebraniu stypendium źle wpłynęła na psychikę Tomka. W tamtym okresie nawet nie chciał słyszeć o kajakarstwie.
Wielki powrót
Wszystko zmieniło się, kiedy Tomasz dostał propozycję od swojego byłego trenera, aby objął stanowisko asystenta reprezentacji Chin. Kajakarz wyjechał do Azji, dostając jednocześnie szansę na wznowienie własnych treningów. To był punkt zwrotny.
Znowu zacząłem odczuwać przyjemności z trenowania.
- przyznał.
Efekty przyszły szybko - w czerwcu Polak zdobył złoty medal Igrzysk Europejskich, a teraz został wicemistrzem świata.
Tomasz wrócił do kraju i treningów w Warcie Poznań. Mimo trudnych warunków, kajakarz się nie poddaje, jest silniejszy niż kiedykolwiek i ma plany na przyszłość.
Moim największym marzeniem jest zdobycie złota olimpijskiego, bo w historii polskich kajaków nie było takiego medalu. Chciałbym być pierwszym Polakiem, który to zrobi.
- zdradził.
Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN