Niemcy, Austria
Niemcy nie muszą nosić maseczek. Obowiązek ich zakładania mają osoby wchodzące do sklepów, urzędów, komunikacji publicznej, a także salonów kosmetycznych i fryzjerskich.
Liczba stanowisk, jakie mogliśmy otworzyć jest uzależniona od metrażu salonu. Mój salon ma sześćdziesiąt metrów kwadratowych, więc mogłam otworzyć tylko trzy stanowiska
– opowiada Agnieszka Barnas–Temürkol, właścicielka salonu fryzjerskiego w Dortmundzie.
W salonie panuje ścisły reżim sanitarny.
Każdy klient wchodząc do salonu musi podać swoje dane, to w razie zachorowania. Długopisy do wypełnienia formularzy są jednorazowe, wszystkie narzędzia poddawane są dokładnej dezynfekcji. Nie robimy żadnych strzyżeń na sucho. Każdy klient ma myte włosy w salonie
– wylicza Agnieszka Barnas-Temürkol.
1 maja do pracy mógł wrócić Łukasz Mróz, który od wielu lat prowadzi salon fryzjerski w Wiedniu. Rząd Austrii podobnie jak w Niemczech wprowadził w takich miejscach zasadę obowiązkowego noszenia maseczek.
Niecodzienne dla moich klientów jest to, że nie mogę podawać im żadnych napojów. Nie wolno dawać nam też nic do czytania. Dopuszczalna jest tylko lektura przyniesiona przez klienta
– opowiada Mróz.
Po wejściu do salonu należy odkazić ręce, w salonie może przebywać mniej klientów. Mimo tego kalendarz Łukasza wyplenił się niemal natychmiast, do czerwca nie ma już wolnych terminów.
Dwie moje stałe klientki zostawiły sowity napiwek, mówiąc, że muszą mnie wspierać w tym trudnym czasie
– opowiada Mróz.
Polskie realia
Wiele zasad, wprowadzonych dla niemieckich czy austriackich fryzjerów obowiązywało w salonie pani Ewy na długo przed pandemią. To powszechne standardy, które są narzucone i kontrolowane przez sanepid.
Zawsze klient miał u nas mytą głową. Od zawsze mamy środki do dezynfekcji – ręczniki, jednorazowe rękawiczki, fartuchy foliowe. Otworzono galerie, ale bez salonów fryzjerskich i kosmetycznych. To był szok. Kto podejmuje takie decyzje?
– podkreśla Ewa Głodek, właścicielka salonu Simply Fine.
Kilka nakazów sanitarnych, jak czyszczenie klamek jest nowych. Wszystkie inne procedury są standardowe. To dezynfekcja rąk, praca w rękawiczkach i maseczkach, czyszczenie narzędzi pracy. Mamy też przyłbice, okulary ochronne. Korzystanie z nich nie jest dla nas nowością
– dodaje Katarzyna Dziółko, właścicielka salonu Blue Nails&Beauty.
Kolejne tygodnie bez pracy to olbrzymi stres i obawy, czy uda się utrzymać biznes. Wciąż nie nadeszła realna pomoc ze strony państwa. Z pomocą przyszły za to klientki, które mimo zamkniętego salonu wykupiły vouchery na swoje zabiegi.
To bardzo nam pomogło w opłaceniu bieżących wydatków. Była to realna pomoc, za którą bardzo dziękujemy
– mówi Katarzyna Dziółko.
Póki co rząd zamierza zezwolić na otwarcie salonów fryzjerskich i kosmetycznych najwcześniej po 18 maja.
Niech radość zwycięży. Klientów można zarazić optymizmem. Niech ta radość z powrotu do pracy przekuje się na fajne fryzury
– radzi Łukasz Mróz.
Cały materiał zobaczycie na stronie programu Uwaga TVN.
>>> Zobacz także:
- Przepis na domowe chusteczki dezynfekujące. Prosty, tani i ekologiczny
- Ministerstwo rozwoju zapowiada 1000 zł bonu turystycznego. Kto z niego skorzysta?
- Kiedy uczniowie wrócą do szkół? Minister edukacji mówi o terminie
Autor: Iza Dorf