Mateusz Waligóra to specjalista od wyczynowych wypraw w najbardziej odludne miejsca Ziemi. Szczególnie upodobał sobie pustynie - od Australii po Boliwię, ponieważ, jak mówi, tam można odpocząć". Na co dzień pracuje jako stały współpracownik National Geographic Traveler oraz przewodnik wypraw trekkingowych na kilku kontynentach.
>>> Zobacz także:
- Polak pierwszym człowiekiem, który samotnie przeszedł Gobi
- Waligóra chce przejść pustynię Gobi. Nikt tego jeszcze nie dokonał
- Podróżuje w miejsca, które mogą zniknąć z mapy świata
Osiągnięcia Mateusza Waligóry
Mariusz Waligóra ma na swoim koncie rowerowy trawers najdłuższego pasma górskiego świata – Andów, samotny rowerowy przejazd przez najtrudniejsza drogę wytyczoną na ziemi – Canning Stock Route w Australii Zachodniej oraz samotny pieszy trawers największej solnej pustyni świata – Salar de Uyuni w Boliwii. W 2018 roku jako pierwszy człowiek w historii przeszedł samotnie mongolską pustynię Gobi – największą pustynię Azji i drugą po Saharze pustynię świata.
Wyprawa na Salar de Uyuni - pustynię solną w Boliwii
W czerwcu 2019 roku Mateusz Waligóra ponownie chce wrócić na solną pustynię Salar de Uyuni. W podróż do Boliwii wyrusza wraz z Aliną Kondrat, która będzie realizowała film dokumentalny o tej wyprawie. Według szacunków przejście pustyni zajmie im 14 dni – dłużej niż normalnie (10 dni) ze względu na zdjęcia do filmu.
Salar de Uyuni to pozostałość po wyschniętym słonym jeziorze w południowo-zachodniej Boliwii, w Andach. Pustynia jest położona na wysokości 3653 m n.p.m. i zajmuje powierzchnię ponad 10 tys. km kw., co czyni ją największym na świecie solniskiem.
Krajobraz wygląda kosmicznie. Nie ma roślin i zwierząt.
- powiedział nam podróżnik.
Pustynia solna bywa niebezpieczna. Nieobliczalna może być pogoda. Największe zagrożenie stanowią wyładowania burzowe. Najwyższy punkt płaskowyżu Salar de Uyuni ma 41 cm. Co oznacza, że człowiek i jego sprzęt są najwyższym punktem. Mateusz Waligóra podróżuje z aluminiowym wózkiem, którym wiezie wodę, co stwarza dodatkowe zagrożenie. Prawdopodobieństwo uderzenia pioruna jest bardzo duże.
Dodatkowym niebezpieczeństwem są samochody. Boliwijczycy transportują nimi turystów. Wydaje się, że płaska pustynia jest najbezpieczniejszym miejscem dla ruchu samochodowego. Okazuje się, że nie. Boliwijczycy jeżdżą szybko, a po zachodzie słońca bez świateł. Podróżnik najbardziej obawia się, że w nocy w jego namiot zwyczajnie wjedzie samochód.
Autor: Redakcja Dzień Dobry TVN